WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Z komunikatu można się dowiedzieć, że sprawą wypowiedzi Grzegorza Szeligi zajęli się rzecznik dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski oraz rzecznik etyki PZPN Jerzy Kostorz. Ponieważ Szeliga domagał się w swoich wypowiedziach kary za sprzedanie meczu. Obaj panowie właśnie do tego odnieśli się w swoich wypowiedziach. Zamieszczamy ich pełną treść.
- Należy zwrócić uwagę przede wszystkim na to, że wniosek zawodnika o poddanie się karze nie może być procedowany z uwagi na przedawnienie. Sprawa ma już 28 lat. Ponadto ustawa o korupcji w sporcie weszła w życie dopiero w 2003 roku i wydarzenia, które miały miejsce wcześniej, według polskiego prawa, nie mogą być penalizowane. Wszystkie związkowe procedury dyscyplinarne w tej sprawie zostały już zakończone i nie zmienia tego fakt przyznania się przez zawodnika do przewinienia dyscyplinarnego, co bezwzględnie należy docenić - powiedział Adam Gilarski.
- Jeśli chodzi o etyczną ocenę tego wydarzenia, nawet jeżeli miało to miejsce wiele lat temu i nie groziły za nie konsekwencje prawne, to zawsze taki czyn jest naganny. Myślę, że to przestroga i nauczka dla tych, którzy dopuszczają się tego rodzaju działań. Z etycznego punktu widzenia trudno tutaj mówić o karze. Jednak sam fakt przyznania się i reakcja niektórych ludzi, wydają się być wystarczającą karą. Przykład pana Grzegorza Szeligi pokazuje, że mimo upływu lat, tego typu negatywne działania mogą odezwać się na nowo w człowieku w różnych okolicznościach życia. Jeszcze raz pragnę podkreślić, iż sam czyn korupcji jest naganny i nie należy tak postępować! - dodał Jerzy Kostorz.
My dodajmy, że choć wyznanie Grzegorza Szeligi stało się ostatnio głośne, to nie jest żadną sensacją ujawnienie, że mecz Wisła - Legia w 1993 roku został sprzedany. Wiele razy wypowiadał się na ten temat były sponsor „Białej Gwiazdy” Piotr Voigt, w różnych mediach opisując kulisy tamtych wydarzeń.
Ponad trzy lata temu na naszych łamach do sprawy wrócił z kolei inny zawodnik tamtej Wisły, a później Legii, Grzegorz Lewandowski. Na postawione przez nas pytanie o mecz z 1993 roku, odpowiedział wtedy: - Nie będę bajek opowiadał, bo prawda jest prawdą. Jeśli chce pan usłyszeć ode mnie potwierdzenie, że to był sprzedany mecz, to tak - to nie był czysty mecz. Ja byłem młodym zawodnikiem i tak samo zostałem wtedy oszukany przez starszych kolegów. Nie miałem nic do powiedzenia, a później człowiek musiał się jeszcze wstydzić na mieście przed kibicami.
Dodajmy, że Wisła w 1993 roku jako jedyny klub zareagowała wtedy na wydarzenia. Trzech piłkarzy otrzymało karę dyskwalifikacji i nigdy już w Wiśle nie zagrali. Mowa o Jacku Bobrowiczu, Januszu Gałuszce i Zbigniewie Grędzie. Sześciu innych, w tym m.in. Lewandowski i Szeliga otrzymało kary dyskwalifikacji w zawieszeniu, a trzech kolejnych naganę. Ówczesne władze „Białej Gwiazdy” podejmując takie decyzje, skazały praktycznie zespół na spadek w kolejnym sezonie, co zresztą stało się faktem. Wisła, podobnie jak trzy pozostałe kluby, zamieszane wówczas w „niedzielę cudów”, czyli Legia, ŁKS Łódź i Olimpia Poznań ukarane zostały odjęciem trzech punktów w nowym sezonie. Ze sponsorowania Wisły w wyniku wydarzeń z 20 czerwca 1993 roku niedługo później wycofał się Piotr Viogt.
