- Dla mnie ten mecz może nie będzie tak szczególny jak dla piłkarzy - mówi "Franz". - To oni najwięcej na tym skorzystają. Chciałbym, żebyśmy takich meczów rozgrywali jak najwięcej.
Sprowadzenie drużyny z Bundesligi do Polski nie jest rzeczą prostą, bo niemieckie kluby najczęściej chcą sporych pieniędzy. Na to, że Wisła nie musiała wykładać środków na sprowadzenie "Wilków", złożyło się kilka rzeczy.
- Rzeczywiście, nie jest łatwo załatwić taki mecz z klubem z Bundesligi - tłumaczy Smuda. - Te kluby się szanują i biorą dużą gażę za rozegranie takiego spotkania. To, że dojdzie do tego spotkania, to w znacznym stopniu zasługa naszego przyjaciela, Dietera Burdenskiego [jego syn Fabian jest piłkarzem Wisły - red.], który organizuje takie mecze w Niemczech i teraz nam pomógł sprowadzić Wolfsburg do Krakowa.
Dodajmy, że w sprawę zaangażował się również Volkswagen, główny sponsor VfL. Koncern motoryzacyjny chce wykorzystać mecz w Krakowie do reklamy swoich samochodów, a przy okazji organizuje spotkanie wszystkich polskich przedstawicieli na stadionie Wisły. Nie można wykluczyć również, że będzie to wstęp do szerszych rozmów Volkswagena z "Białą Gwiazdą" na temat sponsoringu. Takie rozmowy były już zresztą prowadzone, ale na razie nie przyniosły skutku. Kto wie, może gdy szefowie niemieckiego koncernu zjawią się w Krakowie, będzie okazja, żeby nawiązać szerszą współpracę.
Na koniec dodajmy, że w Wiśle w niedzielę powinien wystąpić już Marko Jovanović. - Marko już czuję się dobrze. Rozmawiałem z nim i oświadczył, że nie ma już żadnego problemu - stwierdził Smuda.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+