WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Wisła trenowała wczoraj na Allianz Stadion o godz. 18. Wcześniej z dziennikarzami spotkali się trener Kazimierz Moskal i obrońca Rafał Mikulec. Humory wszystkim w wiślackim obozie dopisują. Widać, że zespół żyje tym meczem, że czuje, że będziemy mieć znów do czynienia z piłkarskim świętem.
Na początek konferencji prasowej mieliśmy oczywiście krótki raport medyczny. Wiadomo już, że z przyczyn zdrowotnych nie zagrają w czwartek tacy piłkarze jak: Kacper Duda, Dawid Szot, Igor Łasicki, Bartosz Talar, Jakub Stępak, Jesus Alfaro, Enis Fazlagić i Mateusz Młyński. Ten ostatni dołączył do tego grona, ponieważ miał w środę problemy żołądkowe. Nie ma też w Wiedniu Jakuba Krzyżanowskiego, który poleciał do Turynu na testy medyczne przed wypożyczeniem do Torino FC.
Warunki lepsze niż w Kosowie
Moskal swoją wypowiedź zaczął od warunków, a jakich przyjdzie grać jego drużynie. Zapytany o porównanie tego, z czym Wisła miała do czynienia w Podujevie i teraz w Wiedniu, powiedział: - Na pewno łatwiej się jest dostosować. Mecz o 20.30, więc atmosfera będzie rzeczywiście sprzyjająca. I to pomimo tego, że dzisiaj temperatura odczuwalna jest wysoka, ale kiedy zapalą się jupitery o tej 20.30, to zupełnie wszystko inaczej się odbiera.
Z drużyną są w Austrii nowi zawodnicy Tamas Kiss i Frederico Duarte. Oni jednak zobaczą ten mecz z trybun, a na pytanie czy będą do dyspozycji, trener Wisły mówi: - Niestety nie. Przylecieli z nami, bo stąd udajemy się prosto do Warszawy na mecz w niedzielę ze Zniczem Pruszków, a tam już będą mogli być brani pod uwagę.
Nie zabrakło pytań o rywalizację w drużynie. Przede wszystkim w środku pola i na skrzydle. O tym pierwszym Moskal mówił: - Dla mnie zawsze są jakieś poszukiwania. Jesteśmy na początku budowy tego zespołu. Mamy rywalizację w środku pola. Mamy kilku zawodników, którzy mogą na tych pozycjach występować. W lidze w pierwszych dwóch meczach nie możemy korzystać z Marca Carbo, ale w pucharach może grać i na pewno jest to zawodnik, który daje nam dużo jakości. A to z kim w kolejnym meczu przyjdzie mu grać, to zależy właśnie od tego jak chcemy grać. Dobieramy ludzi pod kątem kolejnego rywala.
Dodaje też: - Jeśli chodzi o skrzydło, to kiedy pozyskaliśmy Duarte i Kissa, to rywalizacja będzie większa i większe będą nasze możliwości na tych pozycjach. Na tę chwilę mamy takie, jakie mamy i musimy szukać najlepszych rozwiązań dla zespołu.
Wisła nie musi atakować od początku
Wisła musi odrabiać straty, ale to nie oznacza, że na pewno zaatakuje od pierwszych minut. Moskal mówi na ten temat: - Jeśli patrzymy wstecz i analizujemy ten mecz z Rapidem u siebie, to myślę, że gdybyśmy wykorzystali choć jedną z tych okazji dogodnych, które mieliśmy, to ten mecz mógł się zakończyć przynajmniej remisem. Niestety, przegraliśmy 1:2, ale jest to wynik, który daje nam wciąż szansę bycia w grze. Mam na myśli to, że jedna bramka strzelona przez nas tutaj wyrównuje stosunek. Myślę, że dopóki będzie 0:0, to wszystko jest możliwe. Nie jest powiedziane, że od pierwszych minut musimy ostro zaatakować i zaraz starać się strzelić bramkę na samym początku. W przypadku wyższej porażki musielibyśmy odrabiać większą stratę. A tak jest różnica tylko jednej bramki. Tylko i aż, bo wiemy, że przyjechaliśmy tutaj na bardzo gorący teren, ale tak jak powiedziałem - wydaje mi się, że to, jaką taktykę obierzemy, co sobie założymy, to jedno, ale też jest takie stare piłkarskie powiedzenie, że tak się gra, jak przeciwnik pozwala. My możemy zakładać, że zaatakujemy od pierwszych minut, a może być zupełnie inaczej. Co nie zmienia faktu, że cały czas gdy jest 0:0, to nasza sytuacja nie jest najgorsza.
Kazimierz Moskal o Angelu Rodado
Kazimierz Moskal został też poproszony o skomentowanie faktu przedłużenia kontraktu przez Angela Rodado. Trener Wisły powiedział: - Oczywiście, bardzo się cieszę, bo myślę, że wszyscy z niepokojem oczekiwali na wiadomości w sprawie Angela. Żartobliwie mówiąc, użyliśmy pewnego fortelu… Daliśmy Angelowi opaskę kapitana na mecz z Polonią, a na następny dzień przedłużył kontrakt.
Wisła za kilka dni zagra w Pruszkowie ze Zniczem, a w meczu tym nie będą mogli wystąpić Marc Carbo i Wiktor Biedrzycki, którzy pauzować będą za czerwone kartki. Czy to w jakimś stopniu determinuje skład „Białej Gwiazdy” również na Rapid? Moskal na ten temat powiedział: - Oczywiście, że cały czas do zawodników mówię, żeby patrzyli z kim gramy najbliższy mecz i do tego meczu się przygotowywali. My natomiast jako sztab musimy patrzeć krok, dwa dalej. Te kartki Wiktora i Marca na pewno nam komplikują sprawy jeśli chodzi o mecz ligowy. Pewnie to trochę zmieniło podejście do składu, ale nie wiem czy w tym najbliższym meczu.
Dodajmy, że Wisła po spotkaniu z Rapidem nie wraca do Krakowa. - Po meczu zostajemy w Wiedniu. W piątek wylatujemy do Warszawy, gdzie będziemy trenować w piątek i sobotę. W niedzielę gramy w Pruszkowie, a po nim wracamy autokarem do Krakowa – tłumaczy trener Wisły.
Moskal podkreśla też, że nie boi się atmosfery, jaka czeka jego zespół na Allianz Stadion: - Przyjeżdżamy na gorący teren, gdzie mają wspaniałą publikę i będzie ich dwunastym zawodnikiem. Na to musimy być gotowi. Nie możemy przestraszyć się tego, że atmosfera będzie bardzo gorąca na trybunach.
Dopytywany przez jednego z austriackich dziennikarzy o taktykę na mecz z Rapidem, trener Wisły odpowiedział: - Już wcześniej odpowiadałem na to pytanie. Mogę tylko powtórzyć, że mamy odrobić tylko jedną bramkę, a nie kilka. Nie jest więc tak, że musimy od razu strzelić bramkę, ale na pewno będziemy chcieli wyjść i realizować swoje założenia. Jakie one będą, to jutro nakreślimy drużynie, ale tak jak powiedziałem - czasami tak się gra, jak przeciwnik pozwala. Ta jedna bramka powoduje jednak to, że dopiero w ostatnich minutach może przyjść taki moment, że będziemy musieli wszystko postawić na jedną kartę.
Trener Wisły spodziewa się otwartego meczu
A na pytanie, jakiego meczu oczekuje, dodał:
- Myślę, że podobnego jak w Krakowie, chciałbym, żeby taki był. Otwarty, szybki, w którym będą sytuacje. Taka jest też moja filozofia. Chciałbym, żeby te mecze, które rozgrywa moja drużyna były atrakcyjne, żeby dostarczać wrażeń, ale oczywiście celem nadrzędnym jest to, żeby wygrać. To się liczy najbardziej.
Wspomniany dziennikarz połechtał też trochę ego trenera Wisły, mówiąc do niego, że krakowski zespół bardzo chwalił szkoleniowiec Rapidu, Robert Klauss. Moskal uśmiechnął się i odpowiedział: - Na pewno jest to miłe, natomiast łatwo jest powiedzieć o drugim zespole, że dobrze gra w momencie, gdy wygrywasz mecz. My wiemy, że nie zagraliśmy złego spotkania i gdybyśmy wykorzystali którąś ze swoich sytuacji, wynik mógł być inny. Wiemy, gdzie mogliśmy zagrać lepiej. Ja też o Rapidzie wypowiadałem się w dobrych słowach, bo rzeczywiście pokazali w meczu z nami sporo jakości. Potwierdzili to, czego się spodziewaliśmy i jak analizowaliśmy ich grę.
Nowa moda na Wisłę Kraków
Padło też pytanie o kibiców. Konkretnie o to czy trener Wisły nie uważa, że swoją grą w pucharach ten zespół wzniecił na nowo modę na Wisłę. Moskal zgodził się z takim stwierdzeniem: - Z całą pewnością tak. Ja muszę powiedzieć, że byłem pod wielkim wrażeniem tego pierwszego meczu. Atmosfery, która była stworzona u nas w Krakowie. Gdy stadion był pełny, a kibice ryknęli, to naprawdę można było to odczuć na własnej skórze. Cieszy mnie to, że pomimo różnych problemów czy restrykcji też dochodzą do nas głosy, że jutro sporo naszych kibiców może tutaj być. To jest na pewno fajne i dodaje atrakcyjności całemu widowisku.
Najlepiej grać z Sukiennickim…
Rafał Mikulec pytany był natomiast o zmieniających się skrzydłowych, z którymi musi grać na lewej flance. Powiedział: - Na ten moment rzeczywiście są rotacje, gramy mecze co trzy, cztery dni. Myślę, że w tej chwili najlepiej gra mi się z Olivierem Sukiennickim. Myślę, że dobrze się rozumiemy. Jeśli będzie nam dane dłużej tak grać, to możemy dużo dać tej drużynie.
Zawodnik Wisły przeszedł błyskawiczną drogę od gry w drużynie, która spadła do II ligi, do występów europejskich pucharach. Czy zatem mecz z Rapidem w Wiedniu będzie dla niego najważniejszy w dotychczasowej karierze? Odpowiada na tak postawione pytanie w następujący sposób: - Czy najważniejszy, ciężko powiedzieć. Tak naprawdę moje życie zmieniło się w ciągu dwóch miesięcy. Wcześniej byłem na innym etapie. Teraz gram w pucharach. Mogę zdobyć bardzo dużo doświadczenia tutaj. Bardzo się cieszę. Myślę, że to dla mnie jeden z ważniejszych międzynarodowych meczów.
Dopytywany przeciwko komu było mu najtrudniej grać w pierwszym meczu, odpowiada: - Najwięcej pojedynków stoczyłem z Bollą, ale też myślę, że jestem trochę zaskoczony, że miałem tych pojedynków w sumie mało. Myślę, że tutaj będzie ich zdecydowanie więcej, jeśli będzie mi dane grać.
Wieczorem najlepsze mecze
Powróciło też pytanie o porę rozgrywania meczu. Mikulec jest zdecydowanym zwolennikiem gry wieczorem. Mówi o tym: - Mnie nie przeszkadza późna pora meczu. Uważam, że najlepiej się gra o 20.30. To dobre nie tylko dla zawodników, ale i dla kibiców. Myślę, że mecze powinny być rozgrywane właśnie o tej porze. Szczególnie o taką stawkę.
I na koniec znów padło pytanie o atmosferę. Konkretnie czy gra przy pełnym stadionie nakręca pozytywnie piłkarza Wisły czy deprymuje? Ten odpowiedział: - Oczywiście, że nakręca. Po to się gra w piłkę, żeby rozgrywać takie mecze i przy okazji na pewno łapać dużo doświadczenia. Ja się cieszę, że możemy rozgrywać takie mecze i już nie mogę się tego doczekać.
