Debiut Mariusza Jopa w roli trenera Wisły Kraków wypadł okazale, bo prowadzony przez niego zespół pewnie pokonał Stal Rzeszów 4:1 w 1/8 finału Pucharu Polski. To ważna wygrana, bo „Biała Gwiazda” pozostała dzięki temu jedynym zespołem w pucharowej stawce spoza ekstraklasy. Znaczy to tyle, że w kolejnym meczu zagra u siebie. To jednak daleka droga - choć jeszcze do tego wrócimy - a na razie przedstawiamy wnioski po czwartkowej potyczce ze Stalą Rzeszów.
NAJWAŻNIEJSZA BYŁA WYGRANA Po meczu w Niecieczy i porażce z Bruk-Betem Termalicą w lidze 1:2 wokół Wisły Kraków było mnóstwo złych emocji. Zmiana trenera, źli kibice. To wszystko mógł choć trochę odmienić mecz ze Stalą Rzeszów w Pucharze Polski. I tak też się stało. Wisła wygrała pewnie 4:1 i choć do euforii droga bardzo daleka, to przynajmniej nowy, tymczasowy trener Mariusz Jop ma dwa spokojne dni na przygotowanie drużyny do meczu z Górnikiem Łęczna. Anna Kaczmarz MECZ POD (PRAWIE) PEŁNĄ KONTROLĄ, TO DODA PEWNOŚCI SIEBIE Już nawet nie chodzi o to, że Wisła pewnie wygrała ze Stalą Rzeszów 4:1, a bardziej o to, że drużyna prawie przez cały mecz kontrolowała to, co na boisku się działo. Prawie, bo był moment przy wyniku 3:0, gdy wiślacy uznali, że jest już po sprawie. Gol na 3:1 podziałał na nich jak otrzeźwienie. Szybko poprawili na 4:1 i było już dużo spokojniej. Tak bardzo pewnie wygrany mecz musi też dodać pewności siebie zespołowi przed ostatnimi meczami w lidze. Anna Kaczmarz MIAŁA BYĆ AGRESYWNA OBRONA, BYŁA Mariusz Jop zapowiadał, że jedną z rzeczy, które będzie chciał na szybko wyegzekwować od swoich podopiecznych, to agresywna gra w defensywie i to już daleko od własnej bramki. Może nie było z tym idealnie, ale jednak wiele razy, dzięki takiemu pressingowi wiślakom udawało się piłkę odbierać. Można zatem powiedzieć, że generalnie Wisła swój cel osiągnęła. Anna Kaczmarz MNÓSTWO SYTUACJI, NIEZŁA SKUTECZNOŚĆ Szczerze mówiąc, to Wisła ten mecz powinna zamknąć już do przerwy. Miała w tym spotkaniu naprawdę mnóstwo sytuacji na gole. No, ale nie będziemy się czepiać, skoro koniec końców strzeliła cztery bramki i tak naprawdę nie minęła nawet godzina gry, a było „pozamiatane”. Anna Kaczmarz PUCHAR POLSKI, DROGA PEŁNA FRUSTRACJI… Jeśli popatrzeć w historię startów Wisły w ostatnich latach w Pucharze Polski, to więcej było powodów do frustracji niż zadowolenia. Porażki z zespołami z niższych lig, wręcz lista hańby… Żeby znaleźć sezon, w którym Wisła godnie zaprezentowała się tak naprawdę do końca, to chyba trzeba sięgnąć dopiero do 2016 roku i dwumeczu z Lechem Poznań w ćwierćfinale. W Grodzie Przemysława był remis 1:1, w Krakowie porażka 2:4, ale była walka. Kto wie, może teraz znów Wisła trafi na Lecha… Anna Kaczmarz NIE WOLNO WPADAĆ W EUFORIĘ To oczywiście cenne, że Wisła tak pewnie wywalczyła awans do ćwierćfinału Pucharu Polski, ale też nadmierne wpadanie w euforię może być zgubne. Trener Marek Zub nie wystawił w Krakowie najmocniejszego składu. I ciesząc się z wygranej, w Wiśle muszą o tym pamiętać. Anna Kaczmarz DWA MECZE W LIDZE, DWA FINAŁY Zanim Wisła zagra w ćwierćfinale Pucharu Polski, czekają ją dwa mecze w lidze. To będą mecze o ogromnym ciężarze gatunkowym. Dość powiedzieć, że rok temu „Biała Gwiazda” w znacznym stopniu ograniczyła swoje szanse na awans przegrywając z Górnikiem Łęczna 1:2 i remisując z Sandecją 1:1. W obu tych spotkaniach optycznie Wisła była lepsza, ale koncertowo zawaliła sprawę, co na finiszu kosztowało ją bardzo dużo. Dlatego teraz przy ul. Reymonta muszą zrobić wszystko, co jest w mocy tej drużyny, by w spotkaniach z Górnikiem Łęczna i Polonią Warszawa zgromadzić komplet punktów. Łatwo nie będzie, ale walczyć trzeba. Anna Kaczmarz SPRAWA KIBICÓW, CZYLI WIELKI NIESMAK… Jeśli mamy być szczerzy, to kompletnie nie dziwimy się frustracji kibiców Wisły, również ludzi z klubu z ul. Reymonta. Za prawie identyczne przewinienie, a nawet w przypadku Wisły mniejsze, krakowski klub ukarany został wręcz drakońską karą przez Komisję Dyscyplinarną PZPN, co zostało podtrzymane przez Najwyższą Komisję Odwoławczą PZPN. Wiśle zamknięto ¾ stadionu, dołożono jeszcze 20 tysięcy kary. W tym samym dniu, wręcz identyczne wydarzenia miały miejsce w czasie meczu Legii Warszawa. No, może nie do końca identyczne, bo przy Łazienkowskiej odpalono pirotechnikę również na innej trybunie niż świętująca swoje 50-lecie „Żyleta”. Kara dla Legii - 40 tysięcy złotych. Koniec, kropka. Tak wiemy, że różne komórki rozpatrują sprawy klubów I ligi i ekstraklasy. Oba kluby funkcjonują jednak w ramach polskiego futbolu i po prostu nie może być takiej wręcz skandalicznej różnicy w wymierzaniu kar. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - kibice Wisły przesadzili z fajerwerkami. Zamknięcie trybuny C byłoby w pełni zrozumiałe. Co jednak takiego złego zrobili fani na innych sektorach, żeby ich w taki sposób karać? Anna Kaczmarz Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl