WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Już na początku mieliśmy kontrowersję w polu karnym Znicza. Wiślacy domagali się rzutu karnego za zagranie ręką. Zagranie, które było oczywiste tak, że widać je było z trybun. No, ale sędzia całą sytuację zinterpretował tak, że jedenastki nie podyktował.
W 5 min krakowianie znaleźli się już na debecie. Wystarczyły dwa podania, by Krystian Tabara uciekł Alanowi Urydze i w sytuacji sam na sam z Alvaro Ratonem pokonał bramkarza Wisły.
Kolejne minuty to duża dominacja Wisły, wiele rzutów rożnych i tak naprawdę jeden groźny strzał właśnie po kornerze, gdy głową uderzył Alan Uryga, ale Miłosz Mleczko dobrze obronił.
Znicz natomiast bronił się mądrze i czekał na swoją szansę. I w 22 min na taką się doczekał. Wiślacy jeszcze przerwali szybki atak gospodarzy, wybili piłkę na aut. A później się zagapili. No bo przecież trudno, żeby nie wiedzieli, że kto jak kto, ale Radosław Majewski potrafi wrzucić dokładnie piłkę. A to właśnie do pomocnika Znicza powędrowała piłka ze wspomnianego autu. Ten dośrodkował idealnie do Pawła Moskwika, a ten strzałem z bliska podwyższył na 2:0.
Jaki był pomysł Wisły w kolejnych minutach na odwrócenie losów tego meczu? Absurdalnie momentami długie rozgrywanie piłki po obwodzie. Najczęściej kończyło się to dośrodkowaniem w pole karne, które nie robiło gospodarzom najmniejszej szkody, bo wszystko było tak przewidywalne, robione tak wolno i niedokładnie, że pruszkowianie zawsze dobrze się ustawili, piłkę wybili, akcję przerwali. Pierwsza połowa w wykonaniu „Białej Gwiazdy” była po prostu skandaliczna. Dość powiedzieć, że 37-letni Radosław Majewski, który do piłki wrócił po ciężkiej kontuzji i bawi się tak naprawdę już na zakończenie kariery w Pruszkowie, robił z wiślakami, co chciał… Ci mogli jedynie podziwiać jego dwie asysty przy obu golach dla Znicza.
W przerwie Albert Ruda dokonał od razu dwóch zmian. Nowego ducha w ofensywę Wisły mieli wnieść David Junca i Michał Żyro. I wnieśli. W 54 min dośrodkowywał ten pierwszy, a nogę z bliska dostawił drugi. Wisła złapała kontakt. I oczywiście przycisnęła jeszcze mocniej. W 70 min krakowianie mieli rzut wolny z lewej strony pola karnego. Dokładne dośrodkowanie na głowę Alana Urygi przyniosło efekt. „Biała Gwiazda” wyrównała. Kolejną asystę zaliczył w tej sytuacji David Junca.
W 76 min Wisła doczekała się rzutu karnego. W polu karnym ręką piłkę zagrał Daniel Stanclik i tym razem sędzia wskazał na jedenasty metr, a pewnym egzekutorem okazał się Angel Rodado.
Końcówka meczu zrobiła się nerwowa. Wisła już przede wszystkim broniła prowadzenia, a Znicz szukał gola wyrównującego. Krakowianie w defensywie grali jednak dość pewnie, a pruszkowianie z kolei jakby byli zmęczeni obroną przez większą część spotkania. Ostatecznie „Biała Gwiazda” obroniła się i zdobyła bardzo cenne trzy punkty.
Znicz Pruszków - Wisła Kraków 2:3 (2:0)
Bramki: 1:0 Tabara 5, 2:0 Moskwik 22, 2:1 Żyro 54, 2:2 Uryga 70, 2:3 Rodado 78 karny.
Znicz: Mleczko - Krajewski (81 Kaito), Juchymowycz, Kendzia, Grudziński, Moskwik (81 Wawszczyk) - Nowak (62 Proczek), Tkaczuk, Nagamatsu - Majewski (74 Wójcicki), Tabara (62 Stanclik).
Wisła: Raton - Łasicki (46 Junca), Uryga, Colley, Szot – Duda (90+2 Kutwa), Carbo – Villar (46 Żyro), Rodado, Alfaro (85 Gogół) - Sobczak (65 Bregu).
Sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń). Żółte kartki: Nowak, Kendzia, Kaito - Uryga. Widzów: 1672.
