Przedstawicielom dębickiej Wisłoki nie udało się przekonać Licencyjnej Komisji Odwoławczej Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej. W ten sposób zasłużony klub nie otrzymał zgody na grę w trzeciej lidze.
Dębiczanie otrzymali jednak ultimatum. Dostaną pozwolenie na grę, jeżeli dziś do godziny 14 uzupełnią dostarczone wcześniej dokumenty. Te brakujące, to zaświadczenia z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Urzędu Skarbowego o wyrównaniu wszelkich zaległości w stosunku do obu urzędów. Na ich uregulowanie potrzebna jest kwota 150 tysięcy złotych.
Gdyby Wisłoka nie otrzymała licencji, jej miejsce w lidze zajęliby piłkarze najwyżej sklasyfikowanego spadkowicza - Orła Przeworsk.
Sprawa pozyskania niezbędnych pieniędzy jest dla dębickiego klubu o tyle trudniejsza, bo trzeba się jeszcze uporać z ogromnymi długami za poprzedni okres. W 2008 roku klubowi przybyło aż 2,5 mln złotych należności.
- Sytuację finansową naszego klubu bada aktualnie biegły. Po jego sprawozdaniu nie jest wykluczone, że wystąpimy na drogę sądową. Dziwić może też fakt, że mając tak ogromne zadłużenie zdecydowano się na zorganizowanie za ogromne przecież pieniądze choćby uroczystości jubileuszowych - twierdzi prezes Piotr Chęciek.
Dębiccy działacze zaskoczeni są także faktem, iż komisja zażądała natychmiastowej spłaty należności. Wcześniej była koncepcja rozłożenia zobowiązań na raty. - Zrobimy wszystko, aby sprawa licencji zakończyła się pozytywnie. Degradacja byłaby dla nas ciosem w serce - mówi prezes klubu Marek Grabowski.
