Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Właściciele pięknie ogrodzonych posesji, bądźcie ludźmi i uwolnijcie swoje psiaki!

Magda Hejda
Jackson jest dziś najszczęśliwszym psem pod słońcem
Jackson jest dziś najszczęśliwszym psem pod słońcem archiwum kundla
Urodził się w górach, miał być małym kundelkiem, wyrósł na średniej wielkości mieszańca. Temperament, sposób poruszania się odziedziczył po owczarkach border collie. Bystry, szybki, zwinny. Śmigał tam i z powrotem wokół domu, zza płotu obszczekiwał przejeżdżające auta.

Łańcuch
Zdarzyło się nieszczęście. Jego pana potrącił samochód. Ciężko ranny mężczyzna z trudem porusza się o kulach, psa oddał znajomym. Uwiązali go na łańcuchu, bo ich posesja nie jest ogrodzona. Łańcuch był długi, ale wokół budy stało mnóstwo sprzętów, o które łańcuch wciąż się zaplątywał i stawał się tak krótki, że czasami psiak nie mógł zrobić ani kroku. On - urodzony biegacz, żywe srebro.

W czasie wakacji nieszczęśnika wypatrzyła Joanna z Krakowa i jak innym łańcuchowym burkom zaczęła codziennie przynosić smakowite kąski. On jednak nie zwracał uwagi na przysmaki, domagał się pieszczot. Natychmiast wywracał się na grzbiet, nadstawiał brzuch do głaskania, albo stawał na tylnych łapach i całym sobą przytulał się do niej.

Kiedyś w nocy obudziła ją burza, nie mogła zasnąć. Ubrała się i poszła do niego. Przemoczony, dygotał z zimna, łańcuch zahaczył się o jakąś maszynę, był tak krótki, że pies nie mógł wejść do budy. Odplątała żelastwo, polizał ją po rękach i schował się w budzie. Postanowiła uwolnić go z łańcucha. Skontaktowała się z redakcją.

Zupełnie inny
Wakacje to zły czas na szukanie domu dla zwierząt, ale kilka dni wcześniej kolega z telewizji powiedział mi, że stracił psa. Był zdruzgotany i zdeterminowany. Bez psa nie wytrzymam, chcę zwierzaka ze schroniska, ale musi być taki jak Adolf, przynajmniej z wyglądu - powiedział Andrzej.

Adolf był dużym, czarnym, krótkowłosym psem, a ten z łańcucha dużo mniejszy, kudłaty, biały w ciemne łaty, zupełnie inny. Adolf był kundlem, ale zachowywał się jak arystokrata. Całymi dniami wylegiwał się na kanapie, uwielbiał być wożony samochodem, dostojeństwo w każdym calu, a ten z łańcucha wulkan energii. Bez skrupułów użyłam podstępu i zadzwoniłam do Andrzeja: - Wiesz, nie mam dla Ciebie psa, ale jest taki biedak na łańcuchu, może przyjąłbyś go na przechowanie? - A jest podobny do Adolfa? - pyta Andrzej. - Jest fantastyczny, ale zupełnie inny - odpowiadam. Jak jest taki super, to go przywieź, ale jak go wezmę, to już nie oddam.

Wolność

Nie było żadnych problemów z uzyskaniem zgody na zabranie psa. Właściciele z ulgą pozbyli się kłopotu. Kiedy odpinałam go z łańcucha, szalał z radości, a potem stanowczo odmówił wejścia do samochodu. Skulił się ze strachu i zapierał ze wszystkich sił. Ale nie protestował, kiedy wzięłam go na ręce i wsadziłam do auta. Przypięty pasem bezpieczeństwa dla psów grzecznie siedział z tylu i uważnie przyglądał się światu.

Andrzej mieszka w Skotnikach, wokół domu jest olbrzymi ogród. Pies wyskoczył z auta i oszalał ze szczęścia. Z prędkością światła zwiedził cały teren, piszczał, skakał, prowokował do zabawy, śpiewał po swojemu, czyli po psiemu. Tak smakuje psia wolność.
Popisy wokalne i szalony taniec radości sprawiły, że dostał na imię Jackson. Natychmiast poczuł się gospodarzem terenu. Ulicą Hufcową, gdzie zamieszkał, właściciele psów z okolicznych domów spacerują ze swoimi czworonogami. Polubili go wszyscy: Natasza i Marcyś, Zefir, Zuzia, Leon i Masza, Bleki, Leda, Tosia i Żaba, a ich opiekunowie dostali płyty Michaela z dedykacją Jacksona. Kilka dni po przyjęciu Jacksona Andrzej zameldował - to żywioł, wszystko musi sprawdzić, jest rewelacyjny, właśnie takiego psa chciałem! Jakbyś miała jeszcze dwa takie Jacksony, to biorę w ciemno.

Przesyłka
Dzwonek do drzwi. Otwieram.
- Mam dla pani przesyłkę - mówi przedstawiciel firmy handlującej markową, dobrą karmą. - Ale ja niczego nie zamawiałam - odpowiadam zdziwiona. Kurier daje mi do podpisania pokwitowanie, nadawca przesyłki to Jackson, zamieszkały na ranczu w Skotnikach. Jest też wiadomość: jestem w raju, buszuję w ogrodzie, albo wyleguję się na trawie, zajadam najlepsze kąski, ale pamiętam, że nie wszyscy są takimi szczęściarzami - czytam. W bagażniku mojego samochodu ląduje blisko 100 kg bardzo dobrej jakości karmy dla psów i kotów. Dzielę sprawiedliwie: dla podopiecznych Pani Tosi z Zabierzowa Bocheńskiego, która przygarnęła ponad trzydzieści znajdek, dla gromady psiaków z Limanowej, których opiekun zmarł, a rodzina nie ma pieniędzy na ich utrzymanie, dla zwierzaków emerytki ze Śmiłowic, która zimą przyjęła pod swój dach sześć porzuconych psów, mimo że ma swoje cztery przygarnięte psy, dwadzieścia kotów i 500 złotych emerytury. - Jackson, ta karma spadła im jak z nieba! Jesteś wielki!

Uwolnijcie swoje psy

Jackson to błyskawica, zastanawiam się, jak on wytrzymał na łańcuchu - µmówi Andrzej.
- Codziennie jeżdżę rowerem, robię 80 - 100 km i widzę ładne domy, porządnie ogrodzone, a przy budzie niewielki kundelek przywiązany pół metrowym łańcuchem. To jest po prostu chore! - złości się. Właściciele pięknie ogrodzonych posesji, bądźcie ludźmi i uwolnijcie swoje psiaki! To odkrywcy, tropiciele, biegacze, czasem tak jak wy pracoholicy.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska