
KATASTROFALNA OBRONA
Bez zbędnych opisów. Dwa mecze, dziewięć straconych bramek, trzy czerwone kartki. Warto przy tym wspomnieć, że tych strat mogło być znacznie więcej, bo zarówno Lechia Gdańsk jak i GKS Katowice mieli więcej okazji na gole. Mówiąc wprost - gra obronna Wisły w ostatnich meczach wyglądała katastrofalnie.

RÓŻNICA W NASTAWIENIU
Patrząc na mecz w Katowicach, trzeba sobie powiedzieć, że wyraźna była różnica w nastawieniu do meczu. Wisła wyszła jakby przestraszona, GKS z zamiarem gry o wszystko, pewnością siebie. I tak to wyglądało przez praktycznie cały mecze.

ZARZĄDZANIE MECZEM, DZIWNE ZMIANY
Albert Rude mówił, że ma pomysł na mecz w Katowicach, ale życie mocno nasypało mu piasku w tryby. Najpierw kontuzja Dawida Szota na rozgrzewce, zmiana ustawienia, a po chwili szybka czerwona kartka. I o ile dwie pierwsze zmiany można zrozumieć, to później jakoś dziwne były już roszady w składzie. Jeszcze wejście Romana Goku rozumiemy, ale skąd na boisku wziął się Dejvi Bregu, który ostatnio nie mieścił się nawet w meczowej kadrze? Dlaczego Hiszpan zrobił tylko cztery zmiany, dlaczego szansy nie dostali choćby Michał Żyro czy Szymon Sobczak? Można było dojść do wniosku, że zarządzanie tym meczem, im dłużej on trwał, tym ze strony Wisły, było coraz gorsze. Tak jak coraz gorszy był wynik.

ŹLE ZBUDOWANY ZESPÓŁ
Przy swoich możliwościach finansowych, nawet jeśli nie było jej stać na duże transfery gotówkowe, Wisła Kraków mogła zbudować znacznie lepszy zespół niż taki, przy którym kibice muszą się modlić, żeby wydarzył się jakiś cud, aby zagrał w barażach o ekstraklasę. To już jest ten moment, żeby powiedzieć sobie wyraźnie, że ten zespół został zbudowany, dobrany po prostu źle. To jest taka drużyna na dobrą pogodę. Trochę taką, jak w Pucharze Polski. Jak jest luz, potrafi pokazać jakość. Gdy jednak zaczynają się ligowe schody… No właśnie. Trudno zobaczyć jedność. Każdy w swoją stronę. Trenerowi Albertowi Rude nie udało się scementować tej ekipy w takim stopniu, żeby jeden do końca szedł za drugim. Podziały w szatni nie są żadną tajemnicą dla kogoś, kto choć trochę orientuje się, co się w tej drużynie dzieje. Brakuje w tym zespole takich pierwszoligowych „zakapiorów”, którzy wychodzą, idą po swoje. Takich, jakich dzisiaj np. w GKS-ie Katowice pełno. W Wiśle te proporcje są po prostu złe. I warto nad tym się bardzo mocno pochylić przed kolejnym sezonem. Ktoś ten zespół zbudował, ktoś to projektował i warto, żeby za to odpowiedział. Szefem pionu sportowego jest Kiko Ramirez, a jak widać drugi sezon z rzędu jego praca nie przyniosła awansu, bo przecież miał duży wpływ na transfery już przed rundą wiosenną 2023 roku. Tym bardziej warto to dokładnie przeanalizować, że do krakowskiego klubu były proponowane kandydatury różnych piłkarzy. Również takich bardzo konkretnie i dokładnie pod I ligę. Wybrano inną drogę. Taką, która na razie prowadzi do katastrofy, czyli najgorszego sezonu w blisko 120-letniej historii klubu z ul. Reymonta. I Puchar Polski nie jest w stanie tego przykryć w najmniejszym stopniu.