

BARDZIEJ STRATA DWÓCH PUNKTÓW NIŻ ZYSK JEDNEGO
Wisła zagrała w tym sezonie trzeci mecz ligowy, a wygrała tylko jedno z tych spotkań. Remis z Arką Gdynia to zdecydowanie bardziej strata dwóch punktów niż zysk jednego. Celem „Białej Gwiazdy” jest awans do ekstraklasy, a jeśli nie wygrywa się regularnie u siebie, to takiego awansu po prostu nie będzie. I nie ma znaczenia czy rywalem jest broniąca się przed spadkiem Polonia Warszawa czy rywal w walce o awans Arka Gdynia. Stadion przy Reymonta to powinna być twierdza nie do zdobycia. Na razie nie jest… I to jest problem.

NIE WYKORZYSTALI SWOICH MOMENTÓW
Wisła nie tylko prowadziła w tym meczu 2:0, ale miała tyle momentów, szczególnie przed przerwą, żeby spokojnie sobie to spotkanie ułożyć i później kontrolować sytuację. Jeśli ten zespół się tego wreszcie nie nauczy, to będzie miał coraz większy problem. A na razie poza meczem z Ruchem Chorzów w tym sezonie w rozgrywkach I ligi właśnie tego kompletnie nie potrafi zrobić. Miała Wisła swoje momenty w meczach z Polonią Warszawa i Zniczem Pruszków, żeby sprawę wygranej załatwić? Miała. Wykorzystała je? Nie wykorzystała. I tak samo było w poniedziałek wieczorem w starciu z Arką.

ZA ŁATWO TRACONE BRAMKI
Zdecydowanie za łatwo Wisła dawała sobie strzelać bramki Arce, zdecydowanie za łatwo gdynianie dochodzili do sytuacji. Gdy już po meczach z Ruchem i przede wszystkim domowym ze Spartakiem Trnawa wydawało się, że krakowianie poprawili się w organizacji gry obronnej, mecz z Arką mocno rozczarował pod tym względem.