https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wnioski po meczu Wisły Kraków, czyli rzecz nie tylko o czerwonych kartkach

Bartosz Karcz
Wisła Kraków zremisowała z Arką Gdynia 2:2, choć prowadziła już 2:0. To był mecz, w którym były różne momenty, sporo błędów, niewykorzystanych sytuacji i kilka kontrowersji, w tym jedna bardzo duża. Czas na wnioski po poniedziałkowym starciu przy ul. Reymonta.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

BARDZIEJ STRATA DWÓCH PUNKTÓW NIŻ ZYSK JEDNEGOWisła zagrała w tym sezonie trzeci mecz ligowy, a wygrała tylko jedno z tych spotkań. Remis z Arką Gdynia
BARDZIEJ STRATA DWÓCH PUNKTÓW NIŻ ZYSK JEDNEGO
Wisła zagrała w tym sezonie trzeci mecz ligowy, a wygrała tylko jedno z tych spotkań. Remis z Arką Gdynia to zdecydowanie bardziej strata dwóch punktów niż zysk jednego. Celem „Białej Gwiazdy” jest awans do ekstraklasy, a jeśli nie wygrywa się regularnie u siebie, to takiego awansu po prostu nie będzie. I nie ma znaczenia czy rywalem jest broniąca się przed spadkiem Polonia Warszawa czy rywal w walce o awans Arka Gdynia. Stadion przy Reymonta to powinna być twierdza nie do zdobycia. Na razie nie jest… I to jest problem.

Andrzej Banaś
NIE WYKORZYSTALI SWOICH MOMENTÓWWisła nie tylko prowadziła w tym meczu 2:0, ale miała tyle momentów, szczególnie przed przerwą, żeby spokojnie sobie
NIE WYKORZYSTALI SWOICH MOMENTÓW
Wisła nie tylko prowadziła w tym meczu 2:0, ale miała tyle momentów, szczególnie przed przerwą, żeby spokojnie sobie to spotkanie ułożyć i później kontrolować sytuację. Jeśli ten zespół się tego wreszcie nie nauczy, to będzie miał coraz większy problem. A na razie poza meczem z Ruchem Chorzów w tym sezonie w rozgrywkach I ligi właśnie tego kompletnie nie potrafi zrobić. Miała Wisła swoje momenty w meczach z Polonią Warszawa i Zniczem Pruszków, żeby sprawę wygranej załatwić? Miała. Wykorzystała je? Nie wykorzystała. I tak samo było w poniedziałek wieczorem w starciu z Arką.

Andrzej Banaś
ZA ŁATWO TRACONE BRAMKIZdecydowanie za łatwo Wisła dawała sobie strzelać bramki Arce, zdecydowanie za łatwo gdynianie dochodzili do sytuacji. Gdy już
ZA ŁATWO TRACONE BRAMKI
Zdecydowanie za łatwo Wisła dawała sobie strzelać bramki Arce, zdecydowanie za łatwo gdynianie dochodzili do sytuacji. Gdy już po meczach z Ruchem i przede wszystkim domowym ze Spartakiem Trnawa wydawało się, że krakowianie poprawili się w organizacji gry obronnej, mecz z Arką mocno rozczarował pod tym względem.

Andrzej Banaś
BRAK ASEKURACJI PRZY SWOICH STAŁYCH FRAGMENTACH GRYPierwszy gol dla Arki Gdynia trzeba określić jasno jako pewnego rodzaju kuriozum… No bo padł go rzucie
BRAK ASEKURACJI PRZY SWOICH STAŁYCH FRAGMENTACH GRY
Pierwszy gol dla Arki Gdynia trzeba określić jasno jako pewnego rodzaju kuriozum… No bo padł go rzucie rożnym Wisły. Problem w tym, że trudno mówić o przypadku. Ten problem sygnalizowaliśmy już po pierwszym meczu z KF Llapi (kto nie wierzy, polecamy nasze wnioski właśnie po tym pierwszym spotkaniu z tą drużyną w Krakowie), bo wtedy też brakowało zebrania tzw. drugich piłek, blokowania kontr. Wtedy rywale nie mieli jakości, żeby to wykorzystać. Teraz mieli i wykorzystali. To jest rzecz absolutnie do poprawy w grze Wisły w najbliższym czasie.

Andrzej Banaś
CENA DO ZAPŁACENIA ZA DOBRE WYNIKI W PUCHARACHWisła dostarcza swoim kibicom radości grą w europejskich pucharach, ale nie ma co kryć, że płaci za to
CENA DO ZAPŁACENIA ZA DOBRE WYNIKI W PUCHARACH
Wisła dostarcza swoim kibicom radości grą w europejskich pucharach, ale nie ma co kryć, że płaci za to punktową cenę w rozgrywkach I ligi, na których co by przy ul. Reymonta nie mówili, nie ma pełnej koncentracji. Przyznał to zresztą wprost Kazimierz Moskal, mówiąc, że po 120 minutach rywalizacji ze Spartakiem Trnawa ciężko było się bronić w dziesięciu w meczu z Arką. Na razie cena, jaką Wisła płaci, nie jest jeszcze nie do odrobienia, ale oby nie okazała się ona zbyt wysoka na koniec rozgrywek w I lidze.

Andrzej Banaś
BOKI DO POPRAWY I TO NA SZYBKOTrener Arki Gdynia Wojciech Łobodziński wprost przyznał, że jego zespół dostał polecenie atakowania bokami. W domyśle,
BOKI DO POPRAWY I TO NA SZYBKO
Trener Arki Gdynia Wojciech Łobodziński wprost przyznał, że jego zespół dostał polecenie atakowania bokami. W domyśle, że Wisła ma swoje słabsze strony. I rzeczywiście, jeśli chodzi o bronienie, to „ciekło” tam w poniedziałkowy wieczór mocno. Szczególnie z prawej strony. Kazimierz Moskal na ten moment wielkiego pola manewru nie ma. Poprawić muszą się sami zawodnicy i grać po prostu w obronie bardziej odpowiedzialnie.

Andrzej Banaś
CO WIDZIAŁ SĘDZIA SEBASTIAN JARZĘBAK, A CO WIDZIAŁ VAR…?Jeśli ktoś chce bronić sędziego Sebastiana Jarzębaka za poprowadzenie poniedziałkowego meczu,
CO WIDZIAŁ SĘDZIA SEBASTIAN JARZĘBAK, A CO WIDZIAŁ VAR…?
Jeśli ktoś chce bronić sędziego Sebastiana Jarzębaka za poprowadzenie poniedziałkowego meczu, to gratulujemy dobrego nastroju… Naszym zdaniem arbiter po prostu zepsuł to widowisko swoimi błędnymi decyzjami, brakiem zdecydowania i nie potrafił zbudować autorytetu w obu zespołach. Prowadził ten mecz po prostu chaotycznie i doprowadził w ten sposób właśnie do chaotycznej gry. Najważniejszą decyzję podjął jednak przy wyniku 2:1, gdy Martin Dobrotka sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Piotra Starzyńskiego. Sędzia gry nie przerwał, a piłkę od niechcenia kopnął Angel Rodado. Pewnie, tak jak zdecydowana większość na stadionie i przed telewizorami, Hiszpan był przekonany, że i tak zaraz Dobrotka wyleci z boiska, bo o jakiejś wielkiej korzyści Wisły w tej sytuacji mowy przecież być nie mogło. Wszyscy to widzieli jak na dłoni. Wszyscy tak naprawdę stanęli i czekali na nieuchronne jak się wydawało… I tak samo podeszli do sprawy sędziowie VAR. Żeby była jasność. Nie uważamy się za Alfę i Omegę w sprawach sędziowskich. Wiemy, że jest mnóstwo niuansów, interpretacji. Dlatego w takich sytuacjach wolimy zapytać tych, którzy przepisy znają na wylot. I właśnie dlatego, gdy spotkaliśmy po końcowym gwizdku sędziego VAR Tomasza Wajdę i jego asystenta w tej roli Pawła Sokolnickiego, spokojnie poprosiliśmy o uzasadnienie całej sytuacji. Trzykrotnie usłyszeliśmy, że VAR wezwał sędziego Jarzębaka przed monitor zgodnie z protokołem i jasną rekomendacją - Dobrotka zasłużył na czerwoną kartkę! Jarzębak postanowił jednak zrobić po swojemu i ku zdziwieniu wszystkich - nie ma co kryć, również arkowców - pokazał obrońcy Arki tylko kartkę żółtą. Jego zdaniem fakt, że Angel Rodado kopnął piłkę, wypełnił element korzyści, jaką odniosła z tej akcji Wisła. Ile to ma wspólnego z duchem gry, z tą korzyścią właśnie, niech każdy oceni sam… Tak jak niech oceni choćby wejście nakładką w stopę Tamasa Kissa w pierwszej połowie, gdy Wisła nie dostała nawet faulu. Gwoli przypomnienia, za znacznie mniejsze przewiny w poprzednim sezonie wiślacy wylatywali z boiska bez mrugnięcia okiem arbitrów.

Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
CZERWONE KARTKI, ILE MOŻNA?Żeby nie było, że tylko się czepiamy sędziego Sebastiana Jarzębaka, to akurat z dwóch żółtych kartek dla Wiktora Biedrzyckiego
CZERWONE KARTKI, ILE MOŻNA?
Żeby nie było, że tylko się czepiamy sędziego Sebastiana Jarzębaka, to akurat z dwóch żółtych kartek dla Wiktora Biedrzyckiego ten arbiter się wybroni bez problemów, choć przy pierwszej swoją dużą rolę odegrały krzyki arkowców... I tutaj trzeba powiedzieć sobie jasno, że czas z tym coś w Wiśle zrobić. Np. porozmawiać o odpowiedzialności. Bo skoro w trzech z czterech meczów ligowych drużyna kończy zdekompletowana, to znaczy, że jest jakiś problem. Duży problem z odpowiedzialnością właśnie. Naprawdę można wymagać, żeby doświadczony obrońca, a przecież takim jest Biedrzycki, który ma już kartkę na koncie, wiedział, że w środku pola można sobie odpuścić mocniejsze wejścia. Te - nazywając rzecz po imieniu - głupie czerwone kartki wiślaków stają się już po prostu mocno irytujące. I wpływają na wyniki.

Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
TO NIE JEST TAK, ŻE TO SIĘ KIEDYŚ TAM ODROBI Cztery mecze, pięć punktów na koncie, czyli innymi słowy siedem straconych. Taki jest dorobek Wisły na starcie
TO NIE JEST TAK, ŻE TO SIĘ KIEDYŚ TAM ODROBI
Cztery mecze, pięć punktów na koncie, czyli innymi słowy siedem straconych. Taki jest dorobek Wisły na starcie I ligi. I jest to dorobek bardzo, bardzo słaby. I już dzisiaj trzeba sobie powtarzać to bardzo głośno, że punkty w pierwszej, trzeciej czy piątej kolejce ważą tyle samo, co z 30 czy 34. W Wiśle przecież już się o tym przekonali dwa lata temu, rok temu. Bo to naprawdę nie jest tak, że spokojnie, kiedyś się odrobi. O punktowaniu trzeba myśleć od samego początku, a zaprzątnięci europejskimi wyjazdami wiślacy jakby trochę o tym zapominają. Żeby nie okazało się, że wakacyjna przygoda z europejskim biurem podróży Wisła Travel, skończy się takim rachunkiem, że na wiosnę trzeba będzie pozostać w tej samej klasie na kolejny rok. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że na tych pucharach to Wisła wiele, żeby nie powiedzieć nic, nie zarobi - patrz sprawa Adama Mandziary... A na braku awansu do ekstraklasy straci bardzo mocno.
Andrzej Banaś
DZIWNA SPRAWA Z MECZEM Z MIEDZIĄ LEGNICAKiedy Wisła Kraków zagra następny mecz ligowy? Dobre pytanie! Wisła zwróciła się do Departamentu Rozgrywek PZPN
DZIWNA SPRAWA Z MECZEM Z MIEDZIĄ LEGNICA
Kiedy Wisła Kraków zagra następny mecz ligowy? Dobre pytanie! Wisła zwróciła się do Departamentu Rozgrywek PZPN o przełożenie meczu z Miedzią Legnica zaplanowanego na 25 sierpnia już kilka dni temu. Biorąc pod uwagę fakt kompromitacji przy układaniu terminarza I ligi, gdy osoby odpowiedzialne za to - nazywając rzeczy po imieniu - totalnie zlekceważyły Wisłę i jej szansę na awans do fazy play-off europejskich rozgrywek i wyznaczyły kolejkę na środek tygodnia, gdy „Biała Gwiazda” miała zagrać w Łęcznej z Górnikiem w tym samym dniu, gdy - co za psikus - będzie rywalizować z Cercle Brugge w Lidze Konferencji, teraz w Krakowie czekają i czekają na odpowiedź, co w sprawie meczu z Miedzią. W poniedziałek tej odpowiedzi wciąż nie było. Może doczekamy się we wtorek. Powiedzieć jednak, że ze strony piłkarskich władz, którym ponoć tak bardzo zależy na dobrym starcie naszych drużyn w Europie, to niepoważne, to nie powiedzieć nic… Dodajmy tylko, że Cercle Brugge swój weekendowy mecz ma przełożony już dawno temu.

Andrzej Banaś
W CZWARTEK ZNÓW PIŁKARSKIE ŚWIĘTO PRZY REYMONTAMożemy narzekać na to, co Wisła Kraków prezentuje w I lidze i będziemy to robić dalej, jeśli ta drużyna
W CZWARTEK ZNÓW PIŁKARSKIE ŚWIĘTO PRZY REYMONTA
Możemy narzekać na to, co Wisła Kraków prezentuje w I lidze i będziemy to robić dalej, jeśli ta drużyna nie zacznie wreszcie punktować regularnie, ale jednak nie zapominamy, że rywalizacja „Białej Gwiazdy” w Europie to jest po prostu piłkarskie święto. I to trzeba po prostu szanować, bo w wielu klubach, również tych, które grają dzisiaj w ekstraklasie, mogą tylko pomarzyć o takich wieczorach, jakie wiślacy fundują swoim kibicom tego lata… I szczerze mówiąc, to niech przy ul. Reymonta mają ten problem dalej jak dzielić np. rywalizację w grupie Ligi Konferencji z I ligą. Tak, brzmi to nieco abstrakcyjnie, ale co tam… Niech się stanie. Pierwsze starcie z Cercle Brugge w czwartek. I niech to znów będzie po prostu wielkie wiślackie święto w Europie. A trochę dobrych wspomnień z pucharowej rywalizacji z zespołami z Brugii już w Krakowie mamy… Kto wie, może czas dopisać kolejny rozdział. Andrzej Banaś

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska