
DRUŻYNA WCIĄŻ W OKRESIE PRZYGOTOWAWCZYM
Wisła na pewno w czwartek nie zaprezentowała jeszcze swojej optymalnej dyspozycji. Nikt tego zresztą w klubie nie kryje, że zespół wciąż jest tak naprawdę w okresie przygotowawczym. I dlatego czas będzie pracował dla drużyny Kazimierza Moskala.

IGOR SAPAŁA ODKRYTY NA NOWO?
Igor Sapała zbierał sporo krytyki w poprzednim sezonie, a nowy rozpoczął w wyjściowym składzie i szybko strzelił gola. Dla pomocnika Wisły to czas, kiedy ma szansę udowodnić, że może być ważną częścią tej drużyny. Możliwości ma, teraz wszystko w jego rękach i nogach, żeby grać częściej tak jak w czwartek. Bo w czwartek to był naprawdę dobry występ tego piłkarza.

MUSI BYĆ SZERSZA KADRA
Mecz z Llapi, kadra jaką Wisła miała na niego, pokazał, że musi ona zostać poszerzona. Oczywiście, niedługo wrócą do pełni sił i formy choćby tacy piłkarze jak Jesus Alfaro, Roman Goku czy Dawid Szot. Nie zmienia to faktu, że drużyna z ul. Reymonta wymaga wzmocnień, jak najszybszych wzmocnień. Nie jest bowiem rzeczą normalną, że zaczęła sezon z jednym nominalnym napastnikiem w składzie. Nie ma cudów, tylko Angelem Rodado nie dać się grać przez cały sezon. Musi mieć zmienników, musi mieć konkurencję. Wisła oczywiście działa w tej sprawie, stara się uzupełnić, wzmocnić skład i oby to się udało jak najszybciej, bo taki transfer do pierwszej linii, nawet dwa są koniecznością. A co do ataku, to wciąż nie upadł temat sprowadzenia Łukasza Zwolińskiego z Rakowa Częstochowa. Sprawa owszem, idzie dość opornie, ale Wisła nie zrezygnowała jeszcze z tego transferu.

KIBICE ZDALI EGZAMIN
Nawet jeśli na Wisłę spadną kary od UEFA za odpalenie pirotechniki na trybunach, to mimo wszystko trzeba oddać jej kibicom, że zdali egzamin. Stworzyli naprawdę gorącą atmosferę na trybunach, a głośny doping poniósł piłkarzy do wygranej. I tu ciekawostka. Przed meczem trener KF Llapi Tahir Batatina zapewniał, że jego piłkarze nie przestraszą się kibiców, że mogłoby ich przyjść nawet 60 tysięcy, to i tak nic to nie zmieni. Na pomeczową konferencję Batatina po czerwonej kartce przyjść już nie mógł, ale jego asystent Blerim Bunjaku już nieco inaczej zapatrywał się na wsparcie trybun. Powiedział wprost, że wpływ na to, że zespół z Kosowa źle wszedł w mecz mogła mieć atmosfera, jaką stworzyli krakowscy kibice, a z którą to zawodnicy Llapi mieli problem.