W futbolu krąży powiedzenie, że bramkarz jest jak wino, im starszy, tym lepszy. Jednak czy w wieku 55 lat chciało się panu wracać na boisko?
W ligach terenowych życie pisze swoje scenariusze. Podejmując się pracy w Wielmożance nie godziłem się na rolę grającego trenera, ale skoro nasz pierwszy bramkarz w pierwszych dwóch meczach nie będzie mógł wesprzeć kolegów, powiedziałem działaczom, żeby mnie zgłosili do rozgrywek, to pokażę młodzieży, co potrafi dziarski pięćdziesięciolatek.
I jak wypadła premiera jesieni? Wielmożnaka przegrała z Legionem Bydlin 1:2. Ma pan sobie coś do zarzucenia?
Powiem nieskromnie, że nie. Pierwszą bramkę straciliśmy po rykoszecie. Z refleksem u mnie wszystko w porządku, ale nie mogłem skutecznie zareagować. Potem przegrałem pojedynek z napastnikiem rywali. W takiej sytuacji bramkarz także ma niewiele do powiedzenia. Są jednak plusy tego meczu.
Mianowicie?
Obroniłem rzut karny, potrafiąc wyczuć intencję strzelca. Miło było słyszeć z ust trenera rywali, będących przecież głównym kandydatem do awansu, że – mimo "sędziwego wieku" – byłem wiodącą postacią swojego zespołu. Proszę się jednak nie obawiać, nie będę blokował młodszym miejsca w składzie. Pokazałem jednak, że w razie awarii, potrafię godnie wypełnić lukę.
Po powrocie ze Szwecji, zajął się pan szkoleniem młodzieży w rodzinnych Jerzmanowicach. W 2018 roku przejął pan na połowę rundy Sołę Oświęcim w trzeciej lidze. Potem jednak pan zniknął. Dlaczego?
Zacznę od początku. Po powrocie ze Szwecji widziałem, że w B-klasowym Płomieniu Jerzmanowice – że tak powiem – niewiele się działo. Zorganizowałem szkolenie młodzieży i prowadziłem seniorów. Byłem tam dwa lata, choć zawsze powtarzałem, że do pracy z dziećmi powinno się angażować młodych trenerów. Zawsze pracowałem w seniorami. Jak w Płomieniu zaczęło się dobrze układać, zostałem przez działaczy odstawiony na boczny tor. To dlatego już trzeci raz w tym klubie nie zdecyduję się na jakąkolwiek pracę. Jak rozeszła się wieść po okolicy, że wystąpię w premierze jesieni w olkuskiej klasie A, kilka lokalnych klubów chciało, żebym u nich bronił regularnie (śmiech). To jest jednak wynik tego, że ogólnie brakuje bramkarzy.
Jakie ma pan plany na pracę w Wielmożance?**
Nie mamy mistrzowskich aspiracji. Staram się, żeby Wielmożanka miała swój styl i chyba nieźle nam to wychodzi. Powoli, bo po miesiącu pracy, widać pierwsze owoce mojej współpracy z chłopcami. Nie mówię tylko o pierwszym meczu ligowym przeciwko Legionowi Bydlin. Przed ligą odpadliśmy z Pucharu Polski w olkuskim podokręgu, po rzutach karnych z reprezentującą czołówkę klasy okręgowej Przemszą Klucze. Zawsze powtarzam zawodnikom, żeby szli do przodu małymi krokami, to będzie dobrze. Razem możemy sprawić, że o Wielmożance będzie głośno.
- Domy z ogrodem w Olkuszu i okolicy do zamieszkania od zaraz
- Darmowe szkolenia z jazdy na deskorolce i hulajnodze w Silver Parku w Olkuszu
- Rodzinne potyczki sportowe w Olkuszu
- Festyn strażacki w Bukownie. Zabawa, pyszne potrawy i muzyka
- Olkusz chce dostać 130 mln zł na inwestycje z Polskiego Ładu!
- Festiwal baniek mydlanych w Olkuszu
