Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojenna opowieść o miłości

Halina Gajda
fot. archiwum
Stowarzyszenie Przyjaciół Kultury Persiina z Kobylanki pracuje nad niezwykłą rekonstrukcją. Chcą pokazać wojenne życie, ale nie to z pierwszej linii frontu, ale z pozycji zwykłych ludzi.

Maszyna do szycia terkoce nieustanie. Nici, poprute resztki, ponacinane skrawki materiału - to wszystko tworzy dosyć malowniczy widok. Krystyna Rachel, Halina Kowalska i Grażyna Jarkiewicz artystycznym bałaganem nie przejmują się nawet na jotę - cel jest wyższy. W tym czasie Bogdan Malesza próbuje znaleźć sobie wygodne miejsce w jednej z chałup krytej strzechą. Zamieszkać w niej bynajmniej nie zamierza...

Pomiędzy nimi plącze się młoda para: ona zakochana po uszy, szczęśliwa przyszła mężatka. On też zadowolony, ale z tyłu głowy ciągle ma myśl, że w każdej chwili mogą go zgarnąć mundurowi, a wtedy, w najlepszym przypadku przyjdzie mu oglądać świat w kratkę. W najgorszym - cierpiał będzie krótko, sąd polowy załatwi sprawę na miejscu, błyskawicznie. Wszak uciekł właśnie z wojska. Brzmi to wszystko nieco dziwnie, jak scenariusz...

- Bo to rzeczywiście scenariusz przygotowywanej historycznej rekonstrukcji - zdradza Malesza, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Kultury Persiina z Kobylanki. - Pokrótce: Lata 1914-1918, to okres trudnych chwil dla Polski. Ludzie musieli zmagać się z wieloma problemami, ale również starać się prowadzić normalne życie. Codzienne zmagania kobiet i mężczyzn z prowadzeniem domu, cierpienie, rozpacz i tęsknota za niepodległą ojczyzną, potajemne czytanie literatury polskiej i ciągły strach przed najeźdźcą, a także walka o miłość - to wszystko będziemy chcieli pokazać już 7 czerwca - opowiada.

Pomysł pojawił się nie więcej jak kilka tygodni temu. Notabene w naszym redakcyjnym zaciszu, gdy wespół z członkami stowarzyszenia zastanawialiśmy się, jak poza oficjalnymi uroczystościami można by jeszcze przybliżyć gorliczanom wydarzenia 1915 roku. - Myślę tutaj nie tylko o bitwie pod Gorlicami, ale w ogóle, o wojnie. Przecież poza tym, że wokół toczyły się walki, toczyło się również życie, na tyle normalne, na ile tylko pozwalały wojenne okoliczności - mówi Male-sza. Przewertował więc dostępne wspomnienia, pamiętniki i na ich podstawie powstał scenariusz " Rozbitego życia". Rzecz będzie się działa na terenie skansenu w Szymbarku. Wokół trzech chałup - jednej łemkowskiej i dwóch pogórzańskich.

- Podczas gdy wokół wciąż nie milkną odgłosy walk, we wsi trwają przygotowania do wesela. Rodzina młodych przygotowuje przyjęcie - pieką się placki, gotuje jedzenie. Pod powałą suszy się słonina, która zaraz wyląduje w garnku - opowiada barwnie. - Niby wszystko w porządku - ale przez wieś co raz przewalają się grupki żołnierzy. Jak to na wojnie: próbują znaleźć coś do jedzenia, szukają zbiegów. Zdarza się, że na wyciągnięcie ręki dzieją się drobne potyczki - opisuje dalej. Cała rekonstrukcja osadzała się będzie na trzech wątkach - przygotowaniu do wesela, samym weselu oraz tym wszystkim, co wydarzy się potem.

Jak to bywa w takich przypadkach, pieniędzy na przedsięwzięcie nigdy nie ma tyle, by móc pozwolić sobie na swobodne kupowanie potrzebnych atrybutów. W przypadku strojów do "Rozbitego życia" źródłem stały się wszystkie lokalne, bardzo uważnie i dokładnie przeglądane szmateksy.

- O ile z męskimi strojami jakoś sobie radzimy, wszak lnianą odzież nie jest tak trudno znaleźć, to kłopoty zaczynają się w przypadku damskich. Muszą to być w miarę naturalne materiały. Bywa, że spódnica czy bluzka jest wręcz idealna, ale co z tego, jak z daleka widać, że sztuczna - opowiada Grażyna Jarkiewicz.

Głowę zaprząta jej nie tylko garderoba, ale i scenariusz. - Tak sobie pomyślałam, że dobrze byłoby wpleść w naszą historię dodatkowy wątek, a mianowicie spotkań młodych dziewczyn, które dostają listy od swoich sympatii, którzy walczą na wojnie - zdradza. - Właśnie nad tym siedzę - dodaje.

W rekonstrukcję zaangażowali się także członkowie grup Polanie oraz Beskidy. - Sami podpowiadają, co mogliby robić. Jeden zaproponował, że siądzie przed chałupą i będzie robił... zęby do grabi - opowiada ze śmiechem Malesza.

Skoro wesele, to napitki i muzyka. Oczywiście nie w takim wydaniu, które znamy współcześnie, ale znacznie skromniejszym - jakieś skrzypce, mandolina. - Mamy od tego fachowców - członków grup Beskidy, Polanie, Serencza, a także z rodziny Trochanowskich z Krynicy - zapowiada.
Wracając zaś do scenariusza - "Rozbite życie" to opowieść o wielkiej wojennej miłości. Jak się okaże, będzie to niestety tragiczna miłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska