Chodzi o odcinek jezdni zniszczonej w 2010 r. przez osuwisko. Z polecenia Stawiarskiego zrobiono wtedy prowizoryczny objazd potężnej wyrwy, urzędnicy wojewódzcy nie dopuścili jednak drogi do ruchu w obawie przed kolejnymi osunięciami gruntu. Z tego powodu Zarząd Dróg Wojewódzkich wciąż nie może rozpocząć budowy objazdu z prawdziwego zdarzenia. Kierowcy jeżdżą na własną odpowiedzialność.
- Proponuję podpisanie porozumienia, na mocy którego odcinek osuniętej niegdyś drogi, a nawet przylegające do niego części, zagrożone, zdaniem geologów, weźmie w zarząd nasza gmina. Jestem gotów ponosić osobiście całkowitą i wyłączną odpowiedzialność za bezpieczeństwo przejazdu - powiedział "Gazecie Krakowskiej" Stawiarski. Taką propozycję złożył w piątek na piśmie marszałkowi Małopolski Markowi Sowie. Ten nie zajął na razie stanowiska.
Urząd Wojewódzki w Krakowie zdecydował o kolejnych badaniach stabilności zbocza. Ludziom i przedsiębiorcom zmuszonym do pokonywania ponaddwudziestokilometrowych objazdów brakuje już cierpliwości. Blisko 50 właścicieli firm z rejonu Gródka zwróciło się do rady gminy Chełmiec z prośbą o zorganizowanie sesji z udziałem władz wojewódzkich, które zdecydowały o dalszym niedopuszczaniu drogi do ruchu. - Nie rozumiem decyzji zapadajaących w Krakowie. Kilka dróg gminnych bardziej uszkodzonych przez osuwiska, naprawiliśmy i nic złego się nie dzieje. Ta też przeszła test wytrzymałości. Codziennie przejeżdżają tamtędy setki aut. Poza tym ubezpieczyliśmy ten odcinek - dodaje Stawiarski.
W szpitalu zlekceważono zgwałconą pacjentkę? Prokuratura sprawdza
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!