Trzecioklasista Gimnazjum w Barciach Dariusz Zubel przyznaje, że za szkołą nigdy nie przepadał. Dziś jednak gotów byłby chodzić do szkoły nawet codziennie, byle tylko nie musiał leżeć w szpitalu.
Nie kryje złości. Choroba pokrzyżowała mu wiele planów. Już wie, że nie ma szans, dostać się do szkoły wojskowej, o której marzył.
- Poległbym na testach sprawnościowych - mówi.
Ostatnio przez kolejną dawkę chemii nie mógł spędzić sylwestra z ulubionym kumplem Adamem.
- A byliśmy już umówieni. Niestety znów jest szpital - buntuje się nastolatek.
Chciałby wrócić do życia sprzed września ubiegłego roku. Mniej więcej w tym czasie poczuł, że dzieje się z nim coś niedobrego. Chodził osłabiony, miewał częste bóle głowy.
- Myślałam: pierwsze dni w szkole, może zżera go stres - opowiada Magdalena Zubel, mama Darka.
Wizyta u lekarza nie przyniosła rozwiązania jego kłopotów zdrowotnych. Doktor przepisał lek przeciwwirusowy, po którym Darek dostał wysokiej gorączki. Zlecono badania krwi.
- Jeszcze tego samego dnia syn miał przetaczaną krew, ale nie byłam w stanie powiedzieć mu, co się dzieje. Sama musiałam oswoić się z myślą, nim przygotowałam syna na diagnozę. To okazała się być białaczka - wspomina pani Magdalena.
Życie państwa Zubelów stanęło do góry nogami. Darek nie jest jedynym dzieckiem w rodzinie. Ma trzy siostry: 19-letnią Urszulę, 3-letnią Gabrysię i 15-miesięczną Hanię oraz 17-letniego brata Artura. Mama jest na bezpłatnym urlopie wychowawczym, a tata Janusz pracuje za granicą.
- W takiej chwili nie mogłam zostawić syna samego. Obiecaliśmy, że zawsze któreś z nas przy nim będzie - mówi pani Magdalena. Przez pierwsze miesiące zamiennie z córką czuwały przy łóżku Darka.
19-latka zrezygnowała ze swojej pierwszej pracy, by być blisko brata. Kiedy mama z kolei spędzała czas w szpitalu, zajmowała się młodszymi siostrami. W ostatnim tygodniu Darek mógł nacieszyć się tatą, który z uwagi na pracę rzadko jest z rodziną.- Może chociaż w części zrekompensowało to sylwestra, którego Darek nie mógł spędzić tak jak chciał. Buntuje się, bo chciałby żyć bez ograniczeń- mówi pan Janusz.
Ojciec i syn dzielą pasję do gołębi. Ich hodowla liczyła 80 sztuk. We wrześniu z powodzeniem zakończyli sezon lotów. - Nawet udało nam się zdobyć puchar - chwali się pan Janusz. Niestety, gdy Darek zachorował, nie miał kto pielęgnować gołębi. Pan Janusz oddał je innemu hodowcy. - Umówiłem się, że kiedy Darek wyzdrowieje nadal będzie mógł je lotować - mówi Janusz Zubel.
15-latek jak najszybciej chciałby wrócić do swojego hobby. Mimo że dużo w nim złości, mówi, że tyle samo wiary w wyzdrowienie. - Nie mam ochoty myśleć o chorobie - mówi. O czym więc rozmyśla, leżąc w szpitalnym łóżku?
- Co znów szalonego wykombinujemy z Adamem. I o tym, czy uda mi się kiedyś spotkać z ulubionymi wykonawcami Kalim i Bas Tajpanem - wylicza 15-latek.