Jak było do przewidzenia, skończyło się na niczym. Tusk na trzy godziny zebrał całą opozycję, ale jednej listy nie zbudował i od przeszło roku wyników swojej partii nie poprawił. Reszta opozycyjnych liderów dała się ordynarnie wykiwać i uwierzyła w obietnicę przełomu. Tłum wyklaskał Wałęsę, który bezlitośnie nudził swoimi urojeniami, Hołownia i Kosiniak-Kamysz nawet nie odważyli się wystąpić. TVN, która od kilku dni dwoiła się i troiła, żeby nagonić frekwencję, nadawała entuzjastyczną relację na żywo. Po południu kilkadziesiąt autokarów ruszyło rozwieźć do domów znużonych działaczy.
Jeden z najważniejszych pasterzy Kościoła powiedział jeszcze przed marszem: przyjedzie do Warszawy może pięćdziesiąt, może sto tysięcy i co z tego? W Boże Ciało ulicami w całej Polsce pójdą miliony.
To prawda, nie dajmy się zastraszyć krzykaczom. Sondaże są bezlitosne: Prawo i Sprawiedliwość wciąż ma około dziesięciu procent przewagi nad Platformą, najsilniejszą partią opozycji. Reszta daleko w tyle i raczej słabnie, niż rośnie w siłę. Próg wyborczy jest bezlitosny i nie wystarczą marketingowe sztuczki, żeby go pokonać. Nie będzie rządu Tuska z ministrami od Hołowni, Czarzastego i Kosiniaka-Kamysza. Nie będzie posad dla wygłodzonych działaczy opozycji. Nie pomoże ulica, bo agresja nie przełoży się na lepszy wynik wyborów. Nie pomoże zagranica, bo Polacy już widzą fałsz skorumpowanych brukselskich biurokratów. A ilu z nich skorumpowała Rosja? Skoro kupiono byłych premierów i ministrów, jakiż problem przekupić kilkudziesięciu europosłów? Spośród nich podobno ponad 60 jest podejrzanych w śledztwie, które prowadzi belgijska prokuratura. W zeszłym tygodniu Parlament Europejski głosował odebranie immunitetu kolejnej oskarżonej posłance. A jak ocenić europosłów opozycji, którzy donoszą i plują na własne państwo?
Nie zwiodą nas biało-czerwone flagi na marszu opozycji. Organizatorom nie o Polskę chodziło, ale o władzę i własne, szemrane interesy. Nawet zagranica nie dopisała, tylko niemiecki urzędnik z Brukseli przysłał zamówione gratulacje. Goście z zagranicy, których paru ściągnięto, przyjechali na wiosenny piknik i w nosie mieli problemy Tuska. W nocy służby miejskie w pośpiechu sprzątały zaśmiecone ulice. W poniedziałek skacowane towarzystwo przysypiało w pracy, we wtorek już tylko w TVN pamiętano o niedzielnym pochodzie i jego uczestnikach.
