Sądzę, że to jest zawsze decyzja ryzykowna, w której ważną, a może nawet istotną rolę odgrywa znajomość prawdy o tym, kim jesteśmy, czego chcemy, jakimi drogami dążymy do osiągnięcia wymarzonych celów, obejmujących troskę o nasze bezpieczeństwo, zarówno to związane z naszą suwerennością, jak też z warunkami, gwarantującymi odpowiedni, godny poziom życia i jego rozwoju.
Wyborców stawia się w pozycji ekspertów, potrafiących wskazać rozwiązania w polityce wewnętrznej i zagranicznej, które będą najbardziej sprzyjające każdemu z nas. To jest wyzwanie, które przekracza świadomość przeciętnego zjadacza chleba.
Ta niepewność, wypływająca ze słabej znajomości tego, o czym decydujemy w demokratycznych wyborach, stwarza szerokie pole dla działań rozmaitych propagandystów. Ci dla własnej korzyści, albo służąc partiom, które starają się o pozyskanie wyborców, są w stanie zrobić wszystko, by -per fas et nefas (godziwymi i niegodziwymi sposobami; nie przebierając w środkach - red.) - przekonać przynajmniej niektórych, że najlepiej jest oddać głos na partię X, albo Y.
Trzeba mieć świadomość, że środki przekazu, prasa, radio, telewizja i internet mogą służyć i służą, wcale nie za darmo, wspierając takie lub inne partie, by tylko uzyskały lepszy wynik.
Nie dziwię się ani partiom, które zamawiają i opłacają takie działania, ani tym, którzy za pieniądze są gotowi poprzeć każdego, kto dobrze płaci. Pozostaje jednak podstawowe pytanie o wartość demokracji, która powinna się przejawiać w sumiennym wsłuchiwaniu się w wolę wyborców, nieskrępowanych żadnym zewnętrznym naciskiem.
Idąc za podszeptem nieuczciwej propagandy pozbawiamy się podstawowego prawa obywatelskiego, które pozwala nam decydować, jak ma wyglądać nasz kraj i na co w nim możemy liczyć na przyszłość.
Dojrzały obywatel będzie dobrze wiedział, jak ma postąpić, ale będzie mógł współdecydować o tym, co nastąpi, tylko wtedy, kiedy odda swój głos w urnie wyborczej.
Przykro mi, ale za równą głupotę uznaję twierdzenie, że Polska ma być przestrzenią nieograniczonej wolności bez odpowiedzialności, albo państwem wyznaniowym.
Trzeba się wyzwolić z komunistycznej mentalności, że Kościół i wiara religijna szkodzą rozwojowi społecznemu. Dzisiejszym politykom brakuje wiedzy, że każda agresja wobec inności jest zaprzeczeniem demokracji.