- Gdyby w Krakowie zamiast sieci prywatnych restauracji, knajp i barów mlecznych funkcjonowały publiczne jadłodajnie, opłacane przez samorząd, ich oferta byłaby marna. Nie musiałyby konkurować jakością i ceną o klienta. "Kuchenne rewolucje" Magdy Gessler nie miałyby sensu. Tak sprawa ma się z krakowskimi szkołami. Dlatego chcemy wprowadzić między nimi konkurencję - zapowiada Berkowicz.
"Bon edukacyjny" to pomysł noblisty w dziedzinie ekonomii Miltona Friedmana. Dzieli budżet na edukację, którym dysponuje samorząd przez liczbę uczniów. W ten sposób uzyskana kwota stanowi bon edukacyjny, który dostają rodzice na każde dziecko.
- To oni decydują, której szkole - publicznej lub nie - zapłacić bonem za edukację dzieci. Szkoły powinny konkurować sposobem nauczania, ceną i programem. Może wtedy doczekamy się programu "Szkolne rewolucje", w którym dyrektorowi szkół będą stawać na głowie, by spełnić oczekiwania rodziców - mówi Berkowicz.
FLESZ: Wybory samorządowe 2018 | Twój głos się liczy
KONIECZNIE SPRAWDŹ: