- Jestem przekonany, że każdy mieszkaniec Nowego Sącza, który ma prawo głosu sam dokona swojego wyboru - mówi Głuc i tłumaczy, że nie jest właścicielem oddanych na niego głosów.
Przyznaje, że po zakończeniu kampanii rozmawiał z wszystkimi kandydatami, ale za wcześnie na jakieś konkrety. Na razie nie chce komentować ewentualnych koalicji z radnymi z innych komitetów, czeka bowiem na ostateczne rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich.
Głuc deklaruje, że jako radny będzie popierał wszystkie pomysły, które będą dobrymi projektami dla Nowego Sącz, bez względu na to, kto będzie je zgłaszał.
- Istotą demokracji lokalnej jest właśnie lokalność czyli dobro miasta i jego mieszkańców - tłumaczy i dodaje, że jasno i wyraźnie będzie także krytykował te projekty, które, jego zdaniem, będą szkodliwe dla Nowego Sącza, i to bez względu na to, kto je będzie zgłaszał.
Podsumowując kampanię mówi, że była ona szybka i merytoryczna, ale wymagała również wiele pracy zarówno ze strony samych kandydatów, jak i ich sztabów . Głuc przyznaje również, że udział w kampanii pozwolił mu poszerzyć swoją wiedzę na temat funkcjonowania miasta, co ma nadzieję, będzie procentować w jego pracy jako przyszłego radnego.
- Zaufało mi ponad 7,5 tysięcy sądeczan i to dobry wynik oraz dobry prognostyk zarówno dla mnie, jak i środowiska, które się wykrystalizowało wokół naszego programu - podkreśla.
KONIECZNIE SPRAWDŹ: