Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek w Nowym Sączu. Honda uderzyła w autobus [ZDJĘCIA]

Paweł Szeliga
Fot. Archiwum PSP w Nowym Sączu
Wypadek w Nowym Sączu. - Pamiętam tylko, że wsiadałam do samochodu, a potem obudziłam się w karetce - opowiada 9-letnia pasażerka hondy. Dziewczynka z raną ciętą czoła i wstrząśnieniem mózgu trafiła do szpitala. W sali obok leży jej 7-letni kolega. Odłamki szyby zraniły go w głowę. Dochodziła godz. 7.20, gdy z podporządkowanej ulicy Zamenhofa, wprost pod nadjeżdżający autobus renaul helios, wjechała osobowa honda.

- Próbowałem odbić w bok, ale zderzenia nie udało się uniknąć - opowiada 50-letni kierowca autobusa Kazimierz Karp. - Gdybym jednak tego nie zrobił, to osobówka zostałaby wciągnięta pod koła.

W busie prywatnego przewoźnika z Boguszy jechało 30 pasażerów. Kurs był z Florynki do Nowego Sącza, więc w zasadzie byli już na miejscu. W momencie uderzenia z siedzenia spadł chłopiec w wieku szkolnym. Potoczył się na schody i doznał niegroźnego urazu głowy. Po opatrzeniu przez lekarza pogotowia wrócił do domu. Mniej szczęścia miała dwójka dzieci podróżujących hondą. 7-letni chłopiec, raniony odłamkami rozbitej szyby w głowę, trafił na oddział chirurgiczny dla dzieci nowosądeckiego szpitala. Jego 9-letnia koleżanka, córka kierującej hondą, jest w poważniejszym stanie. Ma przecięte czoło i wstrząśnienie mózgu. Ponieważ w wypadku straciła przytomność, będzie musiała zostać w szpitalu na dłuższej obserwacji.

- Jej rana wymaga szycia w znieczuleniu ogólnym - zapowiada ordynator oddziału dr Andrzej Kohman. - Wstrzymamy się z tym jednak do momentu, w którym będziemy mieli pewność, że poza wstrząśnieniem mózgu dziewczynka nie ma poważniejszych obrażeń.
Krótko po wypadku przy dziewięciolatce leżącej na szpitalnym łóżku czuwała zdenerwowana babcia. Trzymała wnuczkę za rączkę i ubolewała, że dziecku nie wolno ani jeść, ani pić. - Lekarze tłumaczą, że gdyby wymiotowała, to nie wiedzieliby czy to od jedzenia czy urazu głowy - mówi babcia 9-latki. - Poza tym czeka ją narkoza i zabieg, więc musi być na czczo.

Kierująca hondą kobieta wyszła z wypadu bez szwanku. Ukarano ją mandatem. Twierdziła, że oślepiło ją słońce i nie widziała nadjeżdżającego autobusu.

- Dobrze, że wszystko skończyło się w sumie niegroźnymi obrażeniami - cieszy się dr Kohman. - Przy bocznym uderzeniu pasażerowie są narażeni na wielką siłę uderzenia.

Wypadek mocno przeżył kierowca busa. Prawo jazdy ma od 1981 r. Nigdy dotąd nie uczestniczył w poważniejszym zdarzeniu drogowym. Jego szef Wojciech Kmak, właściciel firmy Usługi Transportowe Vojtex z Boguszy, podkreśla, że kierowca wiozący rano pasażerów z Florynki ma w firmie dobrą opinię.

- Słyszałem, że w busie uszkodzony jest przód i bok, ale nie myślę teraz o szacowaniu strat - mówi Wojciech Kmak. - Dla mnie najważniejsze jest, że w wypadku nie ucierpieli ani pasażerowie, ani nasz kierowca. To ludzie, nie sprzęt, są najważniejsi.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska