Śledztwo nowotarskiej prokuratury toczy się od sierpnia 2018 roku. Wówczas to, pod koniec wakacji, doszło do tragicznego wypadku. 18-letnia dziewczyna z Chyżnego wjechała samochodem egzaminacyjnym na przejazd kolejowym między Nowym Targiem, a Szaflarami. Na torach zgasł jej samochód. Dziewczyna nie zdołała go odpalić, ani uciec. W auto wjechał pociąg. Przeciągnął samochód kilkadziesiąt metrów po torach. Dziewczyna doznała bardzo poważnych obrażeń. Została przetransportowana do szpitala w Nowym Targu, gdzie po kilku godzinach zmarła.
Wypadek w Szaflarach. Jest raport komisji wypadków kolejowych
Podejrzany w tej sprawie jest egzaminator z Gorlic, który jechał w samochodzie z 18-latką. Mężczyzna kilka sekund przed zderzeniem wyskoczył w samochodu. Nic mu się nie stało. W trakcie śledztwa okazało się, że dopuścił, by 18-latka zignorowała znak „Stop” przed przejazdem kolejowym i wjechała na tory mimo zbliżającego się pociągu. Ponadto nie pomógł dziewczynie uciec z samochodu – choć jak wykazał eksperyment sądowy – miał na to czas. Nie wydał jej nawet polecenia, by uciekała.
Nowotarska prokuratura już raz wysłała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Ten jednak został cofnięty. Sąd uznał, że postępowanie dowodowe nie zostało przeprowadzone do końca. Zalecił m.in. śledczym, by ci wyjaśnili, czy ktoś z podróżujących pociągiem odniósł obrażenia w wyniku wypadku, nakazał dodatkowe opinie biegłych – m.in. do spraw kolejnictwa. Prokuratura szukała pasażerów składu poprzez anonse w mediach. Nie zgłosił się nikt.
Wypadek w Szaflarach. Co pokazał eksperyment procesowy? [ZDJĘCIA]
Teraz, nowotarski prokurator Jan Ziemka zapowiada, że ma komplet dokumentów. - Akt oskarżenia zostanie zmieniony w kierunku nieumyślnego spowodowania wypadku i nieudzielenia pomocy, a nie w kierunku katastrofy w ruchu lądowym – zaznacza prokurator.
Zmiana podyktowana jest nowymi wynikami opinii biegłego ds. wypadków. - Z ustaleń biegłego wynika, że nie może być mowy o katastrofie w ruchu lądowym. Bo przy takiej różnicy mas pojazdów samochodu i pociągu nie było realnego zagrożenia spowodowania wykolejenia się pociągu, obrażeń większej liczby ludzi, a co za tym idzie, spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Inaczej mówiąc, samochód był zbyt mały w stosunku do masy całego składu pociągu – wyjaśnia prokurator Ziemka. Dodaje jednak, że zarzut nieumyślnego doprowadzenia do wypadku jest zagrożony taką samą karą co doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym. Egzaminatorowi grozi do 8 lat więzienia.
Kiedy może ruszyć proces? Śledczy z Nowego Targu twierdzą, że są gotowi zakończyć sprawę i wysłać do sądu akt oskarżenia. Na drodze stanął im… koronawirus. - Mieliśmy już wyznaczony końcowy termin z panem podejrzanym. Jednak musieliśmy odłożyć to spotkanie z uwagi na sytuację w kraju. Pan jest z Gorlic, nie może teraz jeździć samochodem, więc do Nowego Targu musiałby się udać autobusem. Dodatkowo musiałby się tutaj udać jego obrońca z Krakowa. To w obecnej sytuacji zagrożenia koronawirusem jest niemożliwe. Dlatego sprawę zakończymy wysłaniem aktu oskarżenia, gdy tylko ustanie zagrożenie epidemią – kwituje prokurator Ziemka.
Sprawdź aktualne utrudnienia
Służby przypominają aby w takich warunkach także tworzyć korytarz życia, który ułatwi ewentualny przejazd służb ratunkowych.
Jesteś świadkiem utrudnień na drodze? Daj nam znać! Poinformujemy innych. Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo!- Przyślij je na adres [email protected];
- Wyślij za pomocą Facebooka: Gazeta Krakowska
- Wpisz komentarz na forum pod artykułem
