To była głośna sprawa. W październiku 2010 r., w czasie kontroli w sklepie na ul. Browarnej w Brzesku, policja i inspektorzy sanitarni znaleźli substancje psychotropowe. Funkcjonariusze zabezpieczyli wtedy 348 opakowań. Drzwi do punktu z "produktami kolekcjonerskimi" zostały zamknięte i zaplombowane.
- W czasie postępowania okazało się, że część produktów, które znajdowały się wewnątrz sklepu, "zginęła" mimo założonej plomby - relacjonuje sędzia Monika Wojtas-Zaleśna z Sądu Rejonowego w Brzesku.
Właścicielami sklepu było dwóch mężczyzn w wieku 25 i 38 lat. Żaden z nich nie był mieszkańcem powiatu brzeskiego - jeden pochodzi z Gorzowa Wielkopolskiego, drugi ma tymczasowy pobyt w Krakowie. Działalność gospodarcza była zarejestrowana na jednego z mężczyzn, drugi prowadził sklep.
- Pierwszy tłumaczył, że o niczym nie wiedział, bo nie interesował się sklepem. Zarejestrował go na siebie, gdyż chciał pomóc koledze, który miał wcześniej jakieś problemy z prawem i nie dostałby takiego pozwolenia - dodaje sędzia.
Z relacji pracowników wynika jednak, że czasem zaglądał do brzeskiego sklepu.
- Wyrok nie jest surowy, ponieważ do czasu zmiany przepisów sklepy te działały legalnie. A kontrola została przeprowadzona w bardzo krótkim czasie po ich zmianie - uzupełnia Wojtas-Zaleśna.
Sklep w Brzesku był częścią sieci prowadzonej przez obu mężczyzn. Teraz interesy przenieśli na Słowację, gdzie dopalacze są dopuszczalne.
Wybieramy strażaka roku 2012. Zgłoś swojego kandydata!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!