Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok sądu: w gorlickim Glimarze mafii nie było

Wojciech Chmura
Nie ma podstaw by twierdzić, że w gorlickiej rafinerii Glimar w latach 1998-2002 działała zorganizowana mafia paliwowa - uznał w czwartek sąd. Bezzasadne okazały się zarzuty, jakoby w tym czasie trzech byłych prezesów gorlickiej spółki produkującej paliwa oraz siedmiu menedżerów kooperujących firm naraziło Glimar na straty mające sięgać ponad 8 mln złotych.

Po trzech latach procesu, 49 rozprawach z udziałem kilkudziesięciu świadków, sądecki finał sprawy jest bezprecedensowy. Ostatni, trzeci prokurator, mający prowadzić oskarżenie do skazującego wyroku, wniósł o uniewinnienie oskarżonych.
W czwartek sędzia Sądu Okręgowego w Nowym Sączu Jacek Gacek przypieczętował to wyrokiem oczyszczającym od zarzutu całą dziesiątkę.

Prokuratura zarzucała oskarżonym popełnienie w sumie 22 przestępstw gospodarczych. Dwa zasadnicze miały polegać na zaniżaniu cen sprzedawanego przez Glimar paliwa i zawieraniu fikcyjnych umów m.in. ze spółką "Astra", której zadaniem była dystrybucja paliw po kraju.

- Sąd zlecił ekspertyzę zespołowi biegłych pod kierunkiem prof. Emila Antoniszyna z Uniwersytetu Opolskiego. Była negatywna dla oskarżonych, lecz sąd miał wątpliwości co do wartości przedstawionej opinii - wyjaśniał sędzia Gacek. We wrześniu 2011 r. przesłuchał szefa zespołu ekspertów, który, jak stwierdził sędzia, nie znał umów, nie porównywał cen paliw na rynku, by móc orzec rzetelnie, czy dochodziło do zaniżania cen. Wywołało to szok nawet u prokuratora.

Przygotowaniem nowej opinii zajął się Warszawski Instytut Ekspertyz Sądowych, którego eksperci stwierdzili, że nie można kategorycznie mówić o zaistnieniu zarzucanych przestępstw.

- Nie da się stwierdzić, że istniały fikcyjne umowy, ani że oskarżeni spowodowali szkodę w Glimarze - konkludował sędzia.
- Wielka ulga. Żyłem osiem lat z piętnem przestępcy, choć za mojej prezesury, trwającej od 1991 do 2002 roku, Glimar się rozwijał. Upadł trzy lata później - mówił po wyroku Zbigniew Mosoń. - Przyszli o 6 rano, wywalili drzwi zakuli mnie w kajdanki - wspominał dzień zatrzymania.

Szef działu handlowego Witold Kuś nie chciał komentować sprawy. Przesiedział w areszcie osiem miesięcy.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska