Trudno się dziwić, że choć od publikacji upłynął tydzień, temat wciąż żyje swoim życiem. W tym czasie do Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach zgłosiły się kolejne osoby, które złożyły zawiadomienia. Twierdzą, że zostały oszukane. Sama oskarżona nie wypowiada się publicznie, usunęła nawet konta w mediach społecznościowych. Inną linię obrony przyjęli jej rodzice, publikując oświadczenie z podziękowaniem za modlitwę w intencji córki.
Przypomnijmy, że kobieta, prowadząc w mieście swoją kancelarię doradztwa prawnego i kanonicznego, zgodnie z aktem oskarżenia, który wpłynął do miejscowego sądu, wymyśliła fikcyjnego pracownika Placówki Terenowej KRUS w Nowym Sączu, a potem podrobiła jego podpis, podobnie jak rzekomego kierownika tej samej instytucji działającej w Gorlicach. Posunęła się nawet do podrobienia pieczęci gorlickiego sądu.
Wina nie budzi wątpliwości
Jak podał nam Dominik Skoczeń, sędzia Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, a zarazem jego rzecznik prasowy, 23 czerwca, czyli dzień przed publikacją naszego pierwszego materiału, odbyło się posiedzenie Sądu Rejonowego w Gorlicach, na którym zapadł wyrok nakazowy wobec prawniczki z Gorlic. Sąd uznał tym samym, że wina Joanny P.-K. nie budzi wątpliwości.
- Oskarżona została winna zarzucanego jej ciągu przestępstw – mówi sędzia Skoczeń. - Wymierzono jej karę 200 stawek dziennych, przy czym wysokość jednej stawki określono na poziomie 25 zł. W sumie grzywna to 5000 zł. Oskarżona została też obciążona kosztami sądowymi. Orzeczenie sądu jest nieprawomocne, a każda ze stron ma siedem dni na wniesienie sprzeciwu – dodaje.
Wyrok dotyczy sprawy o stwierdzenia nabycia spadków. Prawniczce zaufali Angelika G., Jolanta S. i Bogusław S. Przez kilka miesięcy otrzymywali dokumenty, które miały wpłynąć do sądu, a także korespondencję z Kasą Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Jak się okazało, dokumenty były sfałszowane, a urzędniczka KRUS podpisana na nich, jako „Joanna Kruszyńska” nie istnieje. Dla uwiarygodnienia dokumentacji, w dokumentach widniała podrobiona prezentata, czyli pieczęć nabijana w kancelarii sądu z datą wpływu pisma, ale też informacją o liczbie załączników i uiszczeniu opłaty. To przestępstwa z art. 270 par. 1 KK i są zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 5. Joanna P.-K. przyznała się do ich popełnienia.
Tuż po publikacji materiału Joanna P.-K. usunęła zarówno prywatny jak i kancelaryjny profil w mediach społecznościowych. Do samego materiału oskarżona nie odniosła się oficjalnie. Wiemy, że w gronie bliskich stwierdziła, że „traktuje się ją jako gorszego przestępcę niż pedofila” i zapowiedziała pozew przeciwko Gazecie Krakowskiej.
Nowi pokrzywdzeni
Tymczasem st. asp. Gustaw Janas, oficer prasowy KPP w Gorlicach podaje: - Od minionego poniedziałku zgłosiły się do nas kolejne osoby, które, które twierdzą, że padły ofiarą oszustwa – mówi.
Podobnie, jak w poprzednich przypadkach twierdzą one, że mieszkanka Gorlic, prowadząca kancelarię prawną, miała świadczyć usługi i reprezentować swoich klientów przed komornikiem, sądem, Kasą Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i pobierać za te świadczenia opłaty. Zdaniem pokrzywdzonych nie wywiązywała się ze swoich obowiązków.
Prowadzone postępowania dotyczą podejrzenia popełnienia przestępstwa z art. 270 Kodeksu Karnego.
W sprawie 32-letniej gorliczanki głos zabrali sami rodzice.
- Wszyscy, którzy dobrze znają nas, a przede wszystkim Joasię, wiedzą, czy to jest prawda – piszą do swoich znajomych w mediach społecznościowych. Nie chcą odnosić się do zarzutów, bo twierdzą, że czasem i miejscem na to będzie sąd.
- Bardzo dziękujemy za każdy okazany gest wsparcia, życzliwe sms-y, telefony, wsparcie duchowe, a przede wszystkim modlitewne, bo wiemy, że są nawet grupy modlitewne, które modlą się w sprawie Joasi – piszą dalej.
Do tematu związanego z naszą publikacją i aktem oskarżenia wobec Joanny P.-K. odniosła się posłanka Barbara Bartuś, podczas spotkania z mieszkańcami Libuszy.
Jak relacjonują obecni na spotkaniu, parlamentarzystka miała stwierdzić, że publikacja i ujawnienie aktu oskarżenia wobec asystentki biura posłanki Elżbiety Zielińskiej to atak na struktury Prawa i Sprawiedliwości. Miała też przyznać, że o kłopotach Joanny P.-K. słyszała i nawet chciała skontaktować się ze swoją koleżanką z ław sejmowych, ale było to utrudnione. Przekonywała, nie ma numeru telefonu do posłanki Zielińskiej.
Barbara Bartuś nie ukrywa, że nie chce by partia, którą reprezentuje, była kojarzona z osobą Joanny P.-K. Jej zdaniem użyty w naszej publikacji zwrot, jakoby oskarżona „wróciła na łono PiS”, był nietrafiony.
- Jestem przewodniczącą Zarządu Powiatowego Prawa i Sprawiedliwości w Gorlicach, ale nic o tym nie wiem, żeby Pani Joanna nawet aspirowała do powrotu do PiS – napisała do nas posłanka Bartuś.
Joanna P.-K. jest nie tylko prawnikiem. Od lat angażuje się w polityczne życie miasta i regionu. Była m.in. szefową gorlickiego Forum Młodych PiS, a w 2014 roku walczyła o mandat radnej powiatu gorlickiego z listy tej partii. Już w kolejnych wyborach (2018) znalazła się na liście Komitetu Wyborczego Przyjazne Gorlice, jednoznacznie kojarzonego w mieście z Platformą Obywatelską. Mandatu radnej nigdy nie zdobyła. W 2018 roku założyła Kancelarię Prawno-Kanoniczną. W kwietniu tego roku została asystentką posłanki Elżbiety Zielińskiej, należącej do Klubu PiS.
- Zanim wieś Zakopane stała się miastem. Tak tu było przed ponad 100 laty!
- Gdzie na szybki wypad z Krakowa? TOP 10 urokliwych miejsc z dala od zgiełku
- Będzie nowy wiek emerytalny w Polsce? Takie mogą być emerytury stażowe
- Najmodniejsze sukienki na wesele w 2023 roku. Takie są trendy w tym sezonie
- TOP 15 najlepszych parków rozrywki w Polsce. Tu warto przyjechać! RANKING
- Ogromne podwyżki płac w Krakowie i Małopolsce. Kto dostał najwięcej?
