O tym, jak podstępny może być bezwonny i zupełnie niewyczuwalny tlenek węgla, przekonała się w minioną sobotę Jadwiga Sadlik z Oświęcimia. Kobieta mieszka w bloku przy ul. Olszewskiego z córką, wnukami i synem Piotrem. Mieszkanie opalają piecami kaflowymi. Mają je trzy, w każdym pokoju jeden. Kobieta na własną rękę konserwuje "kaflaki". Każdą szczelinkę zalepia gliną. Myślała, że czad nie zagraża jej rodzinie. Myliła się...
- Syn przyjechał z delegacji i chwilę po wejściu do domu poszedł do łazienki - opowiada pani Jadwiga. - Kilka razy wracał do pokoju, po maszynkę do golenia, po ręcznik. W końcu zamknął się w łazience i został tam przez około pół godziny - mówi.
28-latek, wychodząc z wanny, po kilkunastu minutach poczuł mocny ścisk w klatce piersiowej. Nie mógł oddychać, miał problemy z utrzymaniem równowagi. Jego mięśnie zaczęły wiotczeć. Nie mógł wezwać pomocy, otworzyć drzwi. W końcu upadł na podłogę.
- Usłyszałam sapanie i dziwne odgłosy z łazienki - mówi mama Piotra. -Zawołałam córkę i pobiegłyśmy pod drzwi. Piotrek nie odpowiadał, tylko krztusił się i sapał. Myślałam, że umiera, że to już koniec.
Matka z córką wyrwały drzwi. Na podłodze leżał mężczyzna. - Nie zapomnę tego widoku - mówi ze łzami w oczach pani Jadwiga. - Uklęknęłam nad nim, położyłam jego głowę na moim ramieniu i modliłam się, żeby to był tylko sen. Piotrek miał przekrwione oczy. Nie mógł złapać oddechu, jego ciało zesztywniało, pięści zacisnął na moich rękach - wspomina.
Córka pani Janiny zawiadomiła pogotowie i straż. Po kilku minutach służby były na miejscu. Piotr dostał tlen, jednak jego stan był na tyle poważny, że trafił na specjalistyczny oddział w Sosnowcu. Był do wtorku. - Jak strażacy weszli do mieszkania, od razu wiedzieli, że zaatakował nas czad - mówi Jadwiga Sadlik. - Urządzenia pomiarowe "pikały" już na klatce. W pokojach mieliśmy śmiertelne stężenie tlenku węgla - tłumaczy.
Kobieta dostała zakaz palenia w piecach. Jej mieszkanie jako jedyne w całym bloku ogrzewane jest piecami kaflowymi. - Zarządca obiecał, że zasponsoruje nam wymianę pieców na centralne ogrzewanie - mówi pani Jadwiga. - Nie stać mnie na taką inwestycję, mam 600 złotych renty, dlatego chcę podziękować za taki gest - mówi kobieta ze łzami w oczach.
Tego samego dnia w bloku obok, przy ul. Sobieskiego czad prawdopodobnie zabił 35-letnią kobietę. - Przypuszczamy, że kobieta zmarła na skutek zatrucia tlenkiem węgla, jednak nie stwierdziliśmy w mieszkaniu przekroczenia norm - mówi Zbigniew Jekiełek. - Prokurator polecił zabezpieczyć zwłoki do sekcji - dodaje.
Strażacy z PSP w Wadowicach od początku roku także 11 razy wyjeżdżali do zatruć tlenkiem węgla. 13 osób trafiło do szpitala, a jedna poniosła śmierć w Kleczy Dolnej.
Aby uniknąć zatrucia, strażacy polecają czujki czadu. To małe urządzenie, które wykrywa najmniejsze stężenie trującego związku. Kosztuje od kilkudziesięciu złotych. Ilość czadu podaje się w jednostce ppm, np. 400 ppm tlenku węgla to 400 trujących cząsteczek na milion cząstek w powietrzu. - Przy stężeniu 400 ppm dochodzi już do poważnego zatrucia - mówi Jekiełek.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze