Po raz pierwszy w tym sezonie krakowianie stracili aż pięć goli. I to dwa sami sobie strzelili, co jest swego rodzaju kuriozum. Noty nie mogą więc być wysokie. Choć niektórzy mocno się starali, by były inne. Bardzo trudno o sprawiedliwa ocenę. Choćby Kallmana. Piłkarza który pracował na notę marzeń, a potem spadł z piedestału. Albo bramkarza, który nie jest winien stracie bramek...
Coś dziwnego dzieje się wiosną z piłkarzami "Pasów". Popadają w skrajności, nagle tracą koncentrację. nagle zapominają, że potrafią grać i zachowują się tak jakby walczyli o utrzymanie i nie trzymali nerwów na wodzy. Tymczasem mogą popuścić wodze fantazji, cieszyć się grą. Zwłaszcza, że wyjazdy do tej pory wychodziły im wybitnie.
Czyżby to był punkt zwrotny?

Wideo