https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z ulic Gorlic dawno już zniknęli patroni o nienajlepszej sławie

Lech Klimek
Rodzą się jednak pytania, co zrobić z ulicami Broniewskiego czy Okrzei. Jest też pomnik 1000-lecia. Urzędnicy z Gorlic twierdzą, że zmiany nazw być nie powinno.

„O towarzysze, żyły spruć, do krwi urobić ręce, by w Polskę wrósł lipcowy rym: zwycięstwo i socjalizm” - taki, przesiąknięty rewolucyjną nutą napis nadal zdobi gorlicki pomnik 1000-lecia, który znajduje się na skrzyżowaniu ulic Wróblewskiego i Legionów. Gorlice mają też ulicę komunistycznego Okrzei i poety, który w pewnym okresie swego życia postanowił piórem wyrażać swą niepohamowaną sympatię do władzy ludowej, tu mowa o Broniewskim.

W maju ustawą wprowadzono dekomunizację, która ma na celu usunięcie z nazw ulic i innych obiektów publicznych, patronów, którzy odznaczyli się służalczością wobec władz PRL lub sami byli jej członkami. Wydawałoby się więc, że w Gorlicach przynajmniej kilkaset osób będzie musiało wymienić dowody osobiste, bo i nazwa ulicy się szybko zmieni. Tymczasem samorządowcy twierdzą, że to, co było do zmiany, zostało już zmienione. - Bardzo dokładnie sprawdziliśmy patronów ważnych ulic w mieście - mówi wiceburmistrz Gorlic Łukasz Bałajewicz. - Choć burmistrz jest z SLD, to nazwy ulic są dokładnie zdekomunizowane - twierdzi.

Ciekawe, że ulica Broniewskiego władzom nie przeszkadza, podczas gdy w miejskiej podstawówce nr 5 już w 2006 roku zdecydowano o zmianie patrona. Z tabliczek i pieczątek zniknął właśnie Broniewski, a pojawił się ks. Jan Twardowski. Sprawdziliśmy. Mieszkańcy wspomnianych ulic zwykle o patronie nie wiedzą prawie nic. - Bardzo dokładnie sprawdzaliśmy patronów ważnych miejsc w mieście - mówi wiceburmistrz Gorlic Łukasz Bałajewicz. - I teraz, choć burmistrz jest z SLD, to nazwy ulic są dokładnie zdekomunizowane - dodaje z uśmiechem.

Z mocy ustawy nazwę należy zmienić

W kwietniu Sejm przyjął ustawę o dekomunizacji w przestrzeni publicznej. Na jej mocy samorządy będą musiały zmienić nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, które upamiętniają osoby, organizacje, wydarzenia lub daty związane z systemem władzy w Polsce w latach 1944-1989. Tradycja zmian nazw ma się u nas bardzo dobrze.

Już na pierwszej stronie pierwszego numeru Gazety Gorlickiej z 1990 roku przeczytać można było tekst o zmianie nazw ulic w mieście. Wtedy to, z inicjatywy Komitetu Obywatelskiego, SD i ZSL, radni miejscy podjęli uchwałę, która „wyprowadziła” z Gorlic Armię Czerwoną. Była ona patronką głównego miejskiego placu, który od tamtego czasu powrócił do swojej pierwotnej nazwy i stał się Rynkiem.

Od tamtego czasu minęło ćwierć wieku i ze świecą szukać teraz w Gorlicach pokomunistycznego nazewnictwa. W pamięci najstarszych gorliczan pozostały takie nazwy ulic, jak Świerczewskiego, Obrońców Stalingradu czy Hanny Sawickiej. O dawnym patronie jednej z tych ulic, tym, który ponoć się kulom nie kłaniał, przypomina już tylko tabliczka dumnie wisząca na drzwiach jednego z budynków przy ulicy Stróżowskiej. Uważny obserwator odkryje dzięki niej, że właśnie trafił na dawną ulicę Świerczewskiego.

Który Stefan jest patronem ulicy

Jako jeden z ostatnich do gronie komunistycznych pozostałości mógłby się kwalifikować patron ulicy, która prowadzi do jednego z gorlickich osiedli od strony ulicy Bieckiej. Mowa o Stefanie Okrzei. Jego nazwisko teoretycznie może budzić kontrowersje. - Mieszkam tu od urodzenia - mówi Monika Grądalska. - Ale nie wiem, kim tak naprawdę był patron mojej ulicy. Kiedyś ktoś mi mówił, że to jakiś komunista i powinno się zmienić nazwę, ale mnie na tym zupełnie nie zależy - dodaje.

Nazwisko Stefan Okrzeja na kartach historii nosiły dwie znane postacie. Pierwszy - Stefan Aleksander - to działacz rewolucyjny PPS, stracony w 1905 roku za zamach bombowy na komisariat policji. Drugi, który był bratem tego pierwszego, a na drugie imię miał Stanisław, był pilotem myśliwca i zginął 5 września 1939 roku.

Broniewski wielkim poetą był

Szukając kolejnych patronów, którzy mogą w dzisiejszych czasach zastanawiać, trafiamy na ulicę Broniewskiego. Ten wybitny poeta może okazać się godny napiętnowania - ponoć przez fakt, że kojarzony jest z lewicą.

Bogusław Świerz, mieszkający przy tej właśnie ulicy, początkowo nie rozumie, o co pytam. W pierwszym momencie wydaje się, że jego wypowiedź skierowana jest przeciwko kontrowersyjnemu patronowi, ale zaraz okazuje się, że jego pretensje dotyczą ruchu na tej ulicy. Mówi, że kierowcy często przekraczają tu dozwoloną prędkość. Dopytuję więc o patrona. - No, niech mnie pan nie rozśmiesza - mówi mężczyzna. - Wielki poeta, więc to raczej powód do dumy, że właśnie on jest patronem naszej ulicy - stwierdza.

By to potwierdzić, pytam jeszcze jednego mieszkańca. Pani Katarzyna prosi, by nie podawać jej nazwiska. - Mam pewne zastrzeżenia do tego człowieka - mówi stanowczo. Jej przekonanie jednak słabnie, gdy pytam, jakiego rodzaju. Zamyśla się i informuje, że Władysław Broniewski ma ponoć ciemne karty w życiorysie związane z działalnością w czasie drugiej wojny światowej i w okresie stalinowskim.

Co zburzyć, a co zostawić? Tak rodzą się dylematy

- Nie jestem pewien, czy mamy takie kompetencje, by oceniać ludzkie postawy - mówi Łukasz Bałajewicz. - Dla mnie Broniewski to wspaniały poeta i to chyba kończy dyskusję.

Broniewski był przez wiele lat patronem jednej z gorlickich szkół. W 2006 roku rada miasta przyjęła uchwałę, by teraz szkoła miała innego patrona, też poetę, tyle że księdza, Jana Twardowskiego. Dlaczego doszło do takiej zmiany, nie wie nawet Aleksander Augustyn, szef Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiego.

Wiceburmistrz po chwili zastanowienia mówi jeszcze: - Gdyby iść takim tropem, to trzeba by jeszcze pewnie wywalić Konopnicką, ponoć budzi też jakieś kontrowersje w pewnych środowiskach. A co z pomnikiem 1000-lecia? - pytam. - Jeśli przeanalizować napisy na nim, to wyjdzie nam, że powinno się go zburzyć. Mamy też inskrypcję w GCK na pierwszym piętrze, mówiącą, że „Polska Rzeczpospolita Ludowa dba o kulturę”. Więc co? Zburzyć budynek? - zastanawia się.

Gazeta Gorlicka

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska