Gorlickiej hrabinie Magdalenie Miłkowskiej bardzo musiały przypaść do gustu wody uzdrowiska w niemieckim Karlsbadzie. W liście do córki pisała: ,,Wody tutejsze są wspaniałe i dobrze mi posłużyły. Są tu urocze promenady, marmurowe łazienki, piękne pawilony bez miary dla płci obojga poddających się zabiegom, a nadto towarzystwo pierwszej wody. Na takie wczasy w XIX wieku stać było w Gorlickim nielicznych.
Wyprawy ,,do wód” i wypoczynek na leżąco
Pierwsze znane zapiski dotyczące wypoczynku gorliczan pochodzą sprzed I wojny światowej i dotyczą osób, których było stać na letni wyjazd z miasta. Do nich należy zaliczyć ziemiaństwo, urzędników państwowych, lekarzy, adwokatów oraz niektórych nauczycieli i księży. Tak w latach osiemdziesiątych XIX w. wspomniana już właścicielka dóbr ziemskich w Gorlicach i powiecie gorlickim Magdalena Miłkowska podróżowała ,,do wód”, do modnego w owym czasie uzdrowiska w Karlsbadzie.
,,Do wód” w Baden pod Wiedniem wyjeżdżała żona Władysława Długosza - Kamila. Ulubionym miejscem wypoczynku Karola Krysakowskiego - dyrektora Powiatowej Kasy Oszczędności w Gorlicach była Krynica, gdzie oddawał się namiętnie pasji fotografowania. Częstym gościem łazienek mineralnych i borowinowych w Krynicy był też dr Jan Antoni Przesmycki, który jako lekarz propagował w ten sposób naturalne lecznictwo.
Wojciech Tomczyński, były gorlicki legionista, a w okresie międzywojennym starosta w Nowym Mieście, na Pomorzu wypoczywał zazwyczaj w Juracie, która w tym czasie była miejscem wakacyjnych spotkań elit finansowych, intelektualnych i artystycznych z całego kraju.
Natomiast ks. prałat Bronisław Świeykowski wyjeżdżał na wakacje na łono natury do dworu Waleriana i Zofii Stawiarskiej w Jedliczu. Pozostała większość mieszkańców Gorlic, szczególnie ta, która ciężko pracowała, pozostawała w mieście, wierna modelowi odpoczynku ,,na leżąco”. Regenerowano siły nad rzeką Ropą i w parku sokolim, organizując w międzyczasie wyjścia do lasu na jagody i grzyby, łącząc w ten sposób przyjemne z pożytecznym.
Dla wypoczywających w mieście dzieci organizowano ,,korpusy wakacyjne”, które prowadził Julian Jamrowicz. ,,Codziennie - zaopatrzeni i umundurowani chłopcy od 6. do 12. roku życia, wyruszali z rana, ze sztandarem i przy odgłosie bębna co dnia w innym kierunku. Powracali około południa rozradowani i szczęśliwi - zapisano w sprawozdaniu za 1911 r. Towarzystwa Gimnastycznego ,,Sokół” w Gorlicach.
Wypoczynek glinickiej inteligencji
W latach dwudziestych XX wieku, by zapewnić dobry wypoczynek kadrze inżynieryjno-technicznej i urzędniczej, zatrudnionej w Fabryce Maszyn i Rafinerii w Gliniku, rozpoczęto budowę domu wypoczynkowego w Żegiestowie w Beskidzie Sądeckim. Dom ten, którego uroczyste otwarcie odbyło się 1 czerwca 1936 r., mógł jednorazowo pomieścić 100 osób.
Jak podają źródła archiwalne, budynek ten zarówno w lecie, jak i w zimie był zapełniony do ostatniego miejsca. Był oblegany ze względu na luksusowe jak na tamte czasy warunki pobytu, jak i atrakcyjne ceny. I tak najdroższe apartamenty znajdowały się na I pietrze i kosztowały po 8 zł dziennie, na II piętrze po 7 zł, a na parterze i III piętrze po 6 zł.
Mimo że ceny były niższe o połowę niż w innych domach wypoczynkowych, to przy średniej płacy w Fabryce Maszyn ok. 170 zł na miesiąc, niewielu było stać na luksus wakacyjnego wypoczynku.
Przełom w organizacji wypoczynku wakacyjnego nastąpił po II wojnie światowej, kiedy to na wniosek Komisji Centralnej Związków Zawodowych 4 lutego 1949 r. Sejm uchwalił ustawę powołującą do życia Fundusz Wczasów Pracowniczych. W jego zasobach były ośrodki wypoczynkowe w różnych atrakcyjnych miejscach na terenie całego kraju.
Kaowiec, czyli wakacje lokalnego robotnika
Na wczasy można było pojechać tylko mając w ręce skierowanie. Te rozdzielane były przez rady zakładowe, w pierwszej kolejności oczywiście wśród przodowników pracy.
Na zakładowe wakacje jechało się zazwyczaj specjalnym pociągiem wczasowym. Nieodzownym elementem każdego pierwszego dnia pobytu był wieczorek zapoznawczy. Wybierano na nim starostę i starościnę turnusu. Byli oni reprezentantami wczasowiczów do kontaktów z administracją.
Po pierwszym - organizacyjnym dniu wczasów na horyzoncie pojawiał się legendarny już kaowiec, czyli instruktor kulturalno-oświatowy, który był odpowiedzialny za organizację programową wczasów. Zwłaszcza organizację wycieczek, konkursów, gier, zabaw tanecznych, wyjścia do teatru, czy też kina.
Turnus kończyła zazwyczaj ,,zielona noc”, która była podsumowaniem wypoczynku i ugruntowaniem zawartych przyjaźni. Z czasem znaczenie Funduszu Wczasów Pracowniczych stopniowo malało. Działo się to w związku z rozbudową przez zakłady pracy własnej bazy wypoczynkowej, przeznaczonej dla pracowników oraz rozwojem indywidualnych form wypoczynku. Tak też było i w Gorlicach. Zwłaszcza wtedy, kiedy na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku Fabryka Maszyn Glinik zorganizowała ośrodki wypoczynkowe w Wysowej, Gródku nad Dunajcem i Dziwnowie, tworząc bazę wypoczynkową dla swoich pracowników i ich rodzin.
Dużym powodzeniem wśród gorliczan w okresie PRL-u cieszyły się indywidualne formy wypoczynku, które były związane z zainteresowaniami. I tak miłośnicy turystyki brali udział w pieszych wędrówkach, zwiedzając ciekawe zakątki kraju. Amatorzy kajaków wybierali spływy, a miłośnicy rowerów podróżując po Polsce wypełniali normy regulaminowe pozwalające zaliczyć wyścig dookoła Polski.
Wszystkie te formy wypoczynku były dofinansowywane z funduszu socjalnego zakładów pracy pod warunkiem zaliczenia zadanego limitu kilometrów potwierdzonego pieczęciami urzędów pocztowych, hoteli, schronisk lub sklepów w odwiedzonych miejscowościach.
10000 kolonistów wybierało Gorlickie
Popularne były też wczasy pod gruszą, w sielskim otoczeniu oraz wczasy w siodle organizowane przez stadninę koni w Siarach. Ważne miejsce w letnim wypoczynku pracowników zajmowały tzw. Wakacyjne Dni Wypoczynku organizowane przez Rady Zakładowe dla pracowników. Były to niedzielne wycieczki na łono przyrody. I tak standardowo Zakłady Przemysłu Drzewnego Forest organizowały je w Bielance, natomiast FMWiG Glinik wiozła swoich pracowników w Bieszczady. Różnymi formami wakacyjnego wypoczynku były objęte również dzieci oraz młodzież, która wypoczywała na koloniach organizowanych przez Forest, Glinik, ale też, Matizol w: Warszawie, Toruniu, Gdańsku, czy Dziwnowie. Wakacyjnym wypoczynkiem objęta była również młodzież i dzieci pozostające w Gorlicach. Dla nich Związek Harcerstwa Polskiego organizował Nieobozową Akcję Letnią, a urząd miasta wraz z Towarzystwem Przyjaciół Dzieci - półkolonie.
Na ziemi gorlickiej w latach 1950-1980 silnie rozbudowana została sieć koloni letnich w obiektach szkolnych dla dzieci z różnych rejonów Polski. W czasie wakacji rokrocznie organizowanych było około 20 turnusów kolonijnych, w czasie których wypoczywało około 10 000 dzieci. Dzięki temu, że wypoczynek był organizowany przez Ministerstwo Oświaty, dzieci z ziemi gorlickiej mogły wypoczywać w innych regionach Polski.
