https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za pół fabrycznej pensji można było spędzić dwa tygodnie w Żegiestowie

Andrzej Ćmiech
W XIX wieku na wczasy stać było tylko rodziny hrabiowskie, urzędników, lekarzy. 100 lat później na zorganizowany wypoczynek mogli liczyć także robotnicy z lokalnych firm.

Gorlickiej hrabinie Magdalenie Miłkowskiej bardzo musiały przypaść do gustu wody uzdrowiska w niemieckim Karlsbadzie. W liście do córki pisała: ,,Wody tutejsze są wspaniałe i dobrze mi posłużyły. Są tu urocze promenady, marmurowe łazienki, piękne pawilony bez miary dla płci obojga poddających się zabiegom, a nadto towarzystwo pierwszej wody. Na takie wczasy w XIX wieku stać było w Gorlickim nielicznych.

Wyprawy ,,do wód” i wypoczynek na leżąco

Pierwsze znane zapiski dotyczące wypoczynku gorliczan pochodzą sprzed I wojny światowej i dotyczą osób, których było stać na letni wyjazd z miasta. Do nich należy zaliczyć ziemiaństwo, urzędników państwowych, lekarzy, adwokatów oraz niektórych nauczycieli i księży. Tak w latach osiemdziesiątych XIX w. wspomniana już właścicielka dóbr ziemskich w Gorlicach i powiecie gorlickim Magdalena Miłkowska podróżowała ,,do wód”, do modnego w owym czasie uzdrowiska w Karlsbadzie.

,,Do wód” w Baden pod Wiedniem wyjeżdżała żona Władysława Długosza - Kamila. Ulubionym miejscem wypoczynku Karola Krysakowskiego - dyrektora Powiatowej Kasy Oszczędności w Gorlicach była Krynica, gdzie oddawał się namiętnie pasji fotografowania. Częstym gościem łazienek mineralnych i borowinowych w Krynicy był też dr Jan Antoni Przesmycki, który jako lekarz propagował w ten sposób naturalne lecznictwo.

Wojciech Tomczyński, były gorlicki legionista, a w okresie międzywojennym starosta w Nowym Mieście, na Pomorzu wypoczywał zazwyczaj w Juracie, która w tym czasie była miejscem wakacyjnych spotkań elit finansowych, intelektualnych i artystycznych z całego kraju.

Natomiast ks. prałat Bronisław Świeykowski wyjeżdżał na wakacje na łono natury do dworu Waleriana i Zofii Stawiarskiej w Jedliczu. Pozostała większość mieszkańców Gorlic, szczególnie ta, która ciężko pracowała, pozostawała w mieście, wierna modelowi odpoczynku ,,na leżąco”. Regenerowano siły nad rzeką Ropą i w parku sokolim, organizując w międzyczasie wyjścia do lasu na jagody i grzyby, łącząc w ten sposób przyjemne z pożytecznym.

Dla wypoczywających w mieście dzieci organizowano ,,korpusy wakacyjne”, które prowadził Julian Jamrowicz. ,,Codziennie - zaopatrzeni i umundurowani chłopcy od 6. do 12. roku życia, wyruszali z rana, ze sztandarem i przy odgłosie bębna co dnia w innym kierunku. Powracali około południa rozradowani i szczęśliwi - zapisano w sprawozdaniu za 1911 r. Towarzystwa Gimnastycznego ,,Sokół” w Gorlicach.

Wypoczynek glinickiej inteligencji

W latach dwudziestych XX wieku, by zapewnić dobry wypoczynek kadrze inżynieryjno-technicznej i urzędniczej, zatrudnionej w Fabryce Maszyn i Rafinerii w Gliniku, rozpoczęto budowę domu wypoczynkowego w Żegiestowie w Beskidzie Sądeckim. Dom ten, którego uroczyste otwarcie odbyło się 1 czerwca 1936 r., mógł jednorazowo pomieścić 100 osób.

Jak podają źródła archiwalne, budynek ten zarówno w lecie, jak i w zimie był zapełniony do ostatniego miejsca. Był oblegany ze względu na luksusowe jak na tamte czasy warunki pobytu, jak i atrakcyjne ceny. I tak najdroższe apartamenty znajdowały się na I pietrze i kosztowały po 8 zł dziennie, na II piętrze po 7 zł, a na parterze i III piętrze po 6 zł.

Mimo że ceny były niższe o połowę niż w innych domach wypoczynkowych, to przy średniej płacy w Fabryce Maszyn ok. 170 zł na miesiąc, niewielu było stać na luksus wakacyjnego wypoczynku.

Przełom w organizacji wypoczynku wakacyjnego nastąpił po II wojnie światowej, kiedy to na wniosek Komisji Centralnej Związków Zawodowych 4 lutego 1949 r. Sejm uchwalił ustawę powołującą do życia Fundusz Wczasów Pracowniczych. W jego zasobach były ośrodki wypoczynkowe w różnych atrakcyjnych miejscach na terenie całego kraju.

Kaowiec, czyli wakacje lokalnego robotnika

Na wczasy można było pojechać tylko mając w ręce skierowanie. Te rozdzielane były przez rady zakładowe, w pierwszej kolejności oczywiście wśród przodowników pracy.

Na zakładowe wakacje jechało się zazwyczaj specjalnym pociągiem wczasowym. Nieodzownym elementem każdego pierwszego dnia pobytu był wieczorek zapoznawczy. Wybierano na nim starostę i starościnę turnusu. Byli oni reprezentantami wczasowiczów do kontaktów z administracją.

Po pierwszym - organizacyjnym dniu wczasów na horyzoncie pojawiał się legendarny już kaowiec, czyli instruktor kulturalno-oświatowy, który był odpowiedzialny za organizację programową wczasów. Zwłaszcza organizację wycieczek, konkursów, gier, zabaw tanecznych, wyjścia do teatru, czy też kina.

Turnus kończyła zazwyczaj ,,zielona noc”, która była podsumowaniem wypoczynku i ugruntowaniem zawartych przyjaźni. Z czasem znaczenie Funduszu Wczasów Pracowniczych stopniowo malało. Działo się to w związku z rozbudową przez zakłady pracy własnej bazy wypoczynkowej, przeznaczonej dla pracowników oraz rozwojem indywidualnych form wypoczynku. Tak też było i w Gorlicach. Zwłaszcza wtedy, kiedy na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku Fabryka Maszyn Glinik zorganizowała ośrodki wypoczynkowe w Wysowej, Gródku nad Dunajcem i Dziwnowie, tworząc bazę wypoczynkową dla swoich pracowników i ich rodzin.

Dużym powodzeniem wśród gorliczan w okresie PRL-u cieszyły się indywidualne formy wypoczynku, które były związane z zainteresowaniami. I tak miłośnicy turystyki brali udział w pieszych wędrówkach, zwiedzając ciekawe zakątki kraju. Amatorzy kajaków wybierali spływy, a miłośnicy rowerów podróżując po Polsce wypełniali normy regulaminowe pozwalające zaliczyć wyścig dookoła Polski.

Wszystkie te formy wypoczynku były dofinansowywane z funduszu socjalnego zakładów pracy pod warunkiem zaliczenia zadanego limitu kilometrów potwierdzonego pieczęciami urzędów pocztowych, hoteli, schronisk lub sklepów w odwiedzonych miejscowościach.

10000 kolonistów wybierało Gorlickie

Popularne były też wczasy pod gruszą, w sielskim otoczeniu oraz wczasy w siodle organizowane przez stadninę koni w Siarach. Ważne miejsce w letnim wypoczynku pracowników zajmowały tzw. Wakacyjne Dni Wypoczynku organizowane przez Rady Zakładowe dla pracowników. Były to niedzielne wycieczki na łono przyrody. I tak standardowo Zakłady Przemysłu Drzewnego Forest organizowały je w Bielance, natomiast FMWiG Glinik wiozła swoich pracowników w Bieszczady. Różnymi formami wakacyjnego wypoczynku były objęte również dzieci oraz młodzież, która wypoczywała na koloniach organizowanych przez Forest, Glinik, ale też, Matizol w: Warszawie, Toruniu, Gdańsku, czy Dziwnowie. Wakacyjnym wypoczynkiem objęta była również młodzież i dzieci pozostające w Gorlicach. Dla nich Związek Harcerstwa Polskiego organizował Nieobozową Akcję Letnią, a urząd miasta wraz z Towarzystwem Przyjaciół Dzieci - półkolonie.

Na ziemi gorlickiej w latach 1950-1980 silnie rozbudowana została sieć koloni letnich w obiektach szkolnych dla dzieci z różnych rejonów Polski. W czasie wakacji rokrocznie organizowanych było około 20 turnusów kolonijnych, w czasie których wypoczywało około 10 000 dzieci. Dzięki temu, że wypoczynek był organizowany przez Ministerstwo Oświaty, dzieci z ziemi gorlickiej mogły wypoczywać w innych regionach Polski.

Gazeta Gorlicka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Wybrane dla Ciebie

Wisła Kraków może mieć nowego właściciela? Dużo się w tej sprawie dzieje

Wisła Kraków może mieć nowego właściciela? Dużo się w tej sprawie dzieje

Będą kolejne zmiany na drodze do Morskiego Oka. Czy zwiększą bezpieczeństwo turystów?

Będą kolejne zmiany na drodze do Morskiego Oka. Czy zwiększą bezpieczeństwo turystów?

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska