Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo Marty Bryły: rodzina wciąż czeka na sąd dla zabójcy

Redakcja
Marta Bryła pół roku przed śmiercią. Miała 16 lat
Marta Bryła pół roku przed śmiercią. Miała 16 lat fot. archiwum rodzinne
Od pięciu lat Marek i Maciej Bryła domagają się, żeby zabójca ich 16-letniej córki i siostry został sprawiedliwie ukarany. Sprawiedliwie, czyli za szczególne okrucieństwo i zaplanowanie zbrodni - pisze Marta Paluch.

Gdy Marta zaginęła 3 kwietnia 2006 roku, spokojne życie rodziny Bryłów z Krakowa zadrżało w posadach. Ich córka zniknęła nagle, jak kamień w wodę. Telefon dziewczyny nie odpowiadał od chwili, gdy opuściła liceum przy ulicy Stradomskiej. Nikt z bliskich ani znajomych nie miał pojęcia, co się stało.
- Rozpytywaliśmy o Martę w pogotowiu i wszystkich szpitalach. W nocy sprawdziliśmy miejsca wokół szkoły i szlaki komunikacyjne prowadzące do domu. W tym samym dniu powiadomiliśmy policję,potem prokuraturę - mówi Marek Bryła, ojciec Marty. - W jednej chwili na dalszy plan zeszła praca, studia i nauka dzieci. Wszystkie codzienne sprawy przestały mieć znaczenie. Liczyło się jedno - chcieliśmy odzyskać naszą Martę. Szukaliśmy jej 24 dni…. - dodaje.

O tym, że została zamordowana, część rodziny dowiedziała się z telewizji. - Żona zadzwoniła do mnie po obejrzeniu Kroniki Krakowskiej i pytała, czy to prawda - dodaje Bryła.
Jego wujek, nauczyciel z krakowskiego liceum, po oglądnięciu tej wiadomości, dostał wylewu i zmarł.
To wtedy dowiedzieli się, że zabójcą jest Marek K. - chłopak Marty, z którym dziewczyna była w ciąży.

Rozpłakał się na policji

Wcześniej nie mieli powodu, żeby go o coś podejrzewać.
- Był miły, sympatyczny i dotrzymywał słowa. Zawsze wracał z Martą do domu o umówionej godzinie. Uczestniczył także w poszukiwaniach. Przesłuchiwany przez doświadczonych policjantów, rozpłakał się. Mówił: wiem, że mnie podejrzewacie, ale ja naprawdę nic nie zrobiłem. Wtedy, gdy był jeszcze świadkiem, zdołał ich przekonać - mówi Marek Bryła. Postanowił, że zostanie oskarżycielem posiłkowym. Zdawał sobie sprawę, że pozna ze szczegółami opis zbrodni.

- Nie miałem wątpliwości, że trzeba będzie za to zapłacić wysoką cenę. Ale chciałem dotrzeć do prawdy - mówi. Pierwszy trudny moment Marek Bryła przeżył podczas oglądania wideo z wizji lokalnej. Marek K. podczas nagrania ze spokojem wyjaśniał, jak po zadaniu 36 ciosów zmierzył Marcie puls.
- To było potworne odkrycie. Wtedy zrozumiałem znaczenie pojęcia socjopata. Któż inny, będąc ubroczony we krwi, zdołałby na zimno zadać tyle ciosów i na koniec upewnić się co do skutku? - pyta Marek Bryła.

Razem z Maćkiem byli na niemal wszystkich rozprawach. - Podczas procesu wszedłem w dorosłe życie. Takiej sprawy nie można zostawić ani od niej uciec. Trzeba się z nią skonfrontować - podkreśla Maciej Bryła. Pierwszy wyrok zapadł w 2008 r. - 25 lat dla Marka K. za zbrodnię zaplanowaną, ze szczególnym okrucieństwem.

Szczególnie trudnym momentem dla Bryłów było ogłoszenie drugiego wyroku, w 2010 roku. Teraz sąd wykluczył planowanie i okrucieństwo zbrodni. - Byliśmy w szoku. Wersja przedstawiona przez Marka K. została potwierdzona w uzasadnieniu wyroku. Sąd orzekł, że Marta dowiedziawszy się o ciąży, wpadła w rozpacz i w szale zaatakowała oskarżonego! - mówi ojciec dziewczyny.

Teraz trochę lżej
Rodzina Bryłów musiała sobie poradzić z tragedią, jaka ich spotkała. Chodzą na cmentarz.
- Na początku świadomość, że odwiedzam grób własnego dziecka, mnie paraliżowała. Teraz już nie - mówi Marek Bryła. Nadal pracuje w spółce. - Mój wspólnik i pracownicy pomagali mi podczas poszukiwań. Wspaniali ludzie - podkreśla.

Maciej Bryła ożenił się dwa lata temu. Ma córkę Maję. - Po tych przejściach jesteśmy bardziej zwarci jako rodzina. Dzięki temu świat mi się nie załamał - tłumaczy. - Syn z synową będą ją wychowywać, a my, dziadkowie, rozpieszczać - mówi Marek Bryła. Małgosia, siostra Marty, zeznawała na procesie dopiero wtedy, gdy wyprowadzono z sali Marka K. - Nie chciała przebywać z nim w jednym pomieszczeniu - mówi Maciej Bryła. Małgosia do tej pory ma część maskotek, które zbierała Marta. Na rozprawy nie chodzi. Najgorzej przedłużający się proces znosi mama Marty.

Nie tracimy nadziei
9 czerwca 2011 r. Sąd Apelacyjny uchylił bulwersujący rodzinę Bryłów wyrok z 2010 roku. Zdecydował, że proces Marka K. ruszy po raz trzeci. Może dostać nawet dożywocie. - Nie tracimy nadziei, że kolejny skład sędziowski z większą niż do tej pory wnikliwością przeanalizuje dowody - mówi Marek Bryła. - Jesteśmy przekonani, że prawda o tej tragedii jest zgodna z tym, co napisaliśmy na nagrobnym kamieniu Marty: "zginęła tragicznie w obronie życia". Naszym zdaniem motywem strasznej zbrodni była odmowa usunięcia poczętego przez nią dziecka. Nie tracimy nadziei, że zostanie to potwierdzone w prawomocnym wyroku - mówi tata Marty.

***
3 kwietnia 2006 r., 16-letnią licealistkę zabił Marek K. - student UJ, jej chłopak. Zrobił to w domu Moniki K. (swojej drugiej dziewczyny), gdy wyszło na jaw, że Marta jest w ciąży. Zadał jej 36 ciosów, m.in. nożem i utopił zwłoki w zalewie w Zakrzowie. Znaleziono je dopiero po miesiącu. W tym czasie cały Kraków szukał Marty. Wg prokuratury i rodziny ofiary, K. zaplanował zbrodnię. Bo zawiózł Martę do pustego domu, wyjął baterię z jej telefonu i zaparkował auto tyłem do garażu (łatwiej mu było włożyć ciało). Wiedział też, że zbiornik w Zakrzowie ma być zasypany. Prokuratura zażądała dla niego dożywocia. Sądy dwa razy orzekły 25 lat więzienia. Teraz proces ruszy po raz trzeci.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska