Wątpliwości sądu budzi nie sama wina skazanego, ale to, czy mężczyzna w chwili popełnienia morderstwa nie działał w stanie silnego wzburzenia. Stan taki wpływa bowiem na kwalifikację czynu, stopień winy, a tym samym również na wymiar kary.
Do krwawego dramatu doszło w lutym ubiegłego roku w mieszkaniu 31-letniego dębiczanina, niemal w centrum miasta, gdy 25-letnia Anna przyszła po swoje rzeczy, by się od niego wyprowadzić. Mężczyzna zadał narzeczonej 80 ciosów nożem w okolice głowy i tułowia. Mimo że poraniona jeszcze żyła, nie zdecydował się wezwać pomocy, a w trakcie procesu oświadczył, że dobił kobietę, aby się nie męczyła. Zostawił list pożegnalny i chciał popełnić samobójstwo, ale w okolicach Wisłoki zatrzymali go policjanci.
Biegli psychiatrzy, którzy badali mężczyznę, orzekli, że w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny. W kwietniu sąd skazał go na 25 lat pozbawienia wolności, podkreślając brutalność i bezwzględność sprawcy. Wskutek odwołania obrońcy Grzegorza O., który przekonuje, że jego klient działał w afekcie, cały proces trzeba rozpocząć od nowa.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O ZASADACH GRY W PIŁKĘ NOŻNĄ?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!