Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagórze: wbili się w ciężarówkę. Cudem wracają do zdrowia

Magdalena Balicka
Pani Justyna nie pamięta wypadku. Gdy się ocknęła, leżała w kałuży krwi powstałej z rozciętego łuku brwiowego
Pani Justyna nie pamięta wypadku. Gdy się ocknęła, leżała w kałuży krwi powstałej z rozciętego łuku brwiowego Magdalena Balicka
28-letnia Justyna z Tychów, jej mąż Tomasz i ich dwie małe córeczki, 2-letnia Malwinka i 4-letnia Wiktoria, cudem przeżyli zderzenie z wielkim ciężarowym manem. W minioną sobotę ich osobowy volkswagen caddy wbił się w rozpędzonego giganta przy ulicy Borowcowej w Zagórzu w gminie Babice.

Była godz. 22. - Pamiętam tylko jakiś las, a potem wiadukt. Dziewczynki śmiały się na tylnych siedzeniach, mąż przysypiał z boku - opowiada ze łzami w oczach pani Justyna. Kolejny obraz, jaki rysuje się w jej pamięci z tamtego wieczora, to kałuża krwi, w której leżała na ulicy, i pytanie obcej osoby, czy jest w stanie podać numer telefonu do bliskich. - Nie wiem, co się stało. Nie pamiętam żadnej ciężarówki, żadnego uderzenia - mówi kobieta.

Gdy jeszcze tej feralnej nocy odzyskała przytomność w chrzanowskim szpitalu, obok niej leżały jej ukochane córeczki. Na szczęście nic poważnego im się nie stało. Medycy odwieźli jednak dzieci do szpitala w Katowicach na obserwację. Pan Tomek lekko potłuczony wrócił do domu w Tychach. We wtorek dołączyły do niego córeczki.

Rodzinne auto przypomina dziś harmonijkę. Spoglądając na wrak, aż trudno uwierzyć, że rodzina wyszła z tego wypadku cało.
- Dziękujemy Bogu za cudowne ocalenie - przyznaje kobieta. Jej bliscy nie mają ani jednego zadrapania. Ona ma założony kołnierz ortopedyczny na szyi i rozcięty łuk brwiowy. Za kilka dni powinna opuścić szpital. Boi się tylko, by to zdarzenie nie odbiło się na psychice jej dzieci. - One wszystko pamiętają. Widziały tego kolosa i moment, w którym w niego uderzyliśmy - przyznaje.

Nikt jej jeszcze ne powiedział, że do wypadku doszło z jej winy. Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji, przypomina, że w trakcie wykonywania manewru skrętu w prawo kobieta nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu i zderzyła się z jadącym samochodem ciężarowym kierowanym także przez mieszkańca Tychów.

- Kierowcy obu pojazdów byli trzeźwi - dodaje mundurowy. Pani Justyna twierdzi, że pierwszy raz jechała samochodem z Chrzanowa. Gdy doszło do wypadku, wracała od znajomych. - Było ciemno, jechałam zakamarkami na skróty wyznaczone przez przyjaciół - opowiada. Jest przekonana, że jechała prawidłowo. - Wiozłam dzieci, byłam ostrożna.

Lekarze przyznają, że utrata pamięci po wypadku jest normalnym objawem, który zwykle ustępuje po kilku dniach. 28-latka nie chce jednak pamiętać. Już teraz będzie boi się siąść ponownie za kierownicą.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska