Kobieta była wdową, bo jej mąż zmarł w 1991 r. Jeden z jej synów wyprowadził się z domu i założył normalną rodzinę. Z drugim synem, Sławomirem K., było inaczej. Pracował dorywczo i właściwie tylko po to, by kupić wódkę.
Podpijał ją z matką, 58-letnią Wiesławą K. Gdy brakował mu funduszy zmuszał matkę do finansowania zakupów. Wytresował ją tak, że na jedno skinienie robiła dla niego zakupy, a gdy zjawiali się goście musiała dbać, by nie brakło im jedzenia i wódki. Ze skromnej, miesięcznej renty w wysokości 500 zł płaciła rachunki za syna. On odwdzięczał się tylko biciem i poniżaniem. To ustało, gdy na 9 miesięcy trafił do więzienia.
Za pobicie i grożenie sąsiadce usłyszał wyrok w zawieszeniu, ale potem znowu wszedł w konflikt z prawem i miał drugi wyrok sądu w Gorlicach. Wtedy dopiero odwieszono mu poprzednią karę.
Wyszedł i znowu znęcał się nad matką. 8 kwietnia ub.r. zakatował ją na śmierć z błahego powodu. Bił i kopał, potem dusił częściami odzieży, kolanami dociska do podłogi i masakrował twarz. Złamał matce 13 żeber, nos, wybił zęby, spowodował obrażenia klatki piersiowej. By sprawdzić, czy jeszcze żyje z całej siły kopnął w głowę. Nie drgnęła to poszedł o wszystkim powiedzieć sąsiadom.
Miał przy sobie dwa telefony, ale nie przyszło mu do głowy, be wezwać karetkę pogotowia. Świadkowie zauważyli, że jest pokrwawiony, gdy przechodził koło miejscowego sklepu. To oni wezwali policję. Na miejscu szybko znaleziono zakatowaną Wiesławę K., jej syna aresztowano. Zaprzeczył, by się znęcał, no może czasem powiedział jakieś grubsze słowo i uderzył, ale to było tylko "takie szturchanie".
- Ja wiem, że jak się kogoś bije i kopie po głowie, to można zabić, ale mi się zawsze udawało, że jako kogoś tak biłem to nie umarł - wyznał szczerze. Dodał, że kopał wiele osób po głowie, ale to byli mężczyźni.
- A matka jest kobietą i mogła mieć słabszą czaszkę - przyznał. Stwierdził, że nie kopał jej długo, bo "zgniótłby ją całkowicie".
Mężczyzna w ostatnim słowie prosił o łagodne potraktowanie, ale jego prośba nie znalazła zrozumienia. Sąd Okręgowy w Tarnowie skazał go na 15 lat więzienia za zabójstwo, a Sąd Apelacyjny w Krakowie teraz podtrzymał ten wyrok w mocy. Sędzia Anna Grabczyńska - Mikocka nazwała czyn oskarżonego "odrażającym".
- Teraz pan będzie żył do końca życia z piętnem zabójcy swej matki - dodała.