Zakaz dla motorówek i skuterów wodnych na Jeziorze Mucharskim? Setki protestów na biurku starosty wadowickiego

Czy Jezioro Mucharskie w powiecie wadowickim, jedna z małopolskich atrakcji turystycznych, powinno zostać strefą chronioną? Chodzi głównie o hałas, wydobywający się z dużych motorówek i wodnych skuterów.

To jest zbiornik rekreacyjny, czyli wypoczynkowy. A co mają z tym wspólnego wyścigi motorowodne i popisy na wodzie? To my, okoliczni mieszkańcy powinniśmy o tym decydować a nie przedsiębiorcy, którzy wynajmują głośny sprzęt wodny amatorom, którzy szaleją na potęgę, bez szacunku dla innych ludzi i przyrody. Przecież blisko jest Ptasia Wyspa, gdzie legną się ptaki! - przekonuje Marek (prosi o niepublikowanie nazwiska) z gminy Mucharz.

To jeden z niewielu głosów za ograniczeniami, w sporze o zakaz wjazdu motorówek na jezioro pod Wadowicami.

Do 28 czerwca 2022 roku mieszkańcy powiatu wadowickiego mogli przesłać lokalnym urzędnikom swoją opinię na ten temat: "Konsultacje społeczne w sprawie wprowadzenia zakazu używania jednostek pływających napędzanych silnikami o mocy powyżej 10 kW (13,60 KM) na obszarze Jeziora Mucharskiego". Zarządził je starosta wadowicki Eugeniusz Kurdas.

- Przedmiotem konsultacji społecznych było ustalenie opinii publicznej w sprawie wprowadzenia zakazu używania niektórych rodzajów jednostek pływających na obszarze jeziora w granicach powiatu - wyjaśnia.

Wnioski analizują teraz urzędnicy ze Starostwa Powiatowego w Wadowicach. Do końca lipca mają je upublicznić. Wiadomo już jednak, że przeciwko takiemu rozwiązaniu jest wiele osób. Starosta Kurdas przyznał, że na jego biurku znalazło się ponad 300 pisemnych protestów od mieszkańców powiatu.

- Ile weekendów mamy w okresie wakacyjnym? Osiem, bo tylko wtedy jest tu tłok. Więc tak naprawdę, to po co komu ta strefa ciszy na praktycznie tylko osiem weekendów? To nie ma sensu - dziwi się Kamil Milewski, jeden z turystów, którego w miniony weekend spotkaliśmy wypoczywającego nad jeziorem.

Trzeba starać by tam rozwinąć turystykę, a nie ją ograniczać, to wtedy miejscowi też skorzystają - dodaje.

Urzędnicy tłumaczą, że nie będą działać pochopnie. Wydział ochrony środowiska w Starostwie Powiatowym zapowiada zamówienie stosownej ekspertyzy. Dane o skali hałasu i skutkach ubocznych rozwoju turystyki nad zbiornikiem mają pomóc w podjęciu decyzji. Prace nad tym potrwają do września lub nawet października, a to oznacza, że tego lata już do żadnych zmian nie dojdzie.
Ostateczna decyzja należeć będzie do powiatowych radnych.

Jeden z rajców, były starosta Jacek Jończyk, jeden z liderów opozycji w powiatowej Radzie uważa pomysł wprowadzenia zmian za chybiony. Sam projekt uchwały w tej sprawie nazywa - wprost: gniotem.

Zmiany miałyby obowiązywać tylko w granicach powiatu wadowickiego a a Jezioro Mucharskie leży przecież w dwóch powiatach (także w suskim - przyp.red.). Chyba, że ktoś pokaże mi sens przyjęcia tej uchwały, a zwłaszcza wizję jej realizacji - ocenia samorządowiec.

Ostatnio oferta wypoczynku nad Jeziorem Mucharskim staje się coraz bardziej szeroka. Tłumy turystów oznaczają jednak też kłopoty, także dla mieszkańców, bo np. nie ma gdzie parkować i auta zastawiają pobocza.