Autor: Joanna Urbaniec
Park Jalu Kurka pozostanie niedostępny dla mieszkańców. Tak zdecydowali księża salwatorianie, którzy są właścicielami terenu przy ul. Szlak. Zgodnie z wcześniejszymi obietnicami duchownych zielony obszar miał zostać udostępniony krakowianom jeszcze we wrześniu tego roku. A jest zamknięty od ośmiu lat. Zakonnicy przeciągali jednak termin podpisania umowy z miastem w tej sprawie. Ostatnio z obietnic otwarcia bram wycofali się zupełnie. Teraz w zamian za zdjęcie kłódki i przekazanie ziemi miastu chcą otrzymać... kamienicę w centrum Krakowa.
Zgodnie ze wstępnymi ustaleniami krakowianie i turyści mieli korzystać nieodpłatnie z parku. W zamian władze miasta ponosiłyby koszty jego utrzymania. Księża mieli je przejąć na siebie dopiero w momencie, kiedy na obrzeżach parku powstaną planowane przez zakon budynki klasztorne i dom pielgrzyma. Miały one zająć 10 proc. obecnej zieleni. Park miał pozostać nadal otwarty.
W ostatniej chwili z ustaleń i podpisania umowy duchowni się wycofali.
- Bardzo trudno jest mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie są oni zainteresowani wydzierżawieniem miastu terenu. Nie podali konkretnego powodu - mówi Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej, który ze strony miasta negocjował podpisanie umowy. - Ta decyzja oznacza, że nie jestem w stanie określić terminu kiedy park będzie dostępny dla mieszkańców - dodaje.
Zakonnicy nie zerwali definitywnie rozmów. Nadal są zainteresowani przekazaniem ziemi miastu. I to już na stałe. W zamian jednak salwatorianie chcą dostać kamienicę w centrum miasta lub działkę inwestycyjną w dobrej lokalizacji.
- Wobec powyższego, zaproponowano salwatorianom, jako nieruchomości zamienne, kompleks działek gminnych przy ul. Szarotki i Starego Dębu o łącznej powierzchni ok. 3,5 ha - mówi Monika Chylaszek, rzeczniczka prasowa prezydenta Krakowa. To tereny leżące na Prądniku Białym, blisko granic miasta.
Pełnomocnik zakonników po konsultacjach z księżmi tej decyzji nie zaakceptował. Dodał też, że duchownych interesuje teren tylko w Śródmieściu.
- W chwili obecnej gmina nie posiada jednak wolnych nieruchomości w centrum - wyjaśnia Chylaszek. - W związku z tym wystosowano zapytanie, czy salwatorianie byliby zainteresowani zabudowaną już nieruchomością, położoną w Nowej Hucie, bądź też sprzedażą miastu terenów parkowych - dodaje rzeczniczka.
Próbowaliśmy się skontaktować z księżmi oraz ich pełnomocnikiem i zapytać, skąd nagła zmiana decyzji. Bezskutecznie.
- Próbuję z księżmi porozmawiać już co najmniej od dwóch miesięcy. I jak dotąd nie udało nam się spotkać - opowiada Aleksander Miszalski, radny miejski ze Starego Miasta. - Szczerze powiedziawszy, nie wiem, jak to skomentować. Wydaje mi się, że jest trochę złej woli po stronie duchownych - dodaje Miszalski.
Nadziei na otwarcie jedynego terenu zielonego między ulicą Długą a Dworcem Głównym nie tracą jednak mieszkańcy. - W końcu się uda - mówi Leszek Piegzik, mieszkający przy ulicy Długiej. - Ale do parku można wejść przez dziury w płocie, bo jest on w opłakanym stanie. Zaniedbany, brudny, jak sam park. Wierzę, że zakonnicy wyjdą w końcu naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców. Od tego przecież są. By służyć ludziom - kwituje Piegzik.