Tłumy mieszkańców Zakopanego, a także gości z Warszawy pożegnało wczoraj pod Giewontem zmarłego 1 lutego Michała Jagiełłę. Skremowane prochy tego byłego wiceministra kultury, dyrektora Biblioteki Narodowej a przede wszystkim świetnego taternika i pisarza spoczęły w urnie na cmentarzu przy ul. Nowotarskiej.
Jagiełłę w jego ostatniej drodze żegnali nie tylko przedstawiciele ministerstwa, ale przede wszystkim przyjaciele, wśród których było sporo ludzi gór - taterników i ratowników.
- Wielki żal, że Michała nie ma już razem z nami -mówi Andrzej Maciata, ratownik TOPR. - Jagiełło, który w latach 70. był naczelnikiem podhalańskiej grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego bardzo rozsławił bowiem nie tyle góry, co właśnie naszą służbę. Po tym jak światło dzienne ujrzała jego książka „Wołanie w górach” pogotowie górskie na stałe wpisało się do kultury i świadomości społecznej.
Jagiełło miał 75 lat. Przed śmiercią miał plany na kolejne książki. Jak powiedziała na pogrzebie jego córka Dominika, teraz zapewne jednak zapisał się już do... służby górskiej w niebie.
OD REDAKCJI
Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe powstało w Zakopanem w roku 1909 i działała po dziś dzień.
W 1952 roku decyzją ówczesnych władz państwowych zostało włączone w strukturę Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, a cztery lata później ratownicy tatrzańscy działali już pod nazwą Grupy Tatrzańskiej GOPR. W latach od 1972-1974 naczelnikiem tejże grupy był zmarły 1 lutego Michał Jagiełło. Podając w papierowym wydaniu „Gazety Krakowskiej”, że Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe było w latach 1952-1991 „zdelegalizowane”, dopuściliśmy się sporej nieścisłości, która była wynikiem błędu edycyjnego, a nie złej woli. Słów o „delegalizacji” pogotowia nigdy nie powiedział Andrzej Maciata, ratownik TOPR. Ratownik mówił za to, że zmarły Michał Jagiełło wprowadził tematykę pogotowia tatrzańskiego do kultury polskiej.
Redakcja „Gazety krakowskiej” na Podhalu