Nowe przepisy poważnie ograniczają handel i sprzedaż alkoholu. Będzie można sprzedawać trunki
w miejscach oddalonych o co najmniej 100 m od kościołów, szkół, internatów, przedszkoli, świetlic środowiskowych, schroniska i noclegowni dla bezdomnych oraz placówek zapewniających opiekę
i wychowanie dzieci.
O tym, jak bardzo przepisy uderzą w handel i restauratorów, niech świadczy przykład najstarszej
w Zakopanem i znanej karczmy "U Wnuka".
- Jesteśmy tu 150 lat i od zawsze podawano tu alkohol. I nagle co się zmieniło, że teraz nie możemy go serwować gościom? Karczma stoi na tym samym miejscu, kościół także, ale pić już nie można! - zauważa Małgorzata Wonuczka-Wnuk, właścicielka "U Wnuka".
Możemy też już nie wypić lampki wina, m.in. w ?Gazdowej Kuźni", Drink Barze przy ul. Nowotarskiej, być może w ?Sabale", ?Antrakcie", w wielu sklepach na Olczy, ul. Jagiellońskiej,
na Harendzie, Chramcówkach, Skibówkach i Ciągłówce.
W Cafe "Antrakt" przy Krupówkach - która jest zagrożona, choć właścicielka szacuje, że jest ponad 100 m od kościoła - nie wierzą, że coś takiego rada mogła wymyślić.
- W turystycznym mieście takie ograniczenia ? - pyta Beata Lucow, właścicielka Cafe Antrakt. Uważa, że na najsłynniejszym deptaku w Polsce, gdzie jest mnóstwo restauracji, nie powinny obowiązywać takie rygory!
Gdyby je, ze względu na kościół Mariacki, wprowadzono w Krakowie, na Rynku nikt by nie mógł podawać alkoholu. - A czym my się różnimy od Krakowa? Też jesteśmy miastem turystycznym!
- grzmi .
Beata Lucow twierdzi, że odległość od kościoła Św. Rodziny do jej lokalu jest większa niż 100 m. Nie ukrywa jednak, że gdyby tak nie było, groziłaby jej plajta. - Bo żyjemy z alkoholu! - mówi.
W "Gazdowej Kuźni", która także jest zagrożona utratą koncesji, twierdzą, że 60 proc. wpływów
w każdej zakopiańskiej knajpie pochodzi ze sprzedaży alkoholu. - Cóż, będziemy musieli zrobić wyjście z drugiej strony! Czy to nie jest śmieszne, że zmusza się nas do takich rozwiązań? - pytają w "Gazdowej Kuźni".
Na Krupówkach pukają się w czoło, bo wszyscy wiedzą, że mierzenie metrem odległości jeszcze nikogo z alkoholizmu nie wyleczyło.
- Kto pije, ten będzie pił, a kto szuka alkoholu, to go znajdzie! I żadna odległość go nie wstrzyma
- śmieją się fiakrzy z Krupówek.
Kto wymyślił nowe rozwiązania? Nie ma co kryć, że zaproponował je radny Józef Figiel, na co dzień kościelny w jednej z parafii w Zakopanem.
- Obecnie w Zakopanem mamy 60 punktów sprzedaży alkoholu powyżej 4,5 procent oraz 300 punktów gastronomicznych, gdzie można spożyć alkohol. To dużo! - przekonuje Figiel, który od lat nie zgadza się na złagodzenie przepisów alkoholowych.
Zakopiańscy restauratorzy są oburzeni taką polityką miasta. Przestrzegają włodarzy, że wielu z nich po stracie koncesji będzie zmuszonych do likwidacji interesu, a co za tym idzie - zwolnienia pracowników. Nie rozumieją logiki radnych.
Zakopiańscy taksówkarze dodają, że to stary góralski zwyczaj, że najpierw górale budowali kościół, a zaraz tuż koło niego - karczmę. I nie mają wątpliwości, że przepisy uderzą w turystów, którzy herbaty z prądem się już nie napiją.