Do tej pory było tak, że jak tylko we wsi zaczynało się gdzieś palić, rozlegał się w całej miejscowości przeraźliwy alarm syreny strażackiej. Zaraz potem niemal z każdego domu wybiegali mężczyźni i z całych sił w nogach biegli do remizy.
Niestety, może się zdarzyć, że w którejś wsi w powiecie tatrzańskim wybuchnie pożar, a syrena się nie włączy.
- Pogorszył się stan łączności. Nie dochodzi czasem sygnał alarmowy od nas z komendy do OSP, co może opóźnić nasz wyjazd do zdarzenia. A przecież niekiedy liczą się minuty - tłumaczy Grzegorz Worwa, zastępca komendanta PSP w Zakopanem.
Strażacy czasem też i podczas akcji nie mają z sobą łączności. Komendant Andrzej Kowalcze, uspokaja, że nie dzieje się tak wszędzie w powiecie i nie przy każdej pogodzie są zakłócenia.
- Radzimy sobie wtedy w inny sposób. Powiadamiamy OSP o zagrożeniu telefonicznie - tłumaczy komendant. Ale nie ulega wątpliwości, jak mówi, że system łączności musi być, i to w tym roku rozbudowany, bo nie pokrywa on terenu całego naszego powiatu. Stąd zakłócenia.
- Lepiej dmuchać na zimne. Chcemy rozbudować radioprzemiennik w Gliczarowie Górnym. To powinno pomóc - twierdzi komendant.
Koszt tej inwestycji to ok. 40 tys. zł. Niestety, strażacy nie mają tej kwoty i mają nadzieję, że gminy ich wesprą. Wystąpili z taką prośbą do wszystkich gmin naszego powiatu.
Zobacz, ile zarabiają lekarze i pielęgniarki w Małopolsce [LISTA PŁAC]
Zagłosuj na Najbardziej Wpływową Kobietę Małopolski
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Zarżnęli znajomego scyzorykiem dla 80 zł
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
[b]Pawła Kołodzieja jeszcze nikt nie pokonał. Jak będzie teraz?