Czytaj też:
Nadzór budowlany zapowiada zaś, że będzie nakładał na właścicieli takich reklam surowe kary.
Najwięcej reklam znajduje się po obu stronach drogi między Poroninem a Zakopanem. To blisko 50 najróżniejszej wielkości plakatów i billboardów porozstawianych niemal jeden na drugim.
- Skoro chcemy tworzyć kurort tatrzański, to nie tylko musimy zwracać uwagę na jakość naszych hoteli czy restauracji. Liczy się także nasza przyroda. Tymczasem szpecimy wszystko reklamami - uważa Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański.
Na dodatek nikt nad tym nie panuje. - Reklamują się firmy, które już nie istnieją. Szczytem zaś jest to, że jedna z reklam zasłania tzw. witacza - instalację, która ma przywitać turystów przyjeżdżających pod Giewont.
Zdaniem Jana Karpiela Bułecki, zakopiańskiego architekta, to najzwyklejsze zaśmiecanie krajobrazu. - Wątpię, by te reklamy dawały jakikolwiek wymiar ekonomiczny. Kierowcy jadący samochodami w tym gąszczu najróżniejszych banerów kompletnie nie są w stanie ich przeczytać - uważa.
Według Jerzego "Jurasa" Gruszczyńskiego, prezesa Zakopiańskiego Okręgu Związku Polskich Artystów Plastyków, specjalisty ds. komunikacji wizualnej, w większości reklamy są niezbyt profesjonalne, co powoduje, że są mało czytelne, niezbyt estetyczne i szpecą krajobraz. - Nie powinno ich być. Jak już coś chcemy reklamować, ściślej promować, to jedynie atrakcje turystyczne, jak choćby zabytki, skocznię, czy spływ przełomem Dunajca - mówi Gruszczyński. - witając w Tatrach nadmiarem reklam oraz brakiem systemu informacji, miasto robi sobie antyreklamę.
Starosta tatrzański chce w końcu nieco uporządkować ten reklamowy chaos. - Zamierzam na początek rozesłać listy do firm, które swoje reklamy mają przy drodze, by te rozważyły ich usunięcie. Skuteczność takich billboardów jest wątpliwa, a na dodatek może negatywnie wpływać na wizerunek firm - zaznacza Makowski.
Gdy to nie pomoże, sprawą zajmie się Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Na postawienie dużej reklamy trzeba bowiem uzyskać decyzję budowlaną - bądź to pozwolenie na budowę, bądź wykonać na to tzw. zgłoszenie.
- Niewiele osób w ogóle o tym wie. Stąd pewnie mało kto zgłasza się do nas z wnioskiem o pozwolenie na budowę reklamy - przyznaje Małgorzata Papież-Para, zastępca naczelnika wydziału architektury i budownictwa w starostwie tatrzańskim.
- Bez takiego pozwolenia, taka reklama to samowola budowlana. I nie ma tutaj znaczenia, czy została ona postawiona na gruncie prywatnym, czy w pasie drogowym - zaznacza Jan Kęsek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Właścicielowi nielegalnej reklamy grozi nawet 5 tys. zł kary.
Obecnie nadzór budowlany sprawdza ok. 30 reklam na odcinku od Białego Dunajca do Zakopanego, które stanęły w pasie drogowym. Zawiadomienie złożył zarządca drogi - Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. W dwóch przypadkach reklamy zostały rozebrane.
Trwa plebiscyt na Superpsa! Zobacz zgłoszonych kandydatów i oddaj głos!
Wybieramy najpiękniejszy kościół Tarnowa. Sprawdź aktualne wyniki!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!