Trzeci szeryf w cztery lata
- Praca komendanta straży miejskiej w Zakopanem jest trudniejsza, niż się komukolwiek wydaje - mówi Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego. I choć samorządowiec nie mówi tego wprost, wydaje się, że jest to stanowisko, na którym łatwo się też można "przejechać". Doskonale wie o tym Wiesław Lenard, który fotel komendanta SM stracił w 2010 r. Mówiło się wówczas, że do zmiany doszło, bo komendant jest osobą "miękką" i pobłaża np. nielegalnie handlującym na ulicach.
Jego następca miał więc być "twardy" i jako taki został przedstawiony na początku 2011 r. Leszek Golonka. Po 1,5 roku jest jednak bezrobotny.
Gdzie jest wina Golonki?
Początkowo nic na to nie wskazywało. Zaraz po nominacji Golonka Krupówki z nielegalnego handlu oczyścił. Potem zasłynął co prawda dwiema aferami (zakazał swemu rzecznikowi prasowemu rozmów z prasą a straganiarkom chodzenia do toalety), ale obie historie dla wielu były tylko potwierdzeniem, że jest "twardy" i władzom miasta odpowiada.
Też był za miękki?
- W lipcu burmistrz oznajmił jednak, że nie przedłuży mi umowy - mówi "GK" Leszek Golonka. - Dowiedziałem się tego z gazety. Mnie nikt powodów nie podał. Pytałem, czy były na mnie jakieś skargi, ale nigdy taka nie wpłynęła. Nie rozumiem więc mojej dymisji. Mam radę dla następcy: Nigdy nie przekrocz uprawnień!
O ostatnie słowa komendanta pytamy Wojciecha Solika. Czy Golonka przekroczył prawo? - Absolutnie nie - zaprzecza wiceburmistrz. - Z komendanta byliśmy relatywnie zadowoleni. To był sympatyczny człowiek. Wykonywał część obowiązków dobrze, ale rozstaliśmy się, bo niestety nie umiał zrozumieć pewnych zaleceń, które przed nim postawiliśmy.
Szczegóły? O tych Solik mówić nie chce.
Nieoficjalnie w magistracie można dowiedzieć się więcej. Podobno Golonkę też pogrzebało... zbyt przyjazne nastawienie wobec ludzi. Władze miasta wymarzyły sobie bowiem jeszcze ostrzejszego komendanta, który już naprawdę bezwzględnie rozprawi się z żebrakami, osobami źle parkującymi, palącymi w piecach śmieci czy niesprzątającymi po psach. Dlatego też gdy Golonce skończyła się umowa, postanowiono szukać prawdziwego "twardziela".
- Jeśli to prawda, to naprawdę powinniśmy się zacząć bać - mówi Wanda Biernat, sprzedająca serki przy Krupówkach. - Golonka nie sypał mandatami jak z rękawa, swoje granice miał. Teraz, gdy przyślą nam kogoś bezwzględnego, zasypie nad karami i kontrolami.
Do konkursu na komendanta straży miejskiej w Zakopanem zgłosiło się siedem osób. Pięć już odpadło i teraz burmistrz będzie rozmawiał z dwoma pozostałymi kandydatami. Ich nazwiska nie są znane. Wiadomo, że to ludzie spoza Podhala.
Pęd po stołki?
Funkcja komendanta straży miejskiej to niejedyny wakat, jaki ma obecnie zakopiański magistrat. - Poszukujemy także rzecznika prasowego (w grze zostało już tylko dwoje kandydatów) oraz szeregowego strażnika miejskiego - wyjaśnia Renata Szych, sekretarz miasta. Jak dodaje, na wszystkie stanowiska aplikują głównie ludzie spoza Podhala, którzy niestety rzadko spełniają pokładane w nich oczekiwania. - Nie wiem, jak to możliwe przy tak dużym bezrobociu, ale często osoby przychodzące do nas na rozmowy kwalifikacyjne mnie po prostu rozbrajają - mówi pani sekretarz. - Nie mają kompletnie wiedzy na temat Zakopanego czy swoich przyszłych obowiązków Po prostu nie przygotowują się do rozmowy o pracę.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
