Pod Giewontem nawet nikt nie spekuluje, kto obejmie po nim funkcję dyrektora Pucharu Świata w skokach i kto zajmie się przygotowywaniem styczniowych zawodów na Wielkiej Krokwi. - Nikt z nas teraz o tym nie myśli, byłoby to nie w porządku w stosunku do Leszka - mówi Czesław Fluder, rzecznik prasowy Tatrzańskiego Związku Narciarskiego.
Podkreśla jednak, że nie ma zagrożenia dla przyszłego Pucharu Świata, ani co do przyszłości imprezy, ani jej jakości. - Cały nasz zespół, który Leszek stworzył, doskonalił i kontrolował, teraz będzie się starał kontynuować jego dzieło - obiecuje Fluder.
Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego, dodaje, że jedną z głównych, olbrzymich zasług Leszka było to, że zdołał przez te 10 lat organizacji konkursów na skoczni stworzyć grupę ludzi, fachowców, którzy w sposób profesjonalny są w stanie przygotować na dotychczasowym poziomie skoki.
- Ta grupa, którą wyszkolił Leszek ,jest gwarantem, że skoki nadal będą największą i najlepszą edycją pucharu w świecie - podkreśla Majcher. - Jednak moim zdaniem będzie problem ze znalezieniem kogoś na miejsce Leszka. Brakuje u nas drugiego, tak charyzmatycznego człowieka, który jak on biegłby o brzasku na skocznię doglądać wszystkiego podczas pucharu.
Wieloletni przyjaciel Leszka Nadarkiewicza, były skoczek narciarski Wojciech Fortuna podkreśla, że dzięki niemu cały świat poznał Zakopane i mówił o mieście spod Giewontu. - Ekipy skoczków z całego świata były zadowolone z organizacji, dlatego tu co roku wracali - mówi Fortuna. - Szkoda, że Leszek odszedł. Smutny będzie teraz puchar bez niego...
Leszek Nadarkiewicz zostanie pochowany jutro o godz. 13. Uroczystość odbędzie się na cmentarzu przy ul. Nowotarskiej w Zakopanem.