WIDEO: Trzy Szybkie
Choć mówi się o tym od dawna, że reklamowy chaos jest antywizytówką Podhala, jak na razie nie udało się znaleźć sposobu, by zmusić domorosłych marketingowców z Podhala (czytaj górali, którzy ustawili billboardy na prywatnych działkach i czerpią zysk z ich najmu) by usunęli zasłaniające góry reklamy.
Już w 2013 roku mówiło się, że większość ze stojących przy drodze reklam (na terenie gmin Nowy Targ, Szaflary, Biały Dunajec, Poronin i Zakopane) to samowole budowlane. Wydano więc nakaz ich usunięcia, który jednak właściciele w większości... zignorowali.
Budowa zakopianki. Przed świętami pojedziemy tylko połową no...
Dlatego w 2017 roku radni Sejmiku Województwa Małopolskiego uchwalili program Montevideo (z hiszpańskiego "widzę góry"). W jego założeniu, każda z gmin leżących przy zakopiance miała uchwalić prawo miejscowe, które stanowiłoby, że w pasie 200 m od jezdni zakopianki w obszarze niezabudowanym i 50 metrów w miejscach ze zwartą zabudową, obowiązywał będzie całkowity zakaz ustawiania reklam, a szyldy i mała architektura podlegałyby rygorystycznym regulacjom.
Niestety, efekt jest tylko taki, że nie ustawia się już nowych reklam, natomiast nikt nie ma siły sprawczej, aby usunąć te, które już stoją.
- W tej sytuacji pozostaje nam tylko jedno - śmieje się Adam Tarchalski, miłośnik Tatr. - Czekać na jakiś huraganowy halny, które te wszystkie szpetne reklamy poprzewraca. Później policja musi pilnować, by ktoś ich nie ustawił z powrotem. Mówiąc poważnie, jedyne rozwiązanie jakie pozostaje, to chyba tylko edukacja górali, bo ustawiając te reklamy szkodzą sobie samym. Zasłaniają to, po co turyści do nich przyjeżdżają, czyli przepiękne widoki.
Ciekawi jesteśmy, jakie Czytelnicy "Krakowskiej" mają pomysły na rozwiązanie problemu reklamowego chaosu.
Budowa zakopianki. Część nowej trasy jest niemal gotowa [ZDJ...
