Podczas tegorocznych upałów "Muszynianka" idzie jak... woda. - Zakład butelkowania pracuje na obrotach dwa razy większych niż zwykle - opowiada prezes Janasowa. - Co dzień wysyłamy w różne strony Polski 80 tirów, a każdy zabiera 15120 butelek o pojemności półtora litra.
"Muszynianka" systematycznie poszukuje nowych odwiertów, aby mieć gwarancję nieprzerwanego dopływu surowca o wymaganym nasyceniu składnikami mineralnymi. Od kilku lat przygotowywana jest koncepcja sięgnięcia na słowacką stronę Popradu. Woda z tamtejszych głębokich odwiertów płynęłaby do rozlewni w Muszynie rurociągiem głęboko pod dnem rzeki, która jest granicą dwóch państw. Według Marii Janas, prace nad importem mineralnej są już bardzo zaawansowane.
W upalne dni ręce zaciera także Ryszard Skwarczek, prezes spółdzielni "Piwniczanka" w Piwnicznej-Zdroju. I myśli o nowych odwiertach. Dwa kolejne niedawno wbiły się w ziemię na głębokość 120 i 180 metrów. Zakład odnowił linie butelkowania i nieco zwiększył zatrudnienie. Praca idzie na trzy zmiany.
- Jesteśmy na rynku 45 lat i tylko woda wciąż jest równie znakomita, bo technologia wydobycia i rozlewu to już niemal kosmos - mówi Skwarczek.
Konsumenci są przywiązani do tradycji. Trzy czwarte produkcji to woda "zielona", czyli lekko gazowana. Drugie miejsce ma "niebieska" z dużym nasyceniem dwutlenkiem węgla, a więc bardzo bąbelkująca. "Biała", bez gazu, dopiero zdobywa rynek.
- Dziennie wysyłamy 200 tysięcy półtoralitrowych butelek i całkiem sporo mniejszych, także szklanych, bo na nie popyt utrzymuje się na stałym poziomie niezależnie od pory roku - dodaje prezes Skwarczek.
Pełną mocą pracuje rozlewnia "Kryniczanki" w Krynicy-Zdroju. Jak mówi Zdzisław Skwarek ze Spółki Uzdrowisko Krynica-Żegiestów, każdego dnia jedzie w Polskę około 60 tysięcy dużych butelek mineralnej spod Góry Parkowej.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+