Absolwentka filologii hiszpańskiej na Uniwersytecie Śląskim i andrychowskiego liceum im. Marii Skłodowskiej-Curie podczas ŚDM odpowiedzialna była za rejestrację pielgrzymów w Krakowie, m.in. za zakwaterowanie oraz przydział im plecaków.
Zrobiło się o niej głośno, gdy papież Franciszek postanowił, że podczas wizyty w Polsce zje obiad z grupą wolontariuszy. Miała to być forma podziękowania za ich poświęcenie i pracę. Z tysięcy młodych ludzi wybrano trzynastkę, w tym trójkę Polaków.
Małgorzata o tym, że ma być na obiedzie, dowiedziała się miesiąc wcześniej, a mimo to nie miała nawet czasu, aby się do niego przygotować, tyle miała pracy. - Doszło do tego, że sukienkę kupiłam sobie w ostatniej chwili. Gdy wszyscy pielgrzymi byli na Błoniach, wyrwałam się na chwilę, żeby coś kupić - śmieje się wolontariuszka. Założyła białą bluzkę i spódnicę w tym samym kolorze.
Na posiłek zaproszono osoby ze wszystkich kontynentów. Oprócz Polaków byli ludzie z Ukrainy, Nowej Zelandii, Brazylii, Kolumbii, Kostaryki, Zimbabwe, Kanady, Wietnamu i Wybrzeża Kości Słoniowej. Wszyscy znali się wcześniej, bo pracowali wspólnie przy organizacji ŚDM, niektórzy nawet przez ponad pół roku.
Andrychowianka przyznaje, że nikt z nich jednak nie myślał o zmęczeniu, bo każdy był podekscytowany bliskością Ojca Świętego i wyjątkowością chwili.
- Byłam bardzo zdziwiona, kiedy dowiedziałam się, że zostałam wybrana do wspólnego obiadu z papieżem. Wcześniej nawet nie wiedziałam, że istnieje taka możliwość i da się to zorganizować - mówi.
Rodzinna atmosfera
Na początku młodzi ludzie bardzo się stresowali i trudno było im ukryć drżenie rąk.
- Myśleliśmy, że będzie napięta atmosfera. Gdy jednak papież zszedł do nas i zaczął się z nami witać, to już swobodnie żartowaliśmy. Z każdym z nas przywitał się osobiście, każdego serdecznie przytulił i każdemu z nas powiedział jakieś dobre słowo - wspomina.
Wolontariusze rozmawiali z Ojcem Świętym praktycznie o wszystkim: jakiej muzyki słucha, co lubi jeść, a nawet co czuje, gdy wchodził do więzień - mówi Małgorzata Krupnik. Pytali też o to, jak się modlić.
Oprócz pytań, które młodzi zadawali papieżowi, sam Franciszek chętnie dzielił się swoimi przemyśleniami. Opowiadał m.in., jak został księdzem. Mówił, że gdy miał 17 lat, w pierwszy dzień wiosny, jego przyjaciele poszli się bawić, a on wszedł do kościoła. Zobaczył tam jakiegoś kapłana, którego poprosił o spowiedź.
- Od tamtego dnia ogarnął go ogromny spokój i wiedział, że musi służyć Bogu - opowiada andrychowianka.
Obiad z papieżem trwał godzinę i dwadzieścia minut. Niby sporo, ale wszyscy wolontariusze mówili po nim, że czas upłynął im zdecydowanie zbyt szybko. - Papież dużo się uśmiechał i żartował. Gdy wszedł ktoś i poinformował nas, że musimy już kończyć, to papież stwierdził „OK, policja” - mówi wolontariuszka.
Andrychowianka podkreśla, że podczas tego wyjątkowego obiadu czuła się jak w rodzinie.
- Gdy usiedliśmy, czułam, jakbym rozmawiała z tatą. Nie myślałam w tej chwili zupełnie o tym, że to papież, że jestem na ulicy Franciszkańskiej, a dookoła latają helikoptery i trwają ŚDM - zaznacza. - Był to wzruszający i ważny moment chyba dla nas wszystkich. Każde słowo, które tego dnia wypowiedział do nas papież, zapamiętam do końca życia - dodaje dziewczyna.
ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY 2016 W KRAKOWIE ZAKOŃCZONE. ZOBACZ TEŻ:
- Wszystkie wystąpienia papieża Franciszka
- Zdjęcia i Wideo
- Podsumowanie dni: 26 lipca | 27 lipca | 28 lipca | 29 lipca | 30 lipca | 31 lipca
- Światowe Dni Młodzieży 2016 w Krakowie - serwis specjalny