Czytaj także: Dziennikarz GK znalazł 1000 zł w gazecie
Przypomnijmy. W ubiegły piątek rodzice 2-latka udali się do sklepu odzieżowego na antresoli budynku. Tam spuścili dziecko z oczu, a gdy zaczęli go szukać, okazało się, że nieprzytomny chłopczyk leży na parkingu przed sklepem... Dziecko wyszło przez otwarte drzwi ewakuacyjne na zewnątrz pawilonu, a następnie spadło z balkonu.
Nowotarska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wypadku. Kluczową rolę odgrywa w nim fakt, że antresola, na której doszło do wypadku, była używana mimo zakazów, które jeszcze rok temu wydał nadzór budowlany.
W czwartek stanowisko w tej sprawie przesłał nam zarząd zarządzającej siecią franczyzową E.Leclerca w Polsce firmy Galec. Patrycja Sienkiewicz-Nowak z Galecu zapewnia, że firma zrobi wszystko, by pomóc w leczeniu dziecka. "Zarówno nasza firma, jak i właściciel marketu w Nowym Targu, p. Tomasz Żarnecki, zadeklarowali pełną pomoc dla rodziców dziecka - czytamy w komunikacie.
- Rozpoczęliśmy również postępowanie wyjaśniające okoliczności wypadku. Właściciel nowotarskiego sklepu już dwa tygodnie temu, podczas ostatniej wizyty prezesa zarządu E.Leclerc Polska na Podhalu, otrzymał rekomendację wyłączenia z użytku części antresoli. W zaistniałej sytuacji zaleciliśmy jej zamknięcie, tym razem w trybie natychmiastowym.
Patrycja Sienkiewicz-Nowak dodaje jednak, że Tomasz Żarnecki ma prawo się nie dostosować do tego polecenia. Sieć E.Leclerc jest bowiem zrzeszeniem niezależnych firm. Centrala ma więc tylko częściową władzę nad sklepami.
W piątek próbowaliśmy ustalić, co o poleceniu centrali myślą w Nowym Targu. Właściciel sklepu był nieuchwytny. Natomiast menedżer Tomasz B. stwierdził, że nie zamierza rozmawiać z "Gazetą Krakowską".
Nieco lepsze wieści dochodzą natomiast z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu, gdzie trafił poszkodowany chłopiec. - Dziecko jest już w pełni świadome - mówi Magdalena Oberc, rzeczniczka szpitala. - Nie ma zagrożenia życia. Chłopczyk ma jednak spore obrażenia i będzie wymagać długiego leczenia.
Galec o krokach dyscyplinarnych
Zarząd firmy Galec odniósł się też do sytuacji, jaka spotkała reportera "GK", który rozmawiał z Tomaszem B. Od menedżera marketu dostał gazetę, w której znalazł pieniądze. "Chcielibyśmy stanowczo podkreślić, że polityka Stowarzyszenia E.Leclerc, zarówno w Polsce, jak i na całym świecie, jest w takich przypadkach jednoznaczna - podejmowane są kroki dyscyplinarne, a w uzasadnionych sytuacjach kroki prawne" - czytamy w oświadczeniu.
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!