FLESZ - Ile wydamy na święta?

Jak informuje Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie do tragicznego zdarzenia doszło 13 października 2021 r. w Nidku koło Wadowic.
W domu jednorodzinnym mieszkali tam małżonkowie Henryk i Edyta J., ich syn Grzegorz i jego babka Irena J.
Małżonkowie wieczorem pili alkohol w wyłożonym boazerią i styropianem ganku budynku na piętrze. Był z nimi syn, ale nie przyłączył się do picia piwa. Gdy domownicy poszli spać Grzegorz J. podpalił reklamówkę ze śmieciami, która wisiała na krześle w ganku. Początkowo usiłował podłożyć ogień od papierosa, ale żar tylko topił reklamówkę, ale wtedy mężczyzna około 2.00 w nocy użył zapałek. Obserwował rozprzestrzenianie się ognia. Wietrzył też pomieszczenia, bo doszło do zadymienia i nie dało się oddychać.
Około 3.00 w nocy płomienie objęły boazerię na ganku i wybuchł intensywny pożar. Henryk J. obudził się i ujrzał światło a ganku, poszedł wyłączyć lampę i wtedy ujrzał płomienie. Krzyczał do domowników, by uciekali i próbował gasić ogień wodą z czajnika, ale bez skutku. Dym utrudniał mu działanie, słyszał krzyki żony, że nie da rady uciec. Edyta J była schorowana i otyła. Jej maż pobiegł po pomoc do sąsiadów i by wezwać straż pożarną
Grzegorz J. wyskoczył z budynku przez okno i zachowywał się nieadekwatnie do sytuacji. Śmiał się, krzyczał że „teraz to się dzieje i jest zabawa”.
Jego krzyki usłyszała jedna z sąsiadek i wezwała strażaków, inna weszła do płonącego domu i wyprowadziła z niego mieszkającą na parterze Irenę J., babkę oskarżonego. Strażacy pojawili się na miejscu około 3.19 i wyciągnęli poparzoną Edytę J. Miała obrażenia termiczne II i III stopnia. Trafiła do Centrum Leczenia Oparzeń Siemianowicach Śląskich, ale po dwóch dniach zmarła, miała poparzone 62 proc. ciała, drogi oddechowe i była mocno zaczadzona.
Prokuratura postawiła Grzegorzowi J. zarzut narażenia na niebezpieczeństwo ojca i babki oraz spowodowania obrażeń u matki, które skutkowały jej śmiercią. Oskarżony kilka razy przyznał się do winy podczas przesłuchań i w składanych pismach. Twierdził że chciał się zemścić na babce, bo go krytykowała, ale nie miał zamiaru spowodować śmierci matki Edyty J.
Opowiadał, że lubi filmy i seriale obrazujące działania służb ratunkowych i z radością obserwował pożar. Nie krył, że lubi sobie popatrzeć na ogień, bo to go uspokaja. Nie ostrzegł domowników, bo bał się ich reakcji.
Śledczy zlecili jego badania psychiatryczne i biegli po obserwacji w szpitalu uznali, że może odpowiadać za swój czyn, ale w warunkach znacznie ograniczonej poczytalności. Zauważyli, że ma zaburzenia osobowości, a w sytuacji stresu tendencje aspołeczne i przejawia wrogie pragnienia wobec innych. Nie był wcześniej karany. Przebywa w areszcie od dnia pożaru.
- Blok jak zamek w Krakowie! "Najoryginalniejszy" w mieście! Kto jeszcze nie widział?
- Bierzemy je na potęgę! Oto efekty uboczne popularnych leków bez recepty.
- Zatopione Skawce. Wieś na dnie Jeziora Mucharskiego
- Te znaki zodiaku to najlepsze żony
- Z aptek zniknęło kilkanaście popularnych leków. Wycofał je GIF
- "Perły Śródmieścia" usunięte. To kolejna akcja krakowskiej straży miejskiej