Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnicze podpalenie w Nidku. Syn podłożył ogień, matka nie przeżyła pożaru domu

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Pożąr domu w Nidku gasili strażacy z kilku jednostek
Pożąr domu w Nidku gasili strażacy z kilku jednostek osp Wieprz
21-letni Grzegorz J. odpowie przed krakowskim sądem za podłożenie ognia w rodzinnym domu i spowodowanie śmiertelnych obrażeń matki. Kobieta zmarła na skutek poparzenia 62 proc. powierzchni ciała i zaczadzenia. Postępowanie w tej sprawie zakończyła aktem oskarżenia Prokuratura Rejonowa w Wadowicach. Sprawcy grozi dożywocie.

FLESZ - Ile wydamy na święta?

od 16 lat

Jak informuje Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie do tragicznego zdarzenia doszło 13 października 2021 r. w Nidku koło Wadowic.

W domu jednorodzinnym mieszkali tam małżonkowie Henryk i Edyta J., ich syn Grzegorz i jego babka Irena J.

Małżonkowie wieczorem pili alkohol w wyłożonym boazerią i styropianem ganku budynku na piętrze. Był z nimi syn, ale nie przyłączył się do picia piwa. Gdy domownicy poszli spać Grzegorz J. podpalił reklamówkę ze śmieciami, która wisiała na krześle w ganku. Początkowo usiłował podłożyć ogień od papierosa, ale żar tylko topił reklamówkę, ale wtedy mężczyzna około 2.00 w nocy użył zapałek. Obserwował rozprzestrzenianie się ognia. Wietrzył też pomieszczenia, bo doszło do zadymienia i nie dało się oddychać.

Około 3.00 w nocy płomienie objęły boazerię na ganku i wybuchł intensywny pożar. Henryk J. obudził się i ujrzał światło a ganku, poszedł wyłączyć lampę i wtedy ujrzał płomienie. Krzyczał do domowników, by uciekali i próbował gasić ogień wodą z czajnika, ale bez skutku. Dym utrudniał mu działanie, słyszał krzyki żony, że nie da rady uciec. Edyta J była schorowana i otyła. Jej maż pobiegł po pomoc do sąsiadów i by wezwać straż pożarną

Grzegorz J. wyskoczył z budynku przez okno i zachowywał się nieadekwatnie do sytuacji. Śmiał się, krzyczał że „teraz to się dzieje i jest zabawa”.

Jego krzyki usłyszała jedna z sąsiadek i wezwała strażaków, inna weszła do płonącego domu i wyprowadziła z niego mieszkającą na parterze Irenę J., babkę oskarżonego. Strażacy pojawili się na miejscu około 3.19 i wyciągnęli poparzoną Edytę J. Miała obrażenia termiczne II i III stopnia. Trafiła do Centrum Leczenia Oparzeń Siemianowicach Śląskich, ale po dwóch dniach zmarła, miała poparzone 62 proc. ciała, drogi oddechowe i była mocno zaczadzona.

Prokuratura postawiła Grzegorzowi J. zarzut narażenia na niebezpieczeństwo ojca i babki oraz spowodowania obrażeń u matki, które skutkowały jej śmiercią. Oskarżony kilka razy przyznał się do winy podczas przesłuchań i w składanych pismach. Twierdził że chciał się zemścić na babce, bo go krytykowała, ale nie miał zamiaru spowodować śmierci matki Edyty J.

Opowiadał, że lubi filmy i seriale obrazujące działania służb ratunkowych i z radością obserwował pożar. Nie krył, że lubi sobie popatrzeć na ogień, bo to go uspokaja. Nie ostrzegł domowników, bo bał się ich reakcji.

Śledczy zlecili jego badania psychiatryczne i biegli po obserwacji w szpitalu uznali, że może odpowiadać za swój czyn, ale w warunkach znacznie ograniczonej poczytalności. Zauważyli, że ma zaburzenia osobowości, a w sytuacji stresu tendencje aspołeczne i przejawia wrogie pragnienia wobec innych. Nie był wcześniej karany. Przebywa w areszcie od dnia pożaru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska