Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdenek Ondrasek (Wisła Kraków): Nie róbcie ze mnie gwiazdy

Justyna Krupa
Zdenek Ondrasek
Zdenek Ondrasek Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
- Taka jest piłka. Jeszcze cztery miesiące temu nie chcieli mnie tutaj, a dziś gram co mecz, strzelam i cieszę się z tego – mówi Zdenek Ondrasek, czeski napastnik Wisły Kraków. Ekstraklasa zdążyła rozegrać dopiero sześć kolejek, a Zdenek Ondrasek już ma na koncie pięć bramek. Czyli niemal tyle, co w zeszłym sezonie - występów w lidze. To pokazuje, z jakiej piłkarskiej przepaści wrócił Czech.

Pytany, skąd ten nagły powrót kąsającego „Kobry”, zapewnia, że nie ma w tym żadnej piłkarskiej magii. Śmieje się słysząc o teoriach, że gra lepiej odkąd na powrót ściął włosy. Wskazuje po prostu na wielką pracę nad przygotowaniem fizycznym, jaką wykonał przez ostatnie pół roku.

Zeszły sezon był dla Ondraska stracony przede wszystkim z powodu urazu biodra. Kłopoty zdrowotne odzywały się na nowo, gdy wydawało się, że ma je już za sobą. - Nie grałem przez pół roku, miałem więc czas, by więcej trenować. Można powiedzieć, że dzisiaj z tego korzystam – wyjaśnia Czech. - Bardzo mi pomogło to, że zostałem zimą w Polsce, a Marcin Bisztyga i Daniel Michalczyk pracowali ze mną przez cały ten czas. Później zespół pojechał na obóz, a ja pracowałem z moim znajomym trenerem Hubertem z siłowni Crossfit 72D. To były trudne treningi, ale dały mi wiele mocy. Do dziś zaglądam do tego trenera, by popracować indywidualnie, również nad tym biodrem. Ale też nad ruchomością ciała, kondycją – wszystkim. I czuję się teraz dobrze. Może nawet najlepiej w karierze.

A przecież wydawało się, że po tak problematycznym urazie 30-letni Ondrasek może już nie wrócić do dawnej formy. - Dla mnie operacja to była ostateczność. Czekałem, ale w końcu okazało się, że musiałem iść na zabieg – wspomina Czech. - Wspierała mnie dziewczyna Daria i chłopaki z drużyny. To był trudny czas, przyznaję, ale w takich razach właśnie ważni są rodzina i przyjaciele. Daria skakała koło mnie jak prawdziwa pielęgniarka – wspomina.

Wielkie wsparcie dostał od najbliższych przyjaciół – Tomka Cywki i Rafała Pietrzaka. - Potem Rafał poszedł na wypożyczenie, ale sam był po poważnej kontuzji ścięgna Achillesa. Przy takim urazie jaki on miał, to moja kontuzja to prawie nic – twierdzi Czech. – To Rafał odczuwał naprawdę duży ból. Miałem dla niego wielki szacunek, że to wszystko wytrzymał. A mnie po operacji ta noga w ogóle nie bolała. Dzwoniłem nawet do doktora i pytałem, czy tam w ogóle mi coś zostało, skoro nic nie czuję w tym biodrze.
Nie znaczy to, że wszystko w jego organizmie funkcjonuje dziś tak, jak przed kontuzją.

- Uraz biodra to dziwna kontuzja u piłkarza. Jak raz to się „otworzy”, to już nigdy nie będzie tak, jak wcześniej. Dlatego cały czas muszę pracować nad ruchomością stawu – podkreśla. - Zrobiłem postęp pod względem fizycznym, ale też popracowałem nad stroną mentalną. Dzisiaj widzę tego efekty.

A przecież mało brakowało, by Ondraska w krakowskim klubie już latem nie było. Pozostający w cieniu bramkostrzelnego Carlitosa niemal w ogóle nie grał, a jego kontrakt dość mocno obciąża klubowy budżet. Umowa Czecha kończy się w grudniu tego roku. Poprzedni trener Joan Carrillo nie widział go już w drużynie, więc po sezonie Czech dostał wolną rękę w poszukiwaniu pracodawcy.
– Tak było. W sumie jakby mi w klubie powiedzieli wprost, że mnie tu nie chcą, to pewnie bym odszedł. Ale było tak, że niby się o tym mówiło ,ale nikt do mnie nie przyszedł i nie powiedział mi tego w oczy – wspomina Ondrasek.

Ciąg dalszy w tym miejscu

WISŁA KRAKÓW, kadra na sezon 2018/2019. W jakim składzie Wis...

Mimo zawirowań w klubie, ostatecznie jednak został w Wiśle. - Po takim sezonie, w którym człowiek nie strzelił żadnej bramki, trudno liczyć na dobre oferty – wyjaśnia Czech. Jak się okazało, nieoczekiwanie stał się dla Wisły zbawieniem. Po odejściu Carlitosa był jedynym doświadczonym napastnikiem w kadrze krakowian. I znienacka odpalił, niczym torpeda, strzelając od początku sezonu jak na zawołanie. - Taka jest piłka. Jeszcze cztery miesiące temu nie chcieli mnie tutaj, a dziś gram co mecz, strzelam i cieszę się z tego – uśmiecha się Czech.

Po serii pięciu bramek w sześciu meczach Ondrasek sprawił, że kibice Wisły natychmiast wyleczyli się z tęsknoty za Carlitosem. A czy sam Hiszpan gratulował Czechowi tego osiągnięcia? - Nie, nie mieliśmy ostatnio kontaktu. Ale życzę mu wszystkiego dobrego, bo to fajny chłopak jest i dużo zrobił dla Wisły. To, że ja mam teraz na koncie pięć bramek, a on dwie, to nie znaczy, że ja jestem lepszym zawodnikiem. On ma ten dar od Boga, talent. W Warszawie ma może słabszy początek, ale to nie znaczy, że nie może ponownie być królem strzelców – podkreśla Ondrasek.

A o sobie mówi skromnie: - Ja nigdy nie miałem dużego talentu. Po prostu walczę na boisku. Nie lubię jak ludzie ze mnie robią kogoś, kim nie jestem. Ja nie jestem gwiazdą. Po prostu lubię walczyć dla chłopaków. I w życiu najbardziej kocham, jak się ludzie wokół mnie uśmiechają. Już za młodu, w szkole robiłem różne dziwne rzeczy, żeby się wszyscy wokół mnie mogli pośmiać. No, wszyscy z wyjątkiem nauczycieli… Ale jak było dziesięciu ludzi, których rozbawiłem, a jednego nie, to i tak wyszło na plus – śmieje się Czech.

Eksplozję formy tłumaczy po swojemu: - Duże znaczenie ma to, że tu, w Wiśle jest fajna atmosfera. Życie jest w ogóle fajne – stwierdza. – Trener Maciej Stolarczyk dał drużynie taki spokój. W efekcie wszyscy zaczęli bardziej wierzyć w swoje umiejętności.
Przyznaje, że na razie jego powrót do formy nie odbił się jakimś dużym echem w ojczystych mediach. – Cieszą się z tego znajomi i rodzina. Ale dziennikarze z Czech za bardzo nie dzwonią. Pisze się wprawdzie, że strzelam bramki, ale na pewno nie przeżywałem czegoś takiego, jak Rafał Pietrzak po powołaniu do kadry – wskazuje. – Jeśli chodzi o reprezentację Czech, to już ze trzy lata temu przestałem wierzyć, że coś może się jeszcze wydarzyć. Nie łapałem się przecież do szerokiego składu kadry nawet w czasach, gdy byłem królem strzelców w Norwegii.

Cieszy się za to z sukcesu kumpla. – Jak przyszła informacja o powołaniu, Rafał przyjechał do mnie, mieliśmy oglądać Manchester United – Tottenham. No i oglądałem… a on oglądał swój telefon pełen gratulacji – śmieje się. – A tak poważnie, to zasłużył na taką szansę.

Ondrasek świetnie się czuje w Wiśle, życie planuje z partnerką z Krakowa. Ale wciąż nie wiadomo, co dalej z jego przyszłością w klubie. Teraz sytuacja się odwróciła i to Czech rozdaje karty. A Wisła chętnie by go zatrzymała, ale na innych warunkach finansowych, niż do tej pory. – Dyrektor Arek Głowacki wspominał mi, że chciałby ze mną siąść do rozmów. Powiedziałem mu, że usiądziemy na pewno, ale teraz jest najważniejszy mecz ze Śląskiem Wrocław. Potem jest przerwa na kadrę i będzie więcej czasu na takie sprawy. Wszyscy wiemy, że mam już trzydziestkę na karku i wierzę, że znajdziemy kompromis – twierdzi Ondrasek.
Teoretycznie jednak w każdej chwili może podpisać umowę z nowym klubem i odejść za pół roku za darmo. - To prawda. Ale ja swojemu agentowi mówię, że dokąd nie ma konkretów na stole, to ja o niczym nie potrzebuję wiedzieć. To tylko miesza w głowie – zastrzega. I dodaje:- Człowiek zaczął grać dobrze i jeszcze kończy mu się kontrakt. Wiadomo, wszyscy by wszystko chcieli za darmo. Ale ja w pierwszej kolejności chcę usiąść i pogadać z Wisłą. A potem zobaczymy.

Czy zostając w Wiśle musiałby liczyć się z obniżką zarobków? Tego Czech nie chce komentować. - Nie wiem, zobaczymy za tydzień.
Na razie nie wyklucza żadnego obrotu spraw. Nawet dalszego wyjazdu zagranicznego, choć przecież w Polsce trzymają go sprawy osobiste. - Potem będę gadał o tym wszystkim z Darią. Wierzę, że po prostu damy radę, niezależnie od sytuacji – wyznaje.

WISŁA KRAKÓW, kadra na sezon 2018/2019. W jakim składzie Wis...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zdenek Ondrasek (Wisła Kraków): Nie róbcie ze mnie gwiazdy - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska