https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zegarmistrzem został przez przypadek. Po 50 latach pracy pan Edward przyznaje, że to był szczęśliwy zbieg okoliczności [ZDJĘCIA]

Marcin Banasik
Stanowisko pracy pana Edwarda
Stanowisko pracy pana Edwarda Marcin Banasik
Edward Morawiec w zawodzie przepracował już 50 lat i jak sam przyznaje nie zamieniłby tego fachu na inny za nic w świecie. - Czuje się w tym zawodzie, jak ryba w wodzie. Po pojawieniu się elektronicznych zegarków z utrzymaniem się na rynku bywało różnie. Z drugiej strony, jak ktoś jest fachowcem, no nawet z naprawy pamiątkowych zegarków jest w stanie się utrzymać - mówi zegarmistrz, który od pół wieku pracuje w zakładzie na os. Handlowym 7 w Nowej Hucie.

FLESZ - Bezrobocie nadal maleje

od 16 lat

Chciał być odlewnikiem

Pan Edward wspomina, że przed wyborem zawodu o byciu zegarmistrzem nigdy nie myślał.

- Planowałem być odlewnikiem, ale lekarz mi powiedział, że z moim zdrowiem ten zawód jest dla mnie zamknięty, ponieważ z powodu choroby Heinego-Medina mam problemy z nogą. Wtedy zacząłem rozglądać się za innym fachem i okazało się, że w szkole zawodowej przy al. Mickiewicza jest kilka kierunków kształcenia. Bez większego zastanowienia wybrałem zegarmistrzostwo. I tak to już trwa już 50 lat - mówi zegarmistrz.

Do zakładu na os. Handlowym 7 pan Edward trafił w 1971 r. ze Spółdzielni Inwalidów Głuchoniemych TRUD, która miała w Krakowie 15 podobnych placówek. Kiedy komuna się rozpadała zegarmistrz dostał propozycje przejęcia zakładu lub szukania pracy na własną rękę.

- Zgodziłem się na prywatny biznes. Swego czasu pracy było tyle, że miałem nawet dwóch pracowników. Odkąd rynek zalała tania elektronika z Chin, pracy jest mniej, ale problemów z utrzymaniem z zakładu nie mam. Jest sporo osób, które przynoszą do mnie pamiątki rodzinne do naprawy - mówi ekspert od zegarków.

Zegarki do naprawy przynosili... bokserzy

Wśród osób, które przynosiły zegarki do naprawy byli znani sportowcy.

- Przychodził do mnie bokser Hutnika Nowej Huty Władysław Jędrzejewski czy Stanisław Dragan, kiedy trenował w naszej dzielnicy - wspomina Edward Morawiec.

Dodaje, że w rodzinie ma sportowców, którzy też są związani z Hutnikiem. Syn i zięć byli piłkarzami tego klubu.

Na emeryturę się nie wybiera

Dziś nowohucki zegarmistrz jest już na emeryturze, ale o zakończeniu pracy nawet nie myśli.

- Śmieje się, że muszę być lepszy od zegarmistrza z os. Albertyńskiego, który ma 84 lata i dalej pracuje. Do takiego wieku mi daleko, ale dożyć takiego wieku w pełni sił to godne uznania - dodaje pan Edward.

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska