Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zginął postrzelony przez policję. Był ofiarą niekompetencji czy wypadku?

Marta Paluch
Miejsce, w którym 13 stycznia stanęła nocą policyjna blokada i gdzie zginął Andrzej Swoszowski.
Miejsce, w którym 13 stycznia stanęła nocą policyjna blokada i gdzie zginął Andrzej Swoszowski. fot. archiwum Polskapresse
Śledztwo w sprawie przypadkowego postrzelenia w styczniu 2011 r. w Tuchowie przez policjantów 28-letniego Andrzeja Swoszowskiego dobiega końca. Prokuratorzy czekają jeszcze na ostatnią opinię balistyczną. To głównie ona ma rozstrzygnąć, czy funkcjonariusze odpowiedzą za tę śmierć, czy zostanie ona uznana za wynik nieszczęśliwego wypadku. Rodzina zmarłego bardzo czeka na to rozstrzygnięcie. - To trwa już tak długo. Andrzeja nie ma prawie od dwóch lat - mówi Genowefa Swoszowska, matka zabitego.

Rodzina czeka na decyzję
Andrzej Swoszowski był jednym z dwóch synów pani Genowefy, jej podporą w ciężkich chwilach. Kilka lat temu pochowała męża. Andrzej, lubiany przez sąsiadów i współpracowników, pomagał mamie, także finansowo. Po jego śmierci było jej ciężko.
- Dobrze, że mam jeszcze jednego syna. Nie wiem, jak bym sobie bez niego dała radę - mówi nam kobieta.
Jest na bieżąco informowana o postępach śledztwa. To jednak ciągle się wydłuża. Kolejny termin zakończenia - koniec stycznia 2013 r. Ale i ten termin może się przesunąć. - Powtarzają te badania, i wciąż nowe, i tak w kółko. Już tego nie rozumiem - mówi Genowefa Swoszowska.

Czekanie na opinię
Dlaczego wyjaśnienie tej śmierci trwa już dwa lata? - Determinująca w postępowaniu jest opinia biegłych balistyków. Chodzi m.in. o tor lotu pocisków - mówi Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Tłumaczy, że jedną opinię biegłych - z laboratorium kryminalistyki Komendy Głównej Policji - śledczy już dostali. Była ona jednak niepełna, nie wyjaśniała wszystkich okoliczności tragedii. - Zwróciliśmy się więc o drugą opinię do Wojskowego Instytutu Techniki w Zielonce. Wyniki mają być w styczniu, wszystkie inne czynności i dowody zostały już przez nas przeprowadzone - mówi prok. Marcinkowska. Gotowe są opinie z sekcji zwłok, DNA, śladów biologicznych i fizykochemicznych. Przesłuchano wszystkich świadków. Teraz trzeba tylko opinii balistycznej.

Jedną z ważniejszych kwestii do ustalenia jest, czy Swoszowski, który był przypadkowym świadkiem strzelaniny za uciekającym samochodem, dostał rykoszetem (policjanci twierdzą, że strzelali w koła uciekającego auta - patrz ramka). Jeśli tak, kula faktycznie mogła się odbić i trafić go przypadkiem. Ale jeśli dostał kulą bez rykoszetu, dość poważnie obciąży to policjantów i podważy ich zeznania. Biegli muszą zbadać też tory wszystkich 11 pocisków, które wystrzelili funkcjonariusze.
Instytut bada tę sprawę od roku. - Strasznie długo. Samo sporządzenie opinii w sprawie zabójstwa to kwestia tygodnia, góra dwóch - mówi Czesław Maras, biegły balistyk poznańskiego sądu.

W Instytucie wyjaśniono nam, że ta sprawa jest dość skomplikowana. - Ekspertyza też jest złożona, wymaga głębokiej analizy. Poza tym, ta sprawa nie jest naszym jedynym zobowiązaniem - ucina jeden z pracowników (nie chciał się przedstawić). Biegli będą musieli m.in. zanalizować efekty eksperymentu procesowego, który został przeprowadzony w październiku w miejscu wypadku. Brał w nim też udział prokurator.

To czy Andrzej dostał rykoszetem, według biegłego balistyka powinno wynikać już z samej sekcji zwłok.- Inna sprawa, że policjanci powinni używać amunicji antyrykoszetowej, zgodnie z rozporządzeniem Komendy Głównej. Nie każdą komendę jednak stać na taką amunicję, bo jest droższa od zwykłej - mówi Czesław Maras. Prokuratura będzie musiała również ustalić, jak to możliwe, że Andrzej znalazł się w miejscu strzelaniny.

I w tym wypadku cień pada na policjantów. Niedługo przed tragedią Swoszowski został zatrzymany przez policję do rutynowej kontroli. Funkcjonariusze podejrzewali, że jest pijany. Nie mieli alkomatu, więc przewieźli go na komisariat w Tuchowie. Tam wyszło, że Swoszowski miał we krwi ok. 0,6 promila. Nagle policjanci zostali wezwani na blokadę drogi, aby zatrzymać innego uciekającego kierowcę. Twierdzą, że zostawili Andrzeja Swoszowskiego pod komisariatem, ok. 200 metrów od miejsca blokady. Jak nagle się tam dostał?

Pracują nadal
Dwaj policjanci, którzy wtedy strzelali, pracują nadal - jeden w patrolówce w Tarnowie, drugi na komisariacie w Tuchowie. Jeden nawet znał Andrzeja, chodzili razem do szkoły. Wewnętrzne policyjne postępowanie nie znalazło jednakże winy mundurowych.
- Nie było podstaw, by ich zawieszać, postępowanie w prokuraturze jeszcze się nie zakończyło - mówi Olga Żabińska, rzeczniczka tarnowskiej policji.

Śledztwo prowadzone jest m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień (patrz ramka). Matka zmarłego czeka już tylko na jego koniec. - Gdyby ta sprawa w prokuraturze już się skończyła, to mogłabym się uspokoić, jakoś to sobie ułożyć. A tak nie dadzą mi zapomnieć - mówi Genowefa Swoszowska.

Kula w głowie

28-letni Andrzej Swoszowski, mieszkaniec Jodłówki Tuchowskiej, został postrzelonyw głowę przez policjantów w nocy z 12 na 13 stycznia 2011 roku. Mundurowi strzelali w Tuchowie do samochodu kierowcy, który nie zatrzymał się do kontroli. Andrzej znalazł się tam przypadkiem. Kilka dni po zdarzeniu mężczyzna zmarł. Prokuratura w Tarnowie, a potem w Krakowie wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów i ciężkiego zranienia mężczyzny.

Andrzej Swoszowski zginął trafiony policyjną kulą. Niedługo będzie wiadomo, kto zawinił

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska