Autor: Marcin Banasik
Minister zwrócił się także do prezesa Sądu Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia, który sprawuje nadzór administracyjny nad tym komornikiem, o informacje dotyczące przyczyn eksmisji, w związku z którą miało dojść do tragedii, a także ewentualnych skarg na czynności egzekucyjne podejmowane przez komornika.
Do tragedii doszło w piątek ok. godz. 8.30 w bloku przy ul. Na Szaniec, na krakowskim os. Dąbie. Do 57-letniego Piotra K. przyjechała pani komornik z nakazem eksmisji.
Mężczyzna nie chciał jej otworzyć drzwi. Kobieta wróciła do mieszkania ze ślusarzem. W tym czasie Piotr. K. postrzelił się.
- Gdy komornik wszedł już do mieszkania, mężczyzna jeszcze przez chwilę żył, był reanimowany przez osoby uczestniczące w eksmisji, jednak po przyjeździe pogotowia lekarz mógł już tylko stwierdzić zgon - mówi Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.
57-latek nie miał pozwolenia na broń. Sąsiedzi mówią, że od jakiegoś czasu Piotr K. chodził na strzelnicę.
Wiadomo też, że miał żonę i czwórkę dzieci. Mieszkał jednak samotnie, odwiedzał go syn, z którym ostatni raz widział się dzień przed samobójstwem.
Postępowanie spadkowe w sprawie mieszkania wszczęto dwa lata temu po śmierci matki 57-latka. Spadkobierczynią lokalu została siostra Piotra K., i to ona wniosła o eksmisje mężczyzny. Lokal nie był zadłużony.
Mężczyzna pracował dorywczo jako mechanik. Wcześniej był agentem ubezpieczeniowym. Zdaniem sąsiadów był spokojny, sympatyczny. W domu nie było alkoholu.
Prokuratura bada okoliczności tej sprawy.
Czytaj więcej:
Zastrzelił się, gdy drzwi jego mieszkania otwierał komornik
Samobójstwo podczas interwencji komorniczej [WIDEO]