**CZYTAJ TAKŻE:
Kraków. Brakuje żłobków, a spór o dopłaty do placówek niepublicznych trwa**
W sytuacji, gdy rząd stawia na rodziny, pompuje pieniądze w program 500+, w ślad za tym w program Maluch+, wspierający rozwój instytucji opieki nad dziećmi w wieku do lat 3, w tym żłobków i klubów dziecięcych - Kraków wypada jakoś blado.
Rodzice nowo narodzonych dzieci dochodzą w naszym mieście do konkluzji, że powinni gnać do gminnego żłobka niemal w dniu porodu. Co zresztą i tak nie byłoby gwarancją zapewnienia swojemu dziecku opieki po zakończeniu urlopu macierzyńskiego - słyszą przecież od dyrektorek, że czas oczekiwania w kolejce, na długiej liście rezerwowej, to około dwóch lat.
Krakowski magistrat pytany o plany tworzenia żłobków w najbliższym czasie zapowiada dwa nowe, a w nich łącznie mniej niż 100 miejsc...
W tej kwestii stolica Małopolski nie wpisuje się ani w ogólnopolski trend dobrego klimatu dla powiększania rodzin, ani nie nadąża za lawinowym rozbudowywaniem się nowych osiedli, dostawianiem nowych bloków w każdej wolnej przestrzeni. A przecież to ten sam Urząd Miasta zatwierdza projekty i wydaje pozwolenia na budowę dla tych mnożących się inwestycji.
Ocenia się, że pilnie powinno w Krakowie wyrosnąć około 10 żłobków. Czy urząd mógłby się tym w końcu przejąć?
